[wyimek][link=http://blog.rp.pl/skwiecinski/2010/02/17/atrakcyjny-kandydat/" "target=_blank]Weź udział w dyskusji[/link][/wyimek]
Chyba wszystkie możliwe argumenty na rzecz tezy, iż ze strony Platformy Obywatelskiej rozsądniej byłoby postawić na Bronisława Komorowskiego, a nie Radosława Sikorskiego, zgromadził w swoim tekście Łukasz Warzecha ([link=http://www.rp.pl/artykul/434462.html" "target=_blank]"Trudny wybór Platformy"[/link], "Rzeczpospolita", 16 lutego 2010 r.). I nie sposób nie przyznać mu racji. Zarówno wtedy, kiedy pisze o prawdopodobieństwie podjęcia przez kierownicze gremia Platformy decyzji korzystnej dla marszałka Sejmu, niekorzystnej zaś dla szefa MSZ (Komorowski jest osadzony w strukturach PO, ma w nich wsparcie, Sikorski wciąż jest po trosze singlem i outsiderem), jak i o cechach ewentualnej następnej prezydentury (Komorowski – spokojny i obliczalny, Sikorski – nadpobudliwy, ekstrawagancki i nieprzewidywalny).
Wszystko to razem nie zmienia jednak faktu, że istnieją poważne argumenty na rzecz tezy odwrotnej. Tezy brzmiącej, iż stratedzy Platformy powinni postawić właśnie na Sikorskiego. Argumenty, których w artykule Warzechy brak.
[srodtytul]Wizja Platformy[/srodtytul]
Z najpoważniejszego z nich zdamy sobie sprawę, kiedy cofniemy się myślą do lat 2005 – 2007. Kiedy przypomnimy sobie ówczesny klimat i atmosferę narastającej mobilizacji części (która w końcu stała się większością, i tą większością do dziś pozostaje) społeczeństwa przeciw rządom Prawa i Sprawiedliwości. Czyli przeciw partii, która wciąż jest jedynym realnym przeciwnikiem ugrupowania Donalda Tuska.