Reklama

Cichocki: „Coś za coś” czy dominacja

W Europie oprócz kultury dochodzenia do porozumień drogą targów istnieje tendencja do budowania wertykalnych struktur władzy opartych na dominacji. Ostatnio ta druga przybiera na sile.

Aktualizacja: 04.10.2020 21:45 Publikacja: 04.10.2020 19:04

Cichocki: „Coś za coś” czy dominacja

Foto: Fotorzepa/ Robert Gardziński

W naukowej literaturze opisującej fenomen integracji europejskiej kluczowym pojęciem, które pojawiało się tam przez ostatnie dziesięciolecia, było angielskie słówko „bargain". Ilustrowało ono sposób, w jaki funkcjonuje Unia, w jaki należące do niej państwa dochodzą do wspólnych rozwiązań pomimo różnic interesów. Umawiać się na coś, targować, łapać okazję – angielskie słowo ma wiele znaczeń, ale łączy je zdolność do zawiązywania porozumień pozwalających wszystkim stronom na odejście od stołu w przekonaniu, że osiągnęły satysfakcjonujące dla siebie korzyści.

Tym, którzy chcieli w Unii widzieć coś więcej, jakąś wielką ideę polityczną lub historyczny cel, takie rozumienie integracji zawsze wydawało się zbyt kupieckie, zbyt użytkowe, wręcz cyniczne. Ale to właśnie ta zdolność zawiązywania porozumień „coś za coś" pozwalała dotąd przetrwać Unii dwudziestu kilku państw.

Warto dzisiaj wrócić do tej kwestii w kontekście sporu, który jesienią podczas niemieckiej prezydencji będzie rozstrzygał się w kwestii praworządności i unijnych

funduszy. W tej sprawie, w której centrum stoi Polska, mogą mieć znaczenie dwie kwestie z ostatnich tygodni. Chodzi o naszą rolę w przyjęciu przez UE planu dla Białorusi, która daje nam szansę powrotu do grona państw kształtujących europejską politykę wschodnią, oraz o porozumienie dotyczące wygaszenia wydobycia węgla kamiennego do 2049 roku, które pozwala na udział Polski w europejskiej zielonej rewolucji.

W efekcie tych dwóch spraw nasza pozycja przy stole jesiennych negocjacji w sprawie pakietu finansowego i praworządności może stać się lepsza. O ile oczywiście zasada „bargaining" nadal opisuje sposób funkcjonowania Unii. Że tak wcale być nie musi, przypomina doskonała książka historyka Nialla Fergusona „The Square and the Tower" (rynek i wieża), która pokazuje, że w Europie oprócz kultury dochodzenia do porozumień drogą targów istnieje równie silna tendencja do budowania wertykalnych struktur władzy opartych na dominacji. Wiele wskazuje na to, że w ostatnim czasie Unia coraz mniej przypomina funkcjonowanie rynku, a coraz bardziej staje się strukturą wieży. I co więcej, do tej zmiany coraz mocniej popychają Europę nie tylko wewnętrzne procesy, ale też zmieniający się wokół niej świat.

Reklama
Reklama
Analiza
Rusłan Szoszyn: Łukaszenko uwolnił opozycjonistów. Co to oznacza dla Białorusi
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Świat jako felieton Donalda Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Czy Grzegorz Braun nauczy Jarosława Kaczyńskiego odpowiedzialności?
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: Ostatnia wojna Europy
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Nowa hierarchia politycznych celów USA
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama