Komentując spór o obecność krzyża w polskim parlamencie, pan prof. Wojciech Sadurski stwierdził: „Jest to zagadnienie symboliczne – ale symbole są ważne. Zarówno same przez się – przez to, co komunikują odbiorcy – jak i prze to, że są symptomem zagadnień głębszych, już zupełnie niesymbolicznych" („Rzeczpospolita", 27.10.2011). Trudno się z tym nie zgodzić. Rzeczywiście, nie należy bagatelizować kwestii o znaczeniu symbolicznym.
Pomnik
W samym sercu warszawskiej Pragi, na jednym z najruchliwszych skrzyżowań w mieście, stoi pomnik upamiętniający żołnierzy Stalina. Jest to jeden z najbardziej okazałych monumentów w Warszawie: ma kilkanaście metrów wysokości, waży – uwaga! – 600 ton. Wzniesiono go we wrześniu 1945 r. Na cokole znajdują się napisy w języku polskim i rosyjskim: „Chwała bohaterom Armii Radzieckiej" oraz „Towarzyszom broni, którzy oddali swe życie za wolność i niepodległość narodu polskiego, pomnik ten wznieśli mieszkańcy Warszawy 1945 r.". Codziennie mijają go dziesiątki tysięcy ludzi.
Warszawa jest chyba jedyną stolicą na świecie, w której spacerowicz na kolejnych placach na przemian spotyka pomniki katów i ofiar
Ponieważ pomnik znajduje się dokładnie w miejscu, gdzie ma powstać stacja metra, właśnie przystąpiono do jego demontażu. Jednak nie podzieli on losu usuniętego wcześniej pomnika Feliksa Dzierżyńskiego i nie spocznie na zawsze w magazynach. Decyzją rządzącej Warszawą PO monument, po renowacji, zostanie ponownie wzniesiony kilkadziesiąt metrów dalej. Jak od wielu dni donosi „Życie Warszawy", każdy kawałeczek pomnika „zostanie pieczołowicie odrestaurowany", „figury zostaną oczyszczone i pomalowane, a kamień umyty i wypolerowany". Co więcej, „wykonawca drugiej linii metra dotarł do oryginalnej dokumentacji sprzed 66 lat. Dzięki temu pomnik odzyska pierwotną kolorystykę i ukaże się warszawiakom w odświeżonej postaci". Odpowiednie służby już przystąpiły do działań: „Specjaliści z pracowni konserwatorskiej od piątku fotografują i opisują każdy element pomnika". A wszystko to za publiczne pieniądze. Płomienne mowy wygłaszane przez działaczy SLD w obronie sowieckich żołnierzy nikogo już nie dziwią.
Zastanawiającą nowością jest natomiast troska Platformy Obywatelskiej o godne upamiętnienie czasów stalinizmu. Zwłaszcza że dotychczas obecne władze Warszawy jakoś nie specjalnie interesowały się ochroną dóbr kultury. Kolejne wartościowe historycznie obiekty są burzone przez prywatnych inwestorów, którzy w ich miejsce stawiają pawilony handlowe lub bloki mieszkalne. W tych przypadkach służby konserwatorskie zawsze spóźniają się z fotografowaniem i opisywaniem. Miejscy urzędnicy często sprzeciwiają się umieszczeniu w rejestrze zabytków interesujących budynków, argumentując, że miastu się to nie opłaca. Wiele ważnych dla narodowej kultury obiektów znajduje się w opłakanym stanie i od lat nie ma żadnych pieniędzy na ich odnowienie. Zupełnie inaczej sprawa wygląda w przypadku pomnika na Pradze. Tu PO wykazuje się wręcz nadzwyczajną troską. Nie słyszałem, by były jakiekolwiek problemy ze znalezieniem środków na przeprowadzenie skomplikowanej operacji odrestaurowania i przeniesienia tego monumentu. A dzieje się to w czasie, gdy władze stolicy fundują mieszkańcom kolejne podwyżki za wodę, komunikację miejską czy żłobki, uzasadniając to trudną sytuacją budżetową miasta.