Czy „Zachód” zawodzi w czasie kryzysu gruzińskiego? Nie sądzę. „Zachód” zachowuje się wyjątkowo stanowczo, co oczywiście nie znaczy, że jest to stanowczość wystarczająca. Jedynym „Zachodem” zdolnym do działań powstrzymujących Rosję są Stany Zjednoczone, które de facto znajdują się w stanie interregnum i nie mogą pozwolić sobie na nowy konflikt.
Niestety, niektóre wypowiedzi demokratycznego kandydata na prezydenta Baracka Obamy w sprawie Rosji brzmią niepokojąco. Zasugerował on nawet, że istnieje podobieństwo między rosyjską interwencją w Gruzji a amerykańską w Iraku. Warto też przypomnieć, że w telefonicznej rozmowie z polskim ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim po podpisaniu umowy w sprawie tarczy antyrakietowej stwierdził, że należy brać pod uwagę obawy Rosji, i że po ewentualnym zwycięstwie wyborczym upewni się, czy system antrakietowy nie jest skierowany przeciwko niej. Dotąd z tego rodzaju wypowiedzi byli znani politycy niemieckiej SPD. Obecnie jednak nawet oni potępiają działania Rosji – z wyjątkiem Gerharda Schrödera, pracownika Gazpromu.
Jeszcze nigdy kraje Unii Europejskiej nie były tak krytyczne wobec Rosji – ani w czasie wojny w Czeczenii, ani w czasie pomarańczowej rewolucji na Ukrainie. Unia nie zdecydowała się na sankcje, mimo że naraziła w ten sposób prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy’ego na śmieszność. Naturalnie lobby rosyjskie w Europie działa. Niemieckie izby przemysłowo-handlowe już wskazują na to, jak ważna jest gospodarcza wymiana z Rosją i ile niemieckich samochodów kupują Rosjanie. Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank Walter Steinmeier zdecydowanie wypowiada się przeciwko sankcjom i za dialogiem. Rosjanie mogą także liczyć na niezmierną przychylność Włochów.
Mimo to ton, w jakim media europejskie piszą i mówią o Rosji, jest zadziwiająco krytyczny. Przypomniano sobie nawet znaną wypowiedź Władimira Putina, że upadek Związku Radzieckiego był największą geopolityczną katastrofą XX wieku. Wreszcie dotarło do europejskiej świadomości – choć może tylko na chwilę – że odwrócenie skutków tej katastrofy jest głównym celem Rosji.
„Frankfurter Allgemeine Zeitung” stwierdziła, że odbudowanie rosyjskiej sfery wpływu okazało się dla tandemu Putin – Miedwiediew ważniejsze niż „strategiczne partnerstwo” z Europą (Berthold Kohler, „Moskaus Antwort”, „FAZ” 26 sierpnia 2008 r.).