Rewolucja pożera swoje misie

Tak brzmi podstawowe prawo rewolucji od czasu, gdy ucięto głowę Robespierre’owi na tej samej gilotynie, która przedtem uśmiercała jego przeciwników.

Publikacja: 05.02.2019 00:01

Rewolucja pożera swoje misie

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik

W ewolucji obowiązuje ono także. Ewolucja – chociaż z istoty bezkrwawa – też musi składać ofiary ze swych pomniejszych dzieci, bo nic nie działa na tłum tak kojąco jak upadek kolejnego faworyta władzy. Zwłaszcza przed wyborami, które rewolucja może olać, ale ewolucja – niestety…

Dlatego można się dziwić, że miłościwie nam ewoluująca „dobra zmiana” rozszarpuje zaledwie jakiegoś drobnego Misiaczka (w poprzednim wcieleniu pomocnika aptekarskiego), a wraz z nim niewiele więcej znaczące osoby: byłego posła i paru urzędników szczebla średniego, ale ambicji – jak to u misiów – wygórowanej. Ich przewiny są trywialne i powtarzalne do znudzenia na różnych szczeblach państwowej i samorządowej administracji: jakieś łapówki, zawyżanie kosztów, dopuszczanie do słoika konfitur tylko zaprzyjaźnionych firm. Wystarczy popatrzeć, jak odbywa się proceder zwany „wyciskaniem brukselki” z rozdziału o „zasobach ludzkich”: ileż tam fikcyjnych szkoleń i rozdawanych łasuchom prezentów!

9 zł za pierwszy miesiąc czytania RP.PL

Rzetelne informacje, pogłębione analizy, komentarze i opinie. Treści, które inspirują do myślenia. Oglądaj, czytaj, słuchaj.

analizy
Donald Trump już wstrzymuje pierwszą wojnę. Chyba
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Bezpieczeństwo, Europo! Co to znaczy dla Polski?
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: „W tym roku Ukraina przestanie istnieć”, czyli jak Putin chce pokroić Europę
Opinie polityczno - społeczne
Poważne konsekwencje udzielenia gwarancji bezpieczeństwa premierowi Izraela
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: W wyborach prezydenckich ni czarnych koni, ni czarnego łabędzia
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego