Po wyborach we Francji partie uznające się za socjalistyczne coraz częściej mówią z nadzieją o lewicowej wiośnie ludów i odgrzewają stare recepty na gospodarkę - takie jak obciążenie najbogatszych, banków czy hipermarketów. Furorę robią takie pojęcia, jak "sięgnięcie do głębokich kieszeni", "pobudzanie" czy "nowa polityka gospodarcza". Ale czy to wszystko należy w ogóle brać poważnie? Czy to tylko nowa retoryka i puszczanie oka do wyborców?
Cokolwiek by to było, rynki finansowe szybko przywołają prawdziwych czy farbowanych socjalistów do porządku.
Francuski Janosik
Francois Hollande zmienił służbową limuzynę na znacznie skromniejszego ekologicznego citroena DS5. Czy zainspirował go Waldemar Pawlak, który jeździł tanim polonezem, wciąż nie wiadomo. Na pewno nie godzi się socjaliście podróżować w luksusach, gdy lud cierpi. Hollande obniżył też sobie i rządowi pensje o 30 proc. Zamierza przykręcić śrubę bogaczom. Od lipca górna stawka podatku PIT wzrośnie z 41 do 45 proc. w przypadku dochodów powyżej 150 tys. euro rocznie oraz zostanie wprowadzona 75-proc. stawka dla zarabiających ponad milion euro rocznie. Wrócić ma podatek od wielkich fortun (ISF).
Bogaty nie może w żaden sposób wyzyskiwać biednego. Doradca Hollande'a Michel Sapin ujawnił też, że prezydent chce wprowadzić kary finansowe dla firm, które są w dobrej kondycji, ale zwalniają pracowników tylko po to, aby poprawić swoje wyniki finansowe.
Ciekawe, w jaki sposób będzie sprawdzał, czy dana firma jest w dobrej kondycji. Weźmie pod uwagę jakieś skomplikowane parametry czy przyjdzie urzędnik, rozejrzy się po hali, zobaczy, że ruch w interesie, i nałoży domiar?
Przed wyborami nowy prezydent zapowiadał podwyżkę pensji minimalnej i powrót możliwości przechodzenia na emeryturę od 60. roku życia. Skąd na to pieniądze? Od bogatych.
Tylko że ci już na ogół dawno nie płacą podatków we Francji, tylko w rajach podatkowych. Nie ma więc szans, by się to wszystko zbilansowało. A więc spokojnie. Zapowiedzi skończą się na kilku najmniej szkodliwych posunięciach pod publiczkę. Potem prezydent powie, że więcej się nie dało, bo sytuacja jest gorsza, niż się spodziewano. Okrutni spekulanci krążą, a źli bogacze poukrywali pieniądze i nie można ich złupić.