Reklama

Janusz Korwin-Mikke: Religia w szkołach oddala Polaków od Boga

Z artykułu p. Michaliny Bednarek i p. Piotra Bery („Po bierzmowaniu uczniowie żegnają się z religią” - Wyborcza.pl, 25.10.2019) wyłania się smutny obraz sytuacji religii w Polsce. Tytuł wystarcza za streszczenie.

Aktualizacja: 18.12.2019 13:03 Publikacja: 18.12.2019 12:52

Janusz Korwin-Mikke: Religia w szkołach oddala Polaków od Boga

Foto: Fotorzepa, Robert Wójcik

Pozostaje pytanie: „Co jest tego przyczyną”

Przypominam, że jako jeden z nielicznych publicystów i polityków Prawicy w 1989 roku stanowczo domagałem się, by nie wprowadzać religii do szkół. Tłumaczyłem, że skończy się to utratą przez Kościół młodzieży.

Co właśnie jest widoczne.

Oczywiście, jak zawsze, nikt mnie nie słuchał.

Za PRL-u (po 1956 roku) PZPR-owcom zależało na tym, by ludzie byli spokojni i posłuszni. Dlatego zależało im na sile religii, która przecież uczy, że „Władza pochodzi od Boga”. A każdej religii najlepiej robią lekkie prześladowania...

Reklama
Reklama

Dlaczego? Bo wtedy do religii przyznają się nonkonformiści, czyli najcenniejszy odłam młodzieży, który stopniowo ciągnie za sobą resztę.

„Chcesz, by coś zostało zrobione – to masz trzy sposoby: zrób to sam, zapłać za to komuś, lub zabroń tego dziecku!”. Gdy pójście do salki katechetycznej było czynem opozycyjnym, to nawet Leopold Tyrmand paradował po Krakowskim Przedmieściu z ryngrafem Matki Boskiej na piersi. Był to owoc zakazany, czyli pociągał – a prześladowania nie były znów aż takie duże, by od tego odstraszyć.

Młodzież szła zatem wtedy do kościoła – i modliła się żarliwie. Pociągając za sobą obojętnych.
W efekcie samych katolików rzymskich  było wtedy ponad 86 proc. - a dochodziły inne wyznania. Nawet partyjni chrzcili dzieci i brali śluby kościelne – co PZPR surowo potępiała... i w praktyce tolerowała. Od czasu do czasu przenosząc kogoś chwilowo na niższe stanowisko – bo przecież bez prześladowań nie byłoby tego smaczku i podniecenia, że robi się władzy na złość.

Zupełnie inaczej wygląda sytuacja po 1988 roku. Sojusz Tronu z Ołtarzem (na początku obiecujący) zazwyczaj kończy się fatalnie. Przede wszystkim: kler tyje i rozleniwia się. Jednak szczególnie ostro widać to wśród młodzieży, która zaczęto do szkół zaganiać niemal siłą.

W efekcie młodzi nonkonformiści stali się nie tylko ateistami: stali się nawet zażartymi antyklerykałami. Autorzy artykułu twierdzą, że jedną z przyczyn absencji na lekcjach religii jest to, że odbywają się w godzinach pierwszych i ostatnich. Mylą się. Zapewniam: gdyby były we środku i gdyby mniej zażarci anty-klerykałowie na te lekcje z rozpędu uczęszczali - to byłoby jeszcze gorzej.

Piszę „gorzej”, bo jako polityk uważam, że dobrze jest, gdy obywatele wierzą w Boga. Przykład rozpadu moralnego państw ateistycznych, jak Związek Sowiecki czy dzisiejsza Francja jest pouczający. Jak to powiedział Wolter (deista przecież): „Gdyby Pana Boga nie było należałoby Go wymyślić!”.

Reklama
Reklama

Śp. Stanisław Kociołek, sekretarz PZPR i zażarty antyklerykał, dał w latach 80-tych prosty przepis na walkę z Kościołem, bardzo wtedy głośny: „Dajmy im władzę i pieniądze, a sk***ią się, jak my wszyscy”. Program tow. Kociołka jest realizowany obecnie przez post-PZPRowskie PiS.

Księża nie muszą już walczyć o młodzież: jest ona zaganiana na lekcje, a państwo jeszcze katechetom płaci! Powoduje to rozleniwienie się katechetów. I drastyczny spadek poziomu nauki religii.

Gdyby rodzice sami płacili parę groszy za naukę religii w salkach parafialnych, gdyby trzeba było dawać na to pieniądze – sytuacja byłaby inna. Byłoby cementujące wspólnotę poczucie poniesienia ofiary. Coś, za co się płaci, się ceni. A darmowe mięso psi jedzą (to samo zresztą dotyczy nauki w szkołach ogólnie!).

W efekcie nawet narodowcy, krzyczący: „Bóg – Honor – Ojczyzna”, sami do kościoła rzadko uczęszczają. Niektórzy w ogóle.

Cóż: wrogowie Polski osiągają swój cel.

Szkoda tylko młodzieży.

Pozostaje pytanie: „Co jest tego przyczyną”

Przypominam, że jako jeden z nielicznych publicystów i polityków Prawicy w 1989 roku stanowczo domagałem się, by nie wprowadzać religii do szkół. Tłumaczyłem, że skończy się to utratą przez Kościół młodzieży.

Pozostało jeszcze 93% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Marek Konopczyński: W czyim interesie jest nowa ustawa o zawodzie psychoterapeuty?
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Wszystkie książki historyczne, których nie przeczytał Donald Trump
Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Ukraina jeszcze daleko od pokoju. Co właściwie ustalono w Białym Domu?
Opinie polityczno - społeczne
Dagmara Jaszewska: Maks Korż i fenomen ruskiego hip-hopu, czyli rock and roll dzieje się dziś na Wschodzie
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Polacy wychodzili sobie defiladę w Święto Wojska Polskiego. Nieprawdą jest, że czci się wyłącznie porażki
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama