Artykuł profesora Zbigniewa Lewickiego zatytułowany „Policzki wymierzone Amerykanom” nadaje się na test uwagi dla wszystkich pracujących w gazetach redaktorów.
Do tego stopnia idzie pod prąd powszechnym odczuciom, że aż się prosi, żeby odruchowo odwrócić w nim wektory.
Bo że narobiliśmy błędów w polityce zagranicznej wobec USA, to zorientował się już nawet redaktor Bartosz Węglarczyk z „Gazety Wyborczej”. Ale teza prof. Lewickiego, że pomyłki polegają nie na przesadnej uległości, ale wręcz przeciwnie – niedostatecznej, to doprawdy spektakularny rozłam w obozie polskich neokonserwatystów. Świadectwem ostatnich złudzeń (albo złudzeń ostatnich) są w polskiej tradycji adresy wiernopoddańcze.
[srodtytul]Wiernopoddańczy adres[/srodtytul]
Swój prof. Lewicki zaczyna tezą, że dość upokarzający dla nas gest administracji Baracka Obamy („żenujący – i nieprzypadkowy – spektakl odkładania decyzji o składzie delegacji amerykańskiej na rocznicowe obchody na Westerplatte”) to efekt „niefortunnych gestów Polski pod adresem Ameryki”. Wśród nich autor wymienia „jednostronną” decyzję o wycofaniu polskich wojsk z Iraku, pretensje premiera Donalda Tuska w sprawie systemu Patriot wyrażone „akurat w dniu amerykańskiego święta narodowego,” wreszcie list otwarty środkowoeuropejskich polityków i intelektualistów do prezydenta Obamy, w którym apelowali oni o większą stanowczość nowej administracji względem Rosji i podtrzymanie amerykańskiego zainteresowania Europą Środkową.