Jerzy Kowalski: Spółka – to ja

Państwo to ja – mawiał król Francji Ludwik XIV. Nie był wyjątkowy w tej ocenie. I przed nim, i po nim wielu zakochanych w sobie władców myślało i twierdziło podobnie. Ta w sumie zabawna – choć czasami i groźna tradycja – z biegiem lat upowszechniała się i popularyzowała w tzw. terenie.

Publikacja: 02.12.2017 11:00

Jerzy Kowalski

Jerzy Kowalski

Foto: tv.rp.pl

Najpierw byle książątko aspirowało do roli podobnej monarchom. Potem gwałtowne społeczne przemiany czyniły pomazańcami bożymi magnatów pieniądza tego świata. W naszym wschodnioeuropejskim grajdołku bywały pięciolatki, gdy dyrektor przedsiębiorstwa państwowego uważał się za jego oczywistego właściciela. Dlatego mógł zawsze liczyć na to, że dostanie za darmo cement, zbrojenia i dachówki z państwowej firmy na budowę prywatnej daczy, że jego robotnicy wyasfaltują mu brakujący kilometr leśnej drogi, zadbają o ogródek i eleganckie ogrodzenie. O samochodzie i benzynie na codzienne rodzinne potrzeby to nawet nie warto mówić. Wszystko co państwowe było w zasięgu ręki. Gwoli prawdy, przydawało się jeszcze instancyjne wsparcie organizacji dzielnicowej, czy powiatowej. I przyszedł wielki – by nie rzec największy – przełom. Zmieniło się prawie wszystko. Dlaczego prawie – ktoś zapyta. Ano dlatego, że są sprawy, których już z pewnością być nie powinno.

99zł za rok.
Bądź na bieżąco! Czytaj ile chcesz!

Kto zostanie nowym prezydentem? Kto zostanie nowym papieżem? Co się dzieje w USA? Nie przegap najważniejszych wydarzeń z kraju i ze świata!
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ostrzejszy kodeks karny nie zapewni bezpieczeństwa lekarzom
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Pomysły resortu rodziny nie pokrywają się z oczekiwaniami firm
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku