W życiu osób wierzących granica między kozetką a konfesjonałem wbrew pozorom nie jest ostra. Często problemy z zakresu duchowości i psychiki nakładają się na siebie i przenikają. W związku z tym trudno zupełnie uniknąć czy to poruszania kwestii duchowych w gabinecie terapeutycznym, czy to rozmowy o sprawach emocji w konfesjonale. Ta delikatna kwestia, jaką jest nachodzenie na siebie obu wspomnianych przestrzeni życia, sprawia, że niekiedy psychoterapia jest stawiana w opozycji do spowiedzi, czasami wręcz jako konkurencja.
Takie tezy pojawiają się od czasu do czasu w przestrzeni debaty publicznej, a ostatnio w wywiadzie udzielonym przez metropolitę krakowskiego, abpa Marka Jędraszewskiego tygodnikowi "wSieci". Arcybiskup nie skrytykował psychoterapii wprost, wskazał natomiast na zjawisko zastępowania spowiedzi psychoterapią jako jedną z przyczyn pustoszenia kościołów w Europie Zachodniej.
„Myślę, że jedną z przyczyn, dla których kościoły w Zachodniej Europie opustoszały, jest to, że uwierzono w psychoanalizę, a nie w łaskę odpuszczenia grzechów i pojednania z Panem Bogiem. Dla mnie paradoksem jest to, że człowiek gotów jest odsłaniać przed psychoterapeutą najbardziej nieraz mroczne pokłady swojej osobowości, a z drugiej strony uważa, że skorzystanie z sakramentu pokuty i pojednania jest dużo trudniejsze, a przede wszystkim uwłacza jego godności. Jeżeli wierzy się w czysto psychologiczne sposoby pomocy drugiemu człowiekowi, a odrzuca łaskę, to tu już nie ma miejsca dla Kościoła. Wtedy nie różni się on niczym od wielu innych instytucji świeckich wspomagających ludzi.”
/abp Marek Jędraszewski/
Spowiedź i psychoterapia zasadniczo mają odmienne cele. Celem spowiedzi jest sakramentalne odpuszczenie grzechów penitenta, który za nie żałuje. Celem psychoterapii jest pomoc w przestrzeni zdrowia psychicznego, emocjonalnego. W tym zakresie trudno nie zgodzić się z arcybiskupem krakowskim - psychoterapeuta nie ma kompetencji sakramentalnych i jego wejście w przestrzeń duchowości ma uzasadnienie o tyle, o ile jest konieczne dla naprawy dobrostanu psychicznego pacjenta. Kij ma jednak dwa końce, a medal dwie strony - spowiednik nie powinien wkraczać w kwestie zarezerwowane dla pracy terapeuty, konfesjonał nie jest miejscem prowadzenia terapii, tylko odpuszczenia grzechów penitenta, a (quasi)psychoterapii (nawet jeśli nie nazywamy jej tak wprost) nie można prowadzić przy okazji spowiedzi. Jeśli spowiednik zauważa, że penitent potrzebuje głębszej pomocy terapeutycznej, powinien sam zasugerować mu skorzystanie z pomocy specjalisty. Analogicznie zresztą działać to powinno w drugą stronę.
Stawianie spowiedzi i psychoterapii w opozycji do siebie czy traktowanie jako konkurencji generalnie nie ma sensu. Wykształcenie psychoterapeutyczne nie daje kompetencji do sprawowania sakramentów, a święcenia kapłańskie nie czynią z człowieka terapeuty (choć zdarza się, że wyświęceni księża mają niezależnie od święceń wykształcenie terapeuty). Nieuzasadnione przekraczanie granic może prowadzić do opłakanych skutków. Za to właściwie rozumiana spowiedź i psychoterapia nie tylko się nie wykluczają, ale mogą wręcz uzupełniać. A w sytuacji, gdy w Polsce wciąż wiele osób boi się skorzystać z pomocy terapeutycznej w obawie przed stygmatyzacją społeczną, pokazywanie terapii jako konkurencji czy wręcz zagrożenia dla sakramentu pokuty i pojednania może jeszcze bardziej zniechęcić osoby potrzebujące do podjęcia takiej formy wparcia.