Wśród zapomnianych, zakurzonych prac naukowych, wśród których bohatersko buszuję, kiedy tylko uda mi się znaleźć prawdziwy antykwariat z prawdziwymi książkami, odkryłem ostatnio rzecz fascynującą i absolutnie niepoprawną politycznie – zbiór artykułów o tym, jak transformacja ustrojowa odbiła się na systemie wartości wyznawanych przez Polaków („Struktura społeczna a osobowość", PAN 1996). Znalazłem w niej porównanie obszernych badań społecznych wykonanych w latach późnego PRL oraz podobnych badań z lat 1992-1993.
Wedle badań zatem: polska inteligencja (definiowana jako ludzie z wyższym wykształceniem) okazała się w roku 1993 – uwaga! - bardziej konformistyczna w wyborze wartości, jakie chciała by wdrożyć młodemu pokoleniu niż w latach 1978-1980. Powtórzę, żeby było jasne – cztery lata po okrągłym stole polska inteligencja „bardziej niż w okresie państwowego socjalizmu chce uczyć dzieci konformizmu wobec zewnętrznych autorytetów i przejawia więcej niż kiedyś postaw autorytarnych".
Jest i druga badana grupa – wykwalifikowani robotnicy. Tu okazuje się, że w roku 1993 chcą oni znacznie bardziej niż kiedyś uczyć samodzielności, samosterowności i elastyczności.
Jak naukowcy tłumaczyli wyniki badań dotyczące robotników? Bardzo rozsądnie: w czasach transformacji „robotnicy nie tylko zobaczyli, ale i zrozumieli, że jest się czego bać". Krótko mówiąc – polscy robotnicy ujrzeli, że dawny system ekonomiczny, wraz z jego socjalistycznymi molochami przemysłowymi, dożywotnią gwarancją zatrudnienia i premiowaniem miernych, biernych, ale wiernych – znika. Jaki wyciągnęli z tego wniosek? Jak najbardziej kapitalistyczny: w nowej rzeczywistości trzeba brać odpowiedzialność za siebie, nie bać się odważnych decyzji, niczego nie dostanie się w prezencie, wszystko trzeba samemu zbudować, wypracować. Ojcowie-teoretycy kapitalizmu lepiej by tego nie ujęli.
A jak naukowcy tłumaczyli niespodziewany w 1993 roku wzrost liczby zwolenników konformizmu wśród inteligencji? Uwaga, bo teraz naprawdę ważny cytat: było to „wynikiem chłodnej, intelektualnej analizy nowego systemu – takiego jakim on jest na co dzień, a nie jakim przedstawiają go ideologowie transformacji. Efektem tej analizy jest coraz częstsze postrzeganie polskiego kapitalizmu jako systemu wymagającego od jednostki – wbrew deklaracjom ideologów – nie samokierowania i elastyczności, lecz dużej dozy nowego konformizmu i posłuszeństwa."