Sąd w Monachium skazał byłego strażnika z niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze Iwana Demjaniuka. Wyrok został przyjęty z entuzjazmem jako „triumf sprawiedliwości" i „symboliczne ukaranie zła". Proszę mi wybaczyć, ale nie podzielam tego bezkrytycznego entuzjazmu. Wyrok pięciu lat więzienia wymierzony za współudział w zamordowaniu 30 tysięcy osób to nieporozumienie. A cała sprawa Demjaniuka, okrzyknięta przez prasę ostatnim wielkim procesem nazistowskiego zbrodniarza, wzbudza wątpliwości.
Dziwny symbol
Niemcy głoszą, że proces był dowodem na to, iż „naród niemiecki nie zapomniał i nadal świadomy jest swej historycznej winy i odpowiedzialności za Holokaust". Pamięta nie tylko o ofiarach Zagłady, ale również o oprawcach, których ściga, nawet jeżeli są stojącymi nad grobem starcami. W ten sposób nagłaśniany przez środki masowego przekazu proces Demjaniuka nabrał znaczenia symbolicznego.
Szkoda tylko, że tym symbolem spóźnionych niemieckich rozliczeń z mroczną przeszłością stał się deportowany z Ameryki Ukrainiec. Trudno uwierzyć, że na całym świecie nie można było znaleźć choćby jednego niemieckiego esesmana czy gestapowca. Zresztą prokuratorzy z Monachium wcale nie musieli jeździć na poszukiwania za ocean. Wystarczyło postawić przed sądem Klaasa Carela Fabera. To były członek SS, który służył w obozie koncentracyjnym w plutonie egzekucyjnym. Jest on z pochodzenia Holendrem i Amsterdam od lat bezskutecznie domaga się jego ekstradycji od Niemiec. Berlin konsekwentnie odmawia.
Na liście dziesięciu najbardziej poszukiwanych zbrodniarzy wojennych Centrum Szymona Wiesenthala nadal znajduje się czterech Niemców. Dlaczego obok Demjaniuka na ławie oskarżonych nie zasiadł żaden z nich?
Pamiętają państwo głośny artykuł „Wspólnicy. Europejscy pomocnicy Hitlera w mordowaniu Żydów" opublikowany trzy lata temu w „Spieglu"? Narobił on w Polsce sporo szumu, bo jego autor stawiał tezę, że sami „naziści" nie byliby w stanie dokonać dzieła Holokaustu. Żydów udało się wymordować tylko dlatego, że idea „ostatecznego rozwiązania" natrafiła na podatny grunt w Europie Wschodniej.