Reklama

Krzysztof Feusette o Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej

Politykę w telewizji robi się dziś inaczej niż kiedyś. Już nie wystarczy posadzić gościa na krzesełku, a następnie – w zależności od tego, czy jest "nasz" czy "nie nasz" – zaaplikować mu dziennikarski masaż tajski (nasz) lub północnokoreański (nie nasz).

Aktualizacja: 09.08.2011 20:26 Publikacja: 09.08.2011 20:24

Dziś ostatnim krzykiem mody jest stosowanie pewnej formułki, która powoduje, że rzec można wszystko, a jakoby się niczego nie powiedziało. Brzmi ona: "Mówi się, że...".

Strażniczką zaklęcia stała się Katarzyna Kolenda-Zaleska. "Mówi się, że raport komisji Andrzeja Czumy – mówiła ostatnio – to jego polityczna zemsta za to, że został zdymisjonowany jako minister sprawiedliwości w rządzie PO, a także za to, że nie dostał wyższego numeru na liście wyborczej".  Kto mówi takie bzdury? Takie pytanie mogą zadać tylko ci z państwa, którzy nie uważali od początku. Właśnie o to chodzi, by nie było wiadomo, kto mówi.

Jakże banalnie by brzmiało, gdyby Kolenda-Zaleska oznajmiła np.: "Premier Tusk stwierdził w prywatnej rozmowie ze mną, że prezes Kaczyński nie umie wiązać sznurowadeł". Żaden news.

Ale gdy się to zrobi w sposób przemyślany? Proszę bardzo. "Łączymy się z Kasią, która jest w Sejmie.

Kasiu, co mówi się na Wiejskiej?". "Na Wiejskiej mówi się..." i dalej leci "sznurówkowy przeciek".

Reklama
Reklama

Co ciekawe, tę magiczną, ale jakże skuteczną formułkę zaczęto stosować od niedawna także na konferencjach prasowych. Sam wczoraj słyszałem, jak dziennikarka wystartowała do prezesa Kaczyńskiego: "Panie prezesie, mówi się, że...". A ten, zamiast zapytać, kto mówi – czy premier, czy jego dziennikarki – zaczął odpowiadać zupełnie poważnie.

Najzabawniejsze jest jednak,  że każdej formułki nieobjętej  koncesją można użyć także wobec tych, którzy sami ją stosują. Na przykład: "Mówi się, że Katarzyna Kolenda-Zaleska zostanie rzecznikiem prasowym rządu".

Fajne, prawda?

Albo: "Mówi się, że ostatnio Katarzyna Kolenda-

-Zaleska zadała premierowi trudne pytanie, bo myślała, że jest na konferencji Kaczyńskiego".

Spróbujcie państwo pobawić się w to w domu. Do żony: "Mówi się, że twoje obiadki nie są smaczne", albo do męża "Mówi się,  że jesteś starym skąpcem".  Efekt murowany.

Dziś ostatnim krzykiem mody jest stosowanie pewnej formułki, która powoduje, że rzec można wszystko, a jakoby się niczego nie powiedziało. Brzmi ona: "Mówi się, że...".

Strażniczką zaklęcia stała się Katarzyna Kolenda-Zaleska. "Mówi się, że raport komisji Andrzeja Czumy – mówiła ostatnio – to jego polityczna zemsta za to, że został zdymisjonowany jako minister sprawiedliwości w rządzie PO, a także za to, że nie dostał wyższego numeru na liście wyborczej".  Kto mówi takie bzdury? Takie pytanie mogą zadać tylko ci z państwa, którzy nie uważali od początku. Właśnie o to chodzi, by nie było wiadomo, kto mówi.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Niezauważalne sukcesy rządu. Dlaczego ekipa Donalda Tuska sprzedaje tylko złe wiadomości?
Opinie polityczno - społeczne
Na decyzji Andrzeja Dudy w sprawie Roberta Bąkiewicza zyska Konfederacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: „Nasi chłopcy”, nasza prowokacja, nasza histeria
Opinie polityczno - społeczne
Nadciąga polityczny armagedon: Konfederacja i Razem zastąpią PiS i PO
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Opinie polityczno - społeczne
Marek Migalski: Pożytki z Karola Nawrockiego
Reklama
Reklama