Polacy muszą celująco znać litewski

Przedłużające się polsko-litewskie rozmowy na forum międzyrządowej komisji do spraw szkolnictwa znalazły się w impasie - doniosła ostatnio prasa. Wciąż nie ma zgody Wilna na przedłużenie terminu, w którym młodzież polska na Litwie mogłaby zmierzyć się z ujednoliconym, państwowym egzaminem maturalnym według programu litewskiego - pisze publicysta

Publikacja: 07.12.2011 11:41

Polacy muszą celująco znać litewski

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

Polska i litewska optyka co do praw i obowiązków mniejszości zdają się w tym przypadku różnić, dlatego w toczącej się dyskusji warto postawić kilka tez i zaproponować tymczasowe rozwiązanie.

1. Polacy na Litwie powinni, obok polskiego, celująco znać język litewski po to, by należycie funkcjonować w tamtym społeczeństwie i być konkurencyjnym wobec litewskojęzycznej większości - czy to na etapie edukacji, czy pracy.  Obrona tezy przeciwnej zmierzałaby do konstruowania niszy chroniącej mniejszość, lecz utrzymującej zarazem jej pewną niepełnosprawność społeczną w świecie litewskojęzycznym.

Może wydać się to porównaniem na wyrost, ale tak jak kobiety w świecie biznesu muszą być lepsze od mężczyzn, by zająć równe im stanowiska, tak członkowie mniejszości narodowej dla uzyskania zawodowo i społecznie pozycji równej większości, powinni stać się edukacyjnie i profesjonalnie lepsi od członków tej większości.

Nie zawsze prosta paralela daje wyraźne wskazówki: szukając porównań z innych stron geograficznych, przytoczyć można Quebec – frankofońską prowincję Kanady, która tak jak pozostałe prowincje cieszy się pewną autonomią względem rządu centralnego i pielęgnuje język francuski. Mimo istniejących gwarancji i zabezpieczeń prawnych frankofońoscy mieszkańcy Montrealu - by zaistnieć profesjonalnie - muszą znać świetnie angielski. Mało tego, wielu tez wyraża pogląd, że wybierając Alma Mater powinni iść na anglojęzyczne uniwersytety: McGill czy Concordia, a nie na frankojęzyczne jak Universite de Montreal czy Universite Quebec à Montreal. Mimo rozwijania autonomii czy nawet dążeń separatystycznych Quebecu, nie udało się na płaszczyźnie ekonomicznej utrzymać Montrealu jako centrum gospodarczego. Już na przykład w latach 70. centrale wszystkich wielkich instytucji finansowych i spółek giełdowych przeniosły się na stałe z Montrealu do Toronto. Może to rzutować negatywnie na standard życia w Quebecu, albowiem wielu najlepszych i wykształconych w poszukiwaniu kariery wyjeżdża do innych centrów.

Jak sytuacja frankofonów w przeważająco anglojęzycznej Kanadzie może mieć się do pozycji Polaków na Litwie? Wszak język litewski to nie angielski. Porównanie użyteczności społecznej i gospodarczej języka litewskiego, kultury, nauki litewskiej, dorobku sądownictwa litewskiego do języka i cywilizacji anglosaskiej wypada z niekorzyścią dla tego pierwszego. Zrozumiałe zatem, że dla dla Kanadyjczyka z Quebecu siła przyciągania świata anglosaskiego jest co najmniej tak silna, jeśli nawet nie silniejsza, niż świata francuskiego. Dla Polaka na Litwie - nie jest to już takie oczywiste.

Niezależnie jednak od odczuć subiektywnych i indywidualnych Polaków na Litwie, są oni obecnie w granicach tego państwa mniejszością narodową, choć za taką nie do końca chcą być uważani, legitymację czerpiąc z historii. Na Litwie nigdy nie doszło do kantonizacji, więc przykłady stanowienia prawa i praktyki rodem ze  Szwajcarii nie mogą służyć tu przykładem.

Polacy zatem, jako obiektywna mniejszość na Litwie, nie mogą być wyjęci spod praw obowiązujących w swoim kraju statuowanym przez większość. Szkopuł w tym, jak zapewnić uczciwość stanowionego prawa .

2. Wyzwaniem chwili jest wytyczenie mapy drogowej prowadzącej do wyrównania szans edukacyjnych pokolenia Polaków na Litwie, zapewnienia mniejszości polskiej pełnej dwujęzyczności, przy zachowaniu polskiej tożsamości oraz zapewnieniu oferty edukacyjnej na jednakowym poziomie niezależnie od profilu, języka czy miejsca położenia szkoły.

Aby mniejszość polska mogła na równych zasadach z większością funkcjonować w społeczeństwie litewskim potrzebny jest w programach szkolnych okres dostosowawczy. Gdyby zastosować literę prawa w takim kształcie, w jakim obecnie obowiązuje, obecny rocznik uczniów polskich klas przedmaturalnych na Litwie miałby dwa lata na opanowanie po litewsku pełnych dziesięciu lat programu litewskiej dziesięciolatki. Następny rocznik miałby na to trzy lata - wobec dziesięciu, kolejny – cztery wobec dziesięciu.

Można sobie zatem wyobrazić scenariusz brzegowy, w którym nieliczne osoby z tego pierwszego rocznika miałyby cień szansy na jakiekolwiek przebrnięcie przez ujednoliconą maturę litewską i dostrzegam ryzyko, że ta sytuacja trwać mogłaby co najmniej 7 lat. Tak więc na rynku pracy na Litwie w latach 2013-2019 pojawiłaby się generacja mlodzieży pochodzenia polskiego bez uprawnień do kontynuowania dalszej edukacji, która w sytuacji kryzysu i bezrobocia na Litwie wypchnięta zostałaby na emigrację zarobkową.

Brak zgody strony litewskiej na okres dostosowawczy, który moim zdaniem powinien być oczywistością dla dobrego stanowienia prawa, sprawia, ze przypisuję scenariuszowi brzegowemu znaczne prawdopodobieństwo. Obawy moje podsycane są również faktem, że przez długi czas w tym sporze edukacyjnym strona litewska nie wyrażała zgody na wysłuchanie delegacji rodziców polskich uczniów z Litwy, odmawiając tym samym tej grupie prawa podmiotowego do wysuwania postulatów i prowadzenia rozmów. Komisja litewska ograniczała się do negocjacji z polskimi członkami komisji mieszanej reprezentującymi polską stronę rządową.

Ostatnio, słyszę, doszło do "wysłuchania" strony rodziców, jednak bez spełnienia ich oczekiwań.

3. Stosowanie prawa przez stronę litewską w jego obecnie ustanowionym kształcie i jego przymuszone wykonywanie przez stronę polską mogłoby - bez zastosowania rozsądnych okresów dostosowawczych - łatwo zmienić się po stronie władz w tego prawa nadużycie.

Można żywić pewną obawę, że do takiego nadużycia dojść mogłoby po stronie litewskiej również z przyczyn niestety wciąż istniejących resentymentów narodowych, których dwadzieścia ostatnich lat wolności nie zasypało. A stało się tak mimo dwóch dekad bardzo dyplomatycznej i chyba jednak niczym nieantagonizującej polityki Warszawy. Ta  była jak najdalsza od popierania radykalnych postulatów wileńskich Polaków. Czekano na naturalne załagodzenie się sytuacji, do którego nie doszło. Dopiero w ubiegłym roku Warszawa zaczęła przedstawiać mocniej sformułowane postulaty względem Wilna.

Resentymenty narodowe w edukacji mogą mieć bardzo bolesny skutek dla ryzyka przekreślenia szans życiowych członków mniejszości. Przytoczyć mogę znany mi osobiście przykład dwóch dziewczynek z Polski, które w wieku lat 7 i 9 wyjechały z matką do Niemiec. Po roku klasy dostosowawczej wcielone zostały do zwykłych klas niemieckich szkoły podstawowej. Pod koniec tej szkoły - w której uczyły się bardzo dobrze - otrzymywały opinie dyrekcji szkoły kierujące je do dalszych instytucji edukacyjnych. W obu przypadkach dyrekcja automatycznie kierowała je do szkoły zawodowej/zasadniczej (Realschule) bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Oczywiście jedynym powodem było to, ze były członkami mniejszości, której - zapewne na skutek resentymentów - przypisywano mniejszą „wartość". W skutek interwencji dzieci kontynuowały naukę w gimnazjach i liceach ogólnokształcących, gdzie otrzymywały najwyższe noty, zdając sobie sprawę z konieczności umocnienia pozycji konkurencyjnej. Uraz "mniejszościowy" mógł jednak jakiś  pozostać. Jeśli wiele źródeł podaje, że Polacy na Litwie mogą postrzegani być jako spolonizowani Litwini, to mierząc rzeczy podobną miarą, można wyobrazić sobie, jakim sentymentem większość polska darzy na przykład całkowicie zrusyfikowanych czy zgermanizowanych Polaków. Jeszcze kilka dekad temu osoby takie uważane byłyby za renegatów, którzy powinni powrócić do prawdziwego" pochodzenia. Jakże bliskie to traktowaniu Ślązaków czy Mazurów przez Polaków po 1945 r. Przykład niemieckojęzycznych Ślązaków jest dobry jako paralela również pod względem socjologicznym: w maju 1945 r. wszystkie niemieckojęzyczne elity i biznes opuściły Śląsk - zostali robotnicy, chłopi i księża. Podobnie zresztą stało się na Wileńszczyźnie, którą w wyniku tzw. repatriacji opuściły z nielicznymi wyjątkami warstwy wykształcone.

Przykład Śląska nie jest jednak już dobry pod względem ekonomicznym. Różnica w standardzie materialnym między polską mniejszością a ogółem społeczeństwa litewskiego jest z nielicznymi wyjątkami tak uderzająca, że poszukując przykładów geograficznych, można by cytować podobną sytuację ubogich Palestyńczyków wśród zasobnej większości społeczeństwa Izraela. Brak restytucji mienia polskiego na Litwie jest osobnym tematem.

Podróżowałem na Litwę wielokrotnie od dnia, w którym rodził się Sajudis. Tworzyłem tam od  początku roku 2000 wielkie firmy z sektora usług finansowych z kapitałem zagranicznym. Wchodziłem w szereg interakcji z kręgami rządowymi, samorządowymi i z biznesem. Dostrzegłem przy tym wyraźnie, jak dalece Litwini są zdolni traktować po partnersku Polaków przyjeżdżających z Polski. Pamiętam jednak wiele bolesnych przykładów dyskryminacyjnego, izolacyjnego, bądź niechętnego traktowania lokalnych Polaków.

To smutny znak czasu, gdy w polskiej telewizji najbardziej otwarty, europejski i rozumiejący Litwinów Polak z Wilna - Czesław Okińczyc (jeden z sygnatariuszy litewskiej deklaracji niepodległości, doradca prezydentów i premierów Litwy), skonstatował z rezygnacją, że najpewniejszą drogą do kariery politycznej na Litwie jest dziś opublikowanie antypolskiego artykułu czy wypowiedzi w mediach lub parlamencie.

Nastawienie ideowe po stronie Litwinów i skromna materialnie pozycja Polaków wiele dobrego nie wróży. Po stronie polskiej na Litwie powoduje natomiast zwiększenie "honorowych" nastrojów, które nie sprzyjają koncyliacji.

5. Poszukiwanie pozytywnego rozwiązania nie powinno zasadzać się na nadmiernym eksploatowaniu zaszłości historycznych.

Dodatek „Plus Minus" do „Rzeczpospolitej" przytoczył niedawno obrazy jesieni 1939 r., gdy po ustąpieniu Sowietów Litwa zajęła Wileńszczyznę, w ciągu miesiąca zerwała stosunki dyplomatyczne z rządem polskim na emigracji i wprowadziła - bez okresu dostosowawczego- język litewski jako jedyny urzędowy: Na ulicach miasta dochodziło do ponurych scen, gdy nowi litewscy policjanci wydawali na ulicy nic nie rozumiejącym Polakom polecenia wyłącznie w języku litewskim, a w urzędach z dnia na dzień do każdej sprawy trzeba było brać tłumacza, nawet gdy obaj petent i urzędnik znali język polski. A działo się to wszystko w chwilach narastającej wokół grozy totalitarnej.

Druga historia to lata 1949-1989 - gra Sowietów - która szachowała silny nacjonalizm litewski, tworząc na Litwie sieć polskich instytucji edukacyjnych – jedyną ze wszystkich republik sowieckich. Na sąsiedniej Białorusi dopuszczalna była śladowa jedynie edukacja w języku polskim.

6. Jeśli na razie nie rysowałyby się szanse wprowadzenia dla uczącej się młodzieży polskiej okresu dostosowawczego, stworzyć można perspektywę tymczasowego - co podkreślam - rozwiązania zastępczego.

Skoro egzaminy maturalne uznawane są wzajemnie w państwach Unii Europejskiej, to rozważyć można projekt, który umożliwiałby młodzieży polskiej zdanie egzaminu maturalnego w języku dotychczasowej edukacji z niewielkimi uzupełnieniami programowymi, oraz zdanie egzaminu państwowego z języka litewskiego na Litwie. Idąc tą drogą, szkoły z językiem wykładowym polskim na Litwie oferowałyby swoim uczniom opcję zdawania matury w systemie litewskim bez okresu dostosowawczego – jeśli prawo litewskie miałoby tak stanowić - bądź zdawania matury polskiej według systemu polskiego. Tak jak często czynią to uniwersytety, każda litewska szkoła z językiem polskim mogłaby "stowarzyszyć" się z polska szkolą w Polsce, po to, by przed polskimi komisjami egzaminacyjnymi umożliwiać swoim uczniom uzyskiwanie świadectwa dojrzałości firmowanego przez te stowarzyszone szkoły w Polsce. W ten sposób szkoły polskie na Litwie pozostawałyby w systemie litewskim, lecz dla klas maturalnych miałyby ofertę przynoszącą możliwość zdobycia honorowanego w Unii Europejskiej, świadectwa maturalnego. Komisja egzaminacyjna, jeśli nie istniałyby przeszkody prawne, mogłaby podjąć próbę przeprowadzania takich egzaminów nawet na terytorium Litwy.

Możliwe jest też stworzenie polskiej komisji egzaminacyjnej dla "eksternów", traktowanie tak absolwentów szkół litewskich i oferowanie im możliwości zdania matury polskiej.

Propozycja ta unaocznić może stronom sporu potrzebę większej elastyczności, jak i tez uprawnienia, które wynikają z członkostwa w Unii Europejskiej.

Gdyby jeden rocznik zdał matury międzynarodowe w systemie polskim – żywić można nadzieję, że negocjacje dotyczące nie tylko okresu przejściowego, ale pełnego pakietu wyrównania szans młodzieży mogłyby ruszyć do przodu.

7. Ludność polska na Litwie stała się zakładnikiem trudnej sytuacji dyplomatycznej. Być może przedstawiona propozycja uchyli choć trochę furtkę negocjacyjną i oddali ryzyko wychownaia na Wileńszczyźnie straconego pokolenia, straconej generacji młodych Polaków, którzy w rygorze obecnego systemu mają nikłe szanse zdobycia edukacji.

Polska i litewska optyka co do praw i obowiązków mniejszości zdają się w tym przypadku różnić, dlatego w toczącej się dyskusji warto postawić kilka tez i zaproponować tymczasowe rozwiązanie.

1. Polacy na Litwie powinni, obok polskiego, celująco znać język litewski po to, by należycie funkcjonować w tamtym społeczeństwie i być konkurencyjnym wobec litewskojęzycznej większości - czy to na etapie edukacji, czy pracy.  Obrona tezy przeciwnej zmierzałaby do konstruowania niszy chroniącej mniejszość, lecz utrzymującej zarazem jej pewną niepełnosprawność społeczną w świecie litewskojęzycznym.

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?