[b]Wildstein na niedzielę[/b] - skomentuj [link=http://blog.rp.pl/wildstein/2009/10/11/o-pulapkach-i-watpliwosciach/]na blogu[/link]
Okazuje się, że to nie premier znalazł się w pułapce, ale Mariusz Kamiński, a szczerze powiedziawszy znaleźli się w niej wszyscy, którzy jeszcze jakieś afery w Polsce chcieliby wytropić. Gdy szef CBA złożył zawiadomienie o aferze hazardowej do prokuratury, zostało ono nie przyjęte z powodu braku kompletu dokumentów. Gdy teraz chce złożyć zawiadomienie wraz z wszystkimi dokumentami, rząd oskarża go, że prokuratury nie zawiadomił od razu. To informacja dla wszystkich służb tropiących korupcję: nie macie szans uniknąć oskarżenia. Będziecie oskarżani o brak podstaw do waszego działania, a to znaczy, że chcecie sami spreparować coś przeciwko swoim przeciwnikom, albo znajdziecie się pod zarzutem, że nie powiadomiliście właściwych organów. Jeśli Kamiński nie powiadomiłby premiera przed przekazaniem sprawy dotyczącej jego najbliższego otoczenia prokuraturze, oskarżony zostałby o intrygę i działania za plecami swojego przełożonego. Skoro to zrobił, oskarżony jest o zastawienie na premiera pułapki.
Długo zastanawiałem się na czym pułapka owa miałaby polegać, gdyż, co zauważyło już wielu, Tusk mógł sprawę załatwić najprościej w oparciu o oficjalne materiały w ministerstwie finansów, które odpowiadało za sprawę dopłat. Wreszcie zrozumiałem: pułapka polegała na wystawieniu premiera na pokusę, aby powiadomić zainteresowanych i sprawie ukręcić łeb. Ale co tam sprawa. Ważne żeby ukręcić łeb Kamińskiemu.
CBA ma zatrzęsienie wrogów. Ponieważ III RP na korupcji została zbudowana wszyscy jej obrońcy zrobią wszystko, aby instytucja taka jak CBA istnieć nie mogła. SLD chciałoby dołożyć swojemu konkurentowi politycznemu jakim jest PO, ale bardziej boi się CBA. Prędzej więc sprzymierzy się z PO w walce z CBA niż odwrotnie. Nagonka na Kamińskiego, w której uczestniczą wpływowe media i najsilniejsze ośrodki opiniotwórcze rozkręca się. Już niedługo uczciwy i bezkompromisowy człowiek jakim jest szef CBA będzie uchodził za faceta od brudnych, partyjnych gier. Oto III RP.
W jazgocie nagonki nie słychać pytań i wątpliwości. Nikt nie roztrząsa co robił wicepremier Schetyna przy sierpniowych rozmowach premiera z Chlebowskim i Drzewieckim. Czyżby Tusk nie poinformował go o co chodzi i szef MSWiA uczestniczył w nich nie mając zielonego pojęcia czego dotyczą? Czy jednak powiadomił go, a tym samym złamał prawo? Dlaczego nic nie robił po przecieku do zainteresowanych, a więc spaleniu śledztwa, pomimo, że dostał o tym informację od Kamińskiego? Dlaczego wówczas nie rozliczył Chlebowskiego i Drzewieckiego? Czy czekał, aby sprawa przyschła? Czy gdyby nie opublikowanie przez "Rzeczpospolitą" stenogramów podsłuchów nic by się nie stało? Kolejne pytania można mnożyć, ale wygodniej zastanawiać się skąd "Rzeczpospolita" miała swoje materiały.