Polska - Rosja: jaka polityka zagraniczna

Politycy Platformy muszą zdać sobie sprawę, że w interesie Kremla leży osłabianie Polski i podważanie jej wiarygodności – przekonuje znawca Rosji

Publikacja: 13.04.2011 01:08

Polska - Rosja: jaka polityka zagraniczna

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Podmiana tablic w Smoleńsku tuż przed wizytą prezydenta Bronisława Komorowskiego pokazuje dwie podstawowe rzeczy. Po pierwsze, Rosjanie nadal nie są gotowi uznać komunizmu za system ludobójczy. Gdyby bowiem umieli uczciwie rozliczyć się z własną historią, to prezydent Dmitrij Miedwiediew nie miałby problemu ze złożeniem hołdu pod tablicą upamiętniającą nie tylko ofiary katastrofy smoleńskiej, ale także mordu katyńskiego.

Po drugie, jest to dobry przykład tego, jak Rosjanie uprawiają politykę wobec Polski – na każdym kroku sprawdzają, jak daleko mogą się posunąć i jak odporni na prowokacje są polscy politycy. Niestety, po raz kolejny widać, że nie są wcale.

Testowanie rządu Tuska

Choć w sprawie tablicy Rosjanie zostawili Polakom niewielkie pole manewru, to kolejny raz się okazało, że Polska nie jest w stanie zdecydowanie zareagować. Wprawdzie prezydent Komorowski nie mógł z powodu jednej tablicy odwołać swojej wizyty w Smoleńsku, mógł jednak publicznie wyrazić dezaprobatę dla tego typu działań.

Ten incydent jest więc kolejnym sygnałem świadczącym o tym, że polski rząd i prezydent powinni się poważnie zastanowić nad kształtem stosunków polsko-rosyjskich. Tak zachwalane przez nich „ocieplenie" i „zbliżenie z Rosją" odbywa się na warunkach skrajnie dla Polski niekorzystnych. W stosunkach między naszymi krajami panuje drastyczna nierównowaga. Przykładów jest aż nadto.

Nie trzeba chyba nikomu przypominać, jak prowadzone jest śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej. Słabość Polski powoduje, że Rosjanie posuwają się coraz dalej. Komitet Śledczy przy rosyjskiej Prokuraturze Generalnej złożył ostatnio wniosek o przesłuchanie ministrów polskiego rządu w związku z katastrofą. Ten wniosek jest dzwonkiem alarmowym. Przesłuchanie polskiego ministra obrony przez rosyjskiego prokuratora byłoby dobrym podsumowaniem prowadzonej przez premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego polityki popadania w zależność od Moskwy.

Daleko posunięta naiwność

Narzuca się pytanie, dlaczego polski rząd tak łatwo daje się ogrywać Rosji. Składa się na to wiele czynników. Przede wszystkim w oczy rzuca się nieznajomość realiów rosyjskiej polityki zagranicznej i nieumiejętność przejrzenia rosyjskiej gry dyplomatycznej.

Według dostępnych informacji bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej polski rząd nie wykonał żadnych ekspertyz prawnych, tylko w ciemno przyjął rozwiązania zasugerowane przez Rosjan. Zawiniła słabość rządowego zaplecza eksperckiego, ale także daleko posunięta naiwność naszych polityków. Premier Tusk nie zdaje sobie nawet sprawy z tego, że dla Rosjan każda okazja do uprawiania polityki jest dobra.

Po pierwszych emocjonalnych reakcjach szybko zaczęli kierować się pragmatyzmem. Polski rząd przegapił ten moment, dał się zwieść pozorowanym gestom dobrej woli. Tymczasem Rosjanie skorzystali z nadarzającej się okazji. Nie musieli się zresztą zbytnio wysilać, żeby dostrzec słabość polskiego rządu i aparatu państwowego, o którym najlepiej świadczy organizacja dwóch oficjalnych wizyt w Katyniu 7 i 10 kwietnia 2010 roku, z których ostatnia zakończyła się tragicznie.

Brakuje egoizmu

Polscy politycy są zakładnikami wielu uproszczeń. Nie jest prawdą, że z Rosją trzeba się dogadywać za wszelką cenę, ale nieprawdą jest też często powtarzane twierdzenie, jakoby Rosjanie rozumieli tylko język siły. Nie musimy też wybierać między „polityką jagiellońską" a „piastowską". Takie ujęcie sprawy spłyca problem i powoduje, że obracamy się w kręgu dogmatów, które utrudniają rozwiązywanie konkretnych problemów.

Tymczasem brakuje nam racjonalności, pragmatyzmu, a przede wszystkim egoizmu. To powinno być oczywiste, ale, niestety, nie jest: polskie interesy powinny być zawsze najważniejsze, a środki dobierane adekwatnie do okoliczności. Rozumieją to Rosjanie, którzy osiągają swoje cele, stosując przeróżne metody.

Zbliża się polska prezydencja w Unii Europejskiej. Rosjanom zależy, żeby polski rząd nie zrealizował w tym czasie takich celów jak na przykład Partnerstwo Wschodnie, które Kreml uważa za szkodliwe.

Żeby przywrócić równowagę w stosunkach polsko-rosyjskich muszą zostać spełnione dwa podstawowe warunki. Po pierwsze, politycy Platformy Obywatelskiej muszą zdać sobie sprawę z tego, że w interesie Rosjan leży osłabianie Polski i podważanie jej wiarygodności. Po drugie, muszą zrozumieć, że celem polskiej polityki zagranicznej nie są dobre stosunki z Rosją, tylko realizacja naszych interesów.

Włodzimierz Marciniak jest politologiem, sowietologiem, znawcą Rosji. Profesor Wyższej Szkoły Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu

not. tyc.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?