Wspominamy upływ 12 miesięcy od podjęcia przez europejskie rządy pierwszych decyzji w związku z pojawieniem się zakażeń wirusem SARS-CoV-2. Zaledwie kilkanaście dni dzieliło wprowadzenie pierwszych środków ostrożności od lawiny lockdownów, jaka przetoczyła się przez cały niemal kontynent. Ale dopiero teraz, po upływie roku, widać wyraźnie, że wydarzyło się wówczas coś jeszcze. Zaczęła odchodzić polityczność. Zabijają ją dziś dwie siły, które przez kilkaset lat nadawały jej impetu – ambicja i wiedza.

Chantal Delsol, francuska filozof, pisała przed kilkoma miesiącami na łamach „Le Figaro", że pandemia ukazała, iż rządzącym obce stało się pojęcie tragizmu, nieodłączny element polityki od chwili jej odkrycia przez Greków. Nie potrafią podejmować ryzyka, wkalkulować w swoje decyzje przypadkowości. „W swych mózgownicach rozpieszczonych dzieci mają zapisane, że rządy mają być wszechmocne, a jak nie są, to muszą udawać wszechmoc. Nie zrozumieli, że kłamstwo zabija skuteczniej niż przyznanie się do niemocy" – pisała w listopadzie Delsol.

W podobnym czasie co artykuł francuskiej filozof ukazał się polski przekład książki „Tyrania merytokracji" Michaela Sandela. Napisanej jeszcze przed wybuchem koronawirusowego kryzysu, ale mimo to pomagającej zrozumieć jego przebieg. Merytokraci, którzy przejęli władzę w późnym kapitalizmie, są ludźmi doskonale zorientowanymi w swoich dziedzinach. Świetnie wykształconymi specjalistami; ekspertami, których słowo stało się święte, zyskało rangę wyroczni. Problem polega jednak na tym, że skutkiem zainstalowania się ich tyranii było stłumienie głosów ludzi zdolnych do spojrzenia na sytuację globalnie. Z punktu widzenia całej złożoności i wzajemnych uwarunkowań poszczególnych dziedzin, w jakich specjalizują się eksperci. Podczas pandemii lekarze i epidemiolodzy zajęli pozycję przynależną jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej ekonomistom i menedżerom. Tyle że zakres ich kompetencji wzrósł odpowiednio do wyjątkowości środków i emocji panujących w okresie zagrożenia. Ale zasada jest podobna – eksperci zastąpili rządzących. A ekspertyzy – politykę.