Czy po wyborczej wygranej Władimira Putina nadal wierzy pan, że Rosja będzie się demokratyzowała?
Anders Aslund:
Tak. Putin stracił swoją dawną magię, wynikającą ze specyficznej mieszanki autorytetu i przymusu. Przełom nastąpił, gdy w listopadzie zeszłego roku wielotysięczna publiczność wygwizdała go podczas pojedynku w mieszanych stylach walki [między Rosjaninem Fiodorem Jemieljanienko a Jeffem Monsonem – przyp. red.]. Gdy ludzie przestają się bać dyktatora, to staje się on śmieszny.
Putin będzie więc pozostawał pod coraz większą presją. Co prawda już teraz próbuje przeprowadzać reformy gospodarcze, ale nie wychodzą mu one najlepiej. Będzie też musiał zdecydować się na pewne reformy polityczne. To ostatni rozdział ery Putina, który jest dziwnym politykiem wierzącym w różne teorie spiskowe tworzone przez jego służby wywiadowcze – na przykład w to, że Muammara Kaddafiego zabili amerykańscy komandosi, chociaż wiadomo, że tak nie było. Jest też człowiekiem bardzo emocjonalnym i naprawdę nie potrafi zrozumieć, dlaczego naród go już nie lubi.
A nie lubi?