Niemiecka partia FDP złożyła na forum koalicji chadeków wniosek w sprawie lustracji deputowanych wszystkich niemieckich parlamentarzystów z jedenastu kolejnych składów Bundestagu z lat 1949-1990. Nie wiadomo jeszcze czy ustawa przejdzie i w jakiej formie trafi pod głosowanie, choć pierwsze reakcje Angeli Merkel i byłych dysydenckich deputowanych SPD i Zielonych wydają się zachęcające.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/semka/2010/07/09/przeswietlanie-bundestagu-co-na-to-polscy-wrogowie-lustracji/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]
Ale możliwe też jest, że na razie nikt nie będzie chciał wystąpić przeciw pomysłowi z otwartą przyłbicą. Cisi wrogowie lustracji mogą grać na zwłokę i w końcu wykastrować projekt lustracji sprowadzając ją do jakiegoś ogólnego raportu o wpływie służb NRD na zachodnioniemiecki parlamentaryzm.
To właśnie taka cicha "koalicja wstydu", dbającą o ciszę nad agenturalną trumną, skutecznie obalała w Bundestag kolejne projekty lustracyjne w ciągu ostatnich 20 lat. Ale im więcej czasu mija od upadku muru, tym trudniej wyjaśnić dlaczego spora część obywateli NRD, aspirujących po 1990 roku do wielu funkcji publicznych w nowych landach, została poddana lustracji, a Deputowanych Bundestagu, którzy zdradzili swój kraj, okryto kloszem tajemnicy.
Oczywiście potężne partie "Wessich" nie chciały kompromitować się przypadkami współpracy ze Stasti swoich zasłużonych polityków, którzy bywali w swoich ugrupowaniach symbolami odrodzenia niemieckiej demokracji.