Repolonizacja banków przed wolnym rynkiem

Dzisiaj politykę zagraniczną uprawia się nie tylko na drodze dyplomatycznej lub wysyłając wojska, ale przede wszystkim poprzez ekspansję gospodarczą – twierdzi ekspert Centrum im. Adama Smitha

Aktualizacja: 28.11.2011 00:26 Publikacja: 28.11.2011 00:25

Ireneusz Jabłoński w siedzibie "Rzeczpospolitej"

Ireneusz Jabłoński w siedzibie "Rzeczpospolitej"

Foto: Fotorzepa, Darek Golik

Red

Dużym i niemiłym zaskoczeniem dla wielu obserwatorów okazała się niedawna informacja o tym, że austriacki nadzór bankowy zalecił podległym sobie bankom udzielanie pożyczek w Polsce. Choć sytuacja różnych banków zagranicznych nie jest identyczna, to większość z nich, zupełnie niesłusznie, wrzuca nasz kraj do jednego kotła wspólnego dla całego regionu.

Co prawda banki austriackie, i nie tylko one, prowadzą w Polsce całkiem dochodowy interes, niefortunnie zaangażowały się jednak w działalność na Ukrainie i w Rumunii, gdzie poniosły ogromne straty. I to właśnie było bezpośrednią przyczyną decyzji austriackiego nadzoru. Fakt, że polskie banki córki tak dobrze funkcjonują na tle ich zagranicznych właścicieli, niesie ze sobą niebezpieczeństwo wykorzystywania ich środków finansowych do poprawy marnej sytuacji banku matki lub jej oddziałów w innych krajach. Zagrożenie to jest o tyle realne, że dwa lata temu mieliśmy już do czynienia z próbami tego typu transferów.

I o ile przejęcie dywidendy jest naturalnym zwrotem z inwestycji, to w przypadku wyżej wspomnianych praktyk mieliśmy do czynienia raczej z próbami transferu na poziomie operacyjnym. Innymi słowy, miało się to odbyć przez zawyżenie kosztów pożyczek lub odsprzedaż wątpliwej jakości aktywów. Na szczęście proceder ten nie zdążył nabrać znaczącego rozmiaru ze względu na bardzo przytomną i konsekwentną politykę polskiego nadzoru bankowego.

Polonizacja banków

Dlatego też w dzisiejszej sytuacji zagranicznych właścicieli banków polskich, uwzględniając czynniki zarówno natury gospodarczej, jak i politycznej, należy bardzo poważnie rozważyć możliwość odkupienia przez kapitał krajowy przynajmniej tych banków, które są wystawione na sprzedaż. W dzisiejszym świecie, jak widzimy, teoria o swobodzie przepływu kapitału i wolnym rynku rozumianym w kategoriach smithowskich, w odniesieniu do tego i innych strategicznych sektorów, we współczesnej Europie jest dość iluzoryczna.

Nie jest tajemnicą także, że rządy subwencjonujące własne banki oczekują od nich określonej polityki kredytowej i zarządzania. Banki z kolei przede wszystkim finansują i obsługują podmioty powiązane kapitałowo z krajem własnego pochodzenia, np.: bank polski będący własnością banku niemieckiego finansuje przede wszystkim firmy niemieckie działające na rynku polskim, a bank francuski podmioty francuskie itp.

Zatem patrząc realnie na powszechnie stosowaną praktykę i na wyżej wspomniane ryzyko, ze wszech miar właściwe jest poszukiwanie i szybkie wypracowanie modelu pozwalającego na odkupienie części banków, a co za tym idzie i udziałów rynkowych. Uczyniłoby to nasz sektor bankowy bardziej odpornym na sytuacje zewnętrzne, również te wynikające z decyzji administracyjnych i politycznych podejmowanych przez inne rządy, i tym samym – bardziej bezpiecznym.

Realna polityka

Zauważmy, że istnieją takie polskie instytucje finansowe, które mają odpowiedni kapitał (lub zdolność do jego pozyskania) pozwalający na wykup banków należących do zagranicznych właścicieli. Są to co prawda w większości przypadków podmioty z dominującym udziałem Skarbu Państwa, ale w obecnej sytuacji mogłyby być wykorzystane do pierwszego kroku operacji.

Drugim pożądanym i wręcz koniecznym krokiem powinna być redukcja udziału kapitału państwowego na rzecz rodzimego kapitału prywatnego. Istnieje również co najmniej jedna całkowicie prywatna grupa kapitałowa, posiadająca duże doświadczenie w akwizycji i integracji, mogąca włączyć się samodzielnie w ten proces.

Kwestią priorytetową dla rządu nie powinno być doraźne łatanie budżetu dywidendami, które mogą służyć finansowaniu inwestycji strategicznych

Rząd polski nie może, nawet z uwagi na szlachetną retorykę wolnorynkową, pomijać elementów polityki realnej. Musi on co prawda w możliwie szerokim zakresie otwierać rynek na konkurencję, przede wszystkim łamiąc istniejące i powstające monopole, ale tam, gdzie mamy do czynienia z polityką gospodarczą obcych rządów, realizowaną bezpośrednio lub pośrednio przez duże organizmy gospodarcze, rząd nasz powinien się do tego bezpośrednio odnieść.

Zresztą poza sektorem bankowym dotyczy to również  innych usług finansowych czy też sektora energetycznego. Obrona racji stanu, która powinna być w centrum uwagi polskiego rządu, nie zależy tylko od polityki zagranicznej, ale również w znacznym stopniu od polityki wewnętrznej i coraz większym – od polityki gospodarczej.

Doraźne łatanie budżetu

Musimy być jednak świadomi tego, że kryzys europejski i tak nas nie ominie. Mówiąc wprost, jest on pewnym obiektywnym zjawiskiem w naszym otoczeniu makroekonomicznym i na pewno będzie oddziaływał na naszą sytuację gospodarczą, aczkolwiek głównie poprzez zewnętrzną presję. Jeśli ograniczymy możliwości importu skutków nieuchronnego kryzysu banków europejskich do naszego sektora bankowego, a temu służyłoby przejęcie części jego aktywów przez kapitał krajowy, to z pewnością złagodzimy możliwe negatywne oddziaływanie na całą gospodarkę narodową.

Mimo występujących zagrożeń w obecnej sytuacji możemy być umiarkowanymi optymistami. Oczywiście pod warunkiem, że konsekwentne działania nadzoru bankowego będą kontynuowane, a polityka państwa pozwoli podmiotom krajowym na realizację strategii w perspektywie długoterminowej i nie będą one zmuszane do zaspokajania bieżących potrzeb budżetu. To nie doraźne łatanie budżetu dywidendami, które mogą służyć finansowaniu inwestycji strategicznych, powinno być dla rządu kwestią priorytetową.

Alternatywa ze Wschodu

Jeśli nie zdecydujemy się teraz na odkup banków będących własnością podmiotów zagranicznych, to raczej pewne jest, że zostaną one wykupione przez zagraniczne instytucje finansowe pochodzące z tych samych krajów europejskich, co nie zmieni obecnych relacji i wynikających z nich czynników ryzyka. Alternatywą dla tego rozwiązania może być wejście na polski rynek funduszy posiadających nadwyżki kapitałowe. A te mają tylko banki raptem z dwóch obszarów geograficznych: z Bliskiego albo Dalekiego Wschodu.

W tamtejszych krajach duże koncerny również realizują politykę gospodarczą i wręcz politykę zagraniczną swoich państw. Rodzi się więc pytanie: czy my nie powinniśmy na to w jakiś sposób aktywnie reagować? Dzisiaj politykę zagraniczną uprawia się nie tylko na drodze dyplomatycznej lub – jak twierdził Clausewitz – wysyłając wojska, ale przede wszystkim poprzez ekspansję gospodarczą lub inne narzędzia natury ekonomicznej. I my również powinniśmy postępować w ten sposób.

Wolny rynek jest wartością nie do przecenienia dla dynamicznego rozwoju gospodarczego kraju. Jednak w sytuacjach przełomowych dla kształtowania nowych relacji w naszym otoczeniu geopolitycznym i makroekonomicznym zasady wolnorynkowe powinny czasami ustąpić polskiej racji stanu.

—not. puo

Ireneusz Jabłoński jest ekonomistą, członkiem zarządu i ekspertem ds. gospodarki Centrum im. Adama Smitha. Był prezesem PBG Leasing, PKO Leasing Kredyt Lease SA, Bankowego Funduszu Leasingowego SA, wiceprezesem Banku Częstochowa i Banku Pocztowego, a także dyrektorem w BRE Banku

Dużym i niemiłym zaskoczeniem dla wielu obserwatorów okazała się niedawna informacja o tym, że austriacki nadzór bankowy zalecił podległym sobie bankom udzielanie pożyczek w Polsce. Choć sytuacja różnych banków zagranicznych nie jest identyczna, to większość z nich, zupełnie niesłusznie, wrzuca nasz kraj do jednego kotła wspólnego dla całego regionu.

Co prawda banki austriackie, i nie tylko one, prowadzą w Polsce całkiem dochodowy interes, niefortunnie zaangażowały się jednak w działalność na Ukrainie i w Rumunii, gdzie poniosły ogromne straty. I to właśnie było bezpośrednią przyczyną decyzji austriackiego nadzoru. Fakt, że polskie banki córki tak dobrze funkcjonują na tle ich zagranicznych właścicieli, niesie ze sobą niebezpieczeństwo wykorzystywania ich środków finansowych do poprawy marnej sytuacji banku matki lub jej oddziałów w innych krajach. Zagrożenie to jest o tyle realne, że dwa lata temu mieliśmy już do czynienia z próbami tego typu transferów.

Pozostało 85% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?