Dlaczego TSUE a nie TK
Profesor Stępkowski rozpoczyna swój artykuł od stwierdzenia, że „TSUE nie jest żadnym nad-Trybunałem Konstytucyjnym", nie rozwija jednak pytania o to czemu Izba Pracy nie zdecydowała się w tych sprawach na skierowanie pytań prawnych do Trybunału Konstytucyjnego.
Otóż praktyka jego funkcjonowania wskazuje, że nie gwarantuje on obecnie zapewnienia skutecznej ochrony sądowej. Wynika to m.in. z wątpliwego statusu trojga osób powołanych na stanowiska zajęte (co rodzi pytania o legalność orzeczeń wydanych z ich udziałem) oraz z arbitralnych decyzji sędzi Przyłębskiej (której wybór na urząd Prezesa TK również mógł naruszać prawo) dotyczących zmiany składów sędziowskich czy zmiany terminów rozpraw.
Kuriozalny wniosek Prokuratora Generalnego ze stycznia 2017 r., zarzucający niezgodne z prawem powołanie trzech sędziów TK w 2010 r., do dzisiaj nie został rozpoznany. Natomiast na skutek wniosku Senatu i samej KRS, TK w marcu 2019 r. orzekł o konstytucyjności zmian w KRS i potwierdził tym samym swoją obecną rolę – legitymizowania kolejnych krytykowanych zmian prawa. Co więcej, uzasadnienie tego wyroku obniżyło rangę KRS, uznając, że nie jest ona „częścią polskiej tradycji ustrojowej", a jej istnienie „nie jest ani konieczną, ani typową cechą współczesnego państwa".
Wobec deficytów obecnego Trybunału Konstytucyjnego sądy zaczęły pytać o pomoc TSUE. W odróżnieniu od profesora Stępkowskiego nie odczytujemy tych pytań prejudycjalnych jako „ostatniej nadziei" środowisk, które kwestionują „prawomocność niedawnych zmian w strukturze wymiaru sprawiedliwości", ale jako wyraz odpowiedzialności za wiarygodność całego Sądu Najwyższego, w sytuacji, gdy status nowych jego izb (w oczach obywateli, w tym również prawników) jest wątpliwy. W obliczu porzucenia przez Trybunał Konstytucyjny w dużej mierze swoich konstytucyjnych zadań oraz bierności Prezydenta RP jako strażnika ustawy zasadniczej, krajowym sądom pozostaje tylko jedna droga i wiedzie ona do Luksemburga.
Kompetencje TSUE czyli o rewolucji, która już dawno za nami
Zostawiając na boku kwestię TK stwierdzić należy, że o słuszności skierowania tej sprawy do Luksemburga przemawia fakt, że potencjalne konsekwencje uznania przez TSUE Izby Dyscyplinarnej SN i KRS za organy nie wypełniające znamion niezależności będzie miało skutek dla całego polskiego sądownictwa. Każdy polski sąd jest obecnie, o czym nie można zapominać, sądem unijnym. Prawo unijne opiera się o zasadę wzajemnego uznania i zaufania do niezależności sądów we wszystkich krajach członkowskich. Wyłom w tej niezależności ma konsekwencje nie tylko dla polskiego wymiaru sprawiedliwości, ale dla wszystkich pozostałych 27 państw członkowskich.
Dlatego nie ma racji prof. Stępkowski wskazując, że rzekomo to opinia Rzecznika Generalnego Tanczewa „przyznaje organowi UE, jakim jest TSUE, kompetencję do wypowiadania się co do organizacji wymiaru sprawiedliwości państwa członkowskiego, co zasadniczo pozostaje poza obszarem kompetencji przyznanych Unii." Co do organizacji i warunków działania sądownictwa w krajach członkowskich TSUE wypowiadał się już wielokrotnie i na tym etapie traktowanie tezy o jego kompetencji do oceny stanu sądownictwa krajowego jako kontestowane novum jest mocno spóźnione. Linia orzecznicza TSUE w tym zakresie nie miała bynajmniej swojego początku w „sprawach polskich", ale w przełomowym orzeczeniu Associaçao Sindical dos Juízes Portugueses (sprawa C-64/16). W orzeczeniu tym TSUE poddał ocenie redukcję wynagrodzeń portugalskich sędziów, wprowadzoną w ramach programu oszczędności wydatków publicznych. TSUE nie uznał wprowadzenia przez Portugalię takich środków za naruszenie niezależności sędziowskiej wyrażonej w art. 19 (1) TUE, jednakże od samego rozstrzygnięcia ważniejsze była przełomowa interpretacja art. 19 (1) TUE dokonana przez Trybunał. W świetle wyroku „portugalskiego" każdy sąd krajowy musi spełniać kryterium niezależności, ponieważ stosuje (chociażby potencjalnie) prawo unijne, dlatego też TSUE jest władny orzekać w sprawie niezależności sądów krajowych. To właśnie wtedy, a więc jeszcze przed rozstrzygnięciem pierwszej z „polskich" spraw, TSUE określił, że kompetencja Państw Członkowskich do organizacji wymiaru sprawiedliwości nie pozbawia TSUE kompetencji do oceny czy Państwa Członkowskie wypełniły standard płynący z art. 19 (1) TUE. Nawiasem mówiąc w dorobku Luksemburga odnajdujemy także wcześniejsze wypowiedzi o niezależności sądów i organów do sądów zbliżonych, ale to wyrok w sprawie C-64/16 jest w nauce słusznie postrzegany jako kamień milowy budowania wykładni art. 19 (1) TUE.