Czy Prawo i Sprawiedliwość przeżyje odejście Zbigniewa Ziobry? Nie ma wątpliwości, że tak. Wie to i Ziobro, i – tym bardziej – Jarosław Kaczyński. Dlatego nie jest przesądzone, że Ziobro w ogóle odejdzie. Bo niby gdzie miałby pójść? Gdyby tandem Ziobro & Kurski założył własną partię, to i tak byłaby ona skazana na klęskę. Cokolwiek o Kaczyńskim mówić, przynajmniej ma charyzmę. Ziobro jest nudny. I – jak do tej pory – zawsze rósł na plecach swoich mocarnych szefów.
Projekt skazany na porażkę
Trudno też powiedzieć, co myśli o państwie i gospodarce były „szeryf IV RP", bo głównie kojarzy się z efektownymi konferencjami prasowymi, w czasie których publiczne ogłaszał wyroki. Co więcej, podobnie jak Kaczyński, Ziobro ma duży elektorat negatywny. Z pewnością miałby też zerową – gdyby założył partię przy asyście ks. Rydzyka – zdolność koalicyjną. Krótko: trzeba nie mieć za grosz realizmu politycznego, żeby brnąć w projekt, który z definicji skazany jest na porażkę.
Brutalna prawda jest taka, że to Jarosław Kaczyński rządzi i dzieli w PiS, a każdy bunt na pokładzie wypala gorącym żelazem. Buntownicy jednak zdradzają ciekawszy syndrom, który można by określić mianem „bocznego toru politycznego". Na ten syndrom cierpią przede wszystkim PiS-owscy europosłowie. Europejskie korytarze, bo nie salony przecież, szybko rodzą w nich frustracje i, jak się okazuje, bunt.
Przypomnijmy, że ostatnie słynne odejścia z PiS są inscenizowane właśnie przez europosłów. Kiedy po przegranych przez Jarosława Kaczyńskiego wyborach prezydenckich w bólach rodził się PJN, pierwsze skrzypce – prócz Joanny Kluzik-Rostkowskiej, szefowej kampanii prezydenckiej Kaczyńskiego – grali europosłowie: politolog Marek Migalski i dwaj spin doktorzy, Adam Bielan i Michał Kamiński.
To Migalski pierwszy rozpoczął dyskusję o konieczności przegrupowania sił w PiS. W swoim blogu notował: „Wpis ten dedykuję wszystkim tym, którzy ślepo wierzą w geniusz Jarosława Kaczyńskiego i za jedyną postawę godną polskiego patrioty uważają trwanie w posłuszeństwie politycznym i mentalnym wobec szefa PiS (...) Przypomnę pewien fakt, który zdaje się umykać jego wyznawcom – Jarosław Kaczyński wygrał w swoim życiu politycznym tylko jedne wybory".