Choć nie należałem dotąd do szczególnych entuzjastów rządu PO, to muszę przyznać, że po dłuższym okresie zastoju ostatnio rząd Donalda Tuska rozwinął szereg inicjatyw, mających na uwadze rzeczywistą przyszłość Polski – dobrą przyszłość Polski. Co prawda, od samego początku, poza całkowicie niezbędną reformą służby zdrowia, dwa ministerstwa rozwijały ideę ważnych reform: ministerstwo edukacji i ministerstwo nauki.
Z całą pewnością te reformy dotyczą samej istoty naszej przyszłości. I już nawet nie ma co odwoływać się do tradycyjnych przysłów i historycznych twierdzeń, cytowanych przy takich okazjach, jak np. takie będą Rzeczypospolite… itd. Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że obecnie od tego, jak Polska potrafi rozwinąć i wykorzystać potencjał intelektualny swych obywateli i od tego, jak przeprowadzi skok w nowoczesną wiedzę i technologię – zależy nasza przyszłość. A podstawą tego jest oświata i edukacja, jej podstawowa baza, czyli szkolna edukacja dzieci i młodzieży.
Od efektywnych zmian w edukacji i nauce bardzo przekonująco uzależnia nasz rozwój i dostatnią przyszłość (włączając w to rozwój gospodarczy) słynny dokument – Raport o kapitale intelektualnym Polski ministra Boniego. Dlatego dzisiaj chciałbym właśnie zająć się sprawą reformy oświaty, przygotowywaną przez minister Katarzynę Hall.
[srodtytul]Reforma ponad podziałami[/srodtytul]
Zacznę od tego, że nie jest to pierwszy rząd, który dostrzegł najgłębszą wagę edukacji, bo przecież jedną z czterech wielkich reform, naprawdę kończących z rzeczywistością post-peerelowską rządu Jerzego Buzka i AWS – była właśnie reforma edukacji. Niestety, nie skończona, rzec można nawet dramatycznie przerwana.