Jak to możliwe, że przez prawie 20 lat mówiliśmy, że Polska i Litwa mają najlepsze stosunki w całej swej historii, a teraz się okazuje, iż nasze relacje są najgorsze w Unii Europejskiej? Co się stało ze strategicznymi partnerami? A może to partnerstwo było jedynie hasłem, które zasłaniało fatalną rzeczywistość?
Polski ambasador wezwany na dywanik w litewskim MSZ został skarcony za „szerzenie nieprawdziwych informacji o sytuacji polskiej mniejszości”. Litewscy dyplomaci zadbali przy tym, by wiadomość o pouczeniu ambasadora podano do wiadomości publicznej. Niezadowolenie Litwinów wywołał zresztą także nasz ambasador w Rydze. Dostało się też Polakom na Litwie – prominentny polityk w litewskim Sejmie oświadczył, że jeśli im się nie podoba i nie chcą się integrować, to niech sobie jadą do Polski.
Wydarzenia minionego tygodnia to eskalacja tlącego się od dłuższego czasu konfliktu. Pierwsze wnioski są bulwersujące – odnosi się wrażenie, że Wilno usiłuje sprowokować Warszawę.
Zapewne takie wrażenie ma nasz MSZ. W jego piątkowym oświadczeniu znalazło się sformułowanie o „analizowaniu sytuacji”, a także enigmatyczna zapowiedź podjęcia dyplomatycznych kroków. Podtrzymaliśmy też wszelkie zarzuty dotyczące sytuacji mniejszości polskiej.
Wiele wskazuje na to, że w przyszłości możemy się starać rozwiązywać sporne kwestie na forum międzynarodowym. Dialog Warszawa – Wilno zawiódł. W ten sposób osiągnęliśmy nową jakość w naszej polityce wschodniej – okazuje się, że stosunki z naszym sąsiadem należącym do UE i NATO są równie trudne i skomplikowane jak te z Rosją.