Medialne występy Zbigniewa Ziobry i jednego z jego zastępców, którzy z dnia na dzień skrajnie wyostrzyli retorykę wycelowaną w grupę sędziów przeciwnych reformie, tworząc atmosferę nagonki, rozczarowują. Uderzają w całe środowisko, również tych, którzy przyjęli zapowiedzi ministra z nadzieją.
Bez wątpienia reforma wymiaru sprawiedliwości jest potrzebna, gdyż na wielu płaszczyznach działa on źle. Nie ulega też wątpliwości, że istnieje grupa wysoko postawionych sędziów przeciwnych gruntownym zmianom, jakimkolwiek. Bez względu na to, czy wprowadzałby je Ziobro czy inny minister. Obrona status quo jest dla nich podstawową zasadą. Przyjmuje formę medialnego protestu i ostrej, czasami pseudomerytorycznej, krytyki. Łatwość wypowiadania słów „niekonstytucyjny" u niektórych sędziów i ekspertów jest zadziwiająca.
Obok tego świata istnieje (a może już tylko istniał) inny świat sędziów, którzy czekają na zmiany, są otwarci na reformy, podchodzą do działania sądownictwa bardziej krytycznie niż sędziowskie elity, widzą w reformach szansę na dobrą zmianę.
Diagnoza bolączek sądownictwa i pomysły na zmiany przedstawione jakiś czas temu przez Ziobrę były trafne i spotkały się w dużej mierze z uwagą liniowych sędziów. Trzeba przyznać, że w ostatnich latach nie było to normą.
Wolta ministra związana z reformą Krajowej Rady Sądownictwa i stworzenie atmosfery nagonki burzy ten stan i jest nie do zaakceptowania nawet dla tych, którzy do propozycji ministra odnieśli się z życzliwością.