Nie o klęskę wam chodzi, panowie

Najczęstszą alternatywą wobec polskiego, tradycyjnie rozumianego patriotyzmu nie jest żadna „pozytywna energia". Alternatywą tą jest nihilizm - pisze publicysta „Rzeczpospolitej"

Publikacja: 25.07.2012 20:12

Piotr Skwieciński

Piotr Skwieciński

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Senator Kazimierz Kutz jest człowiekiem dzielnym. Po smoleńskiej tragedii potrafił brawurowo zdemaskować czarny strój dyskutującej z nim w telewizji Elżbiety Jakubiak jako oczywisty przejaw pisowskiej agresji i „manier Mao Tse-tunga". Działania tego trudno nie uznać za przejaw odwagi zarówno zwykłej, jak i intelektualnej. Spowodowało to falę nieuzasadnionej krytyki ze strony sił czarnosecinnych, która to fala z kolei uczyniła Kutza przedmiotem zasłużonej adoracji świata ludzi Pięknych, Mądrych i Dobrych.

Zobacz na blogu: Parciana retoryka Daniela Passenta

Senator nie spoczął jednak na laurach, nie dał się też zastraszyć sprawującym w tym nieszczęsnym kraju rząd dusz moherom i bezkompromisowo stawił opór pomysłowi złożenia przez Senat hołdu powstańcom styczniowym (za kilka miesięcy minie okrągła, 150. rocznica tego zrywu).

Mówił, że Senat powinien podejmować uchwały, które „budzą pozytywną energię do działania". A także, że „teraz jest pora, aby odrywać się od polskiej martyrologii, zwłaszcza że jest jej w naszym życiu także dzisiaj za dużo. Przy tego rodzaju projektach trzeba myśleć o funkcjach wychowawczych, o młodzieży, która musi szukać dla siebie wzorców". Dodał też, że polskie przegrane powstania, często bardzo krwawe, „nie są w obecnych czasach dobrym źródłem do naśladowania".

Osobiście z wielu względów nie jestem fanem powstania styczniowego i tych, którzy podjęli (nieodpowiedzialną moim zdaniem) decyzję o jego rozpoczęciu. Teoretycznie więc dywagacje Kutza powinny mi się podobać, jest jednak inaczej. Dlaczego?

Może dlatego, że jeśli ktoś widzi w naszej współczesności „za dużo polskiej martyrologii", to chyba mówiąc „po prostemu" ma coś z oczami? Martyrologia to była przecież w głębokim PRL, kiedy to kontrolowane przez wszechobecne państwo książki, filmy, szkoły i gazety kształtowały jednolity, martyrologiczny właśnie obraz historii. Gdy z okazji każdej rocznicy uczniowie spotykali się z weteranami. Gdy lansowano wizję przeszłości pt. „My, Polacy, w czasie wojny najbardziej na świecie cierpieliśmy, a potem na czołgu Rudy tę wojnę wygraliśmy".

Dziś jest jednak zupełnie inaczej. W kulturze masowej istnieją co prawda nurty kontynuujące pozytywny obraz tradycyjnej walki o wolność, ale dominują inne kierunki myślenia. Państwo nie tylko nie wymusza jednolitości obrazu historii, ale niemal wycofało się w ogóle z jej nauczania. A w świecie współczesnego Europejczyka - w tym Polaka - w ogóle bardzo znacząco zredukowany został obszar przeżyć zbiorowych (np. patriotycznych) na korzyść tych ze sfery indywidualnej. We współczesnej Europie patriotyzm nie jest już podstawową emocją, która niekontrolowana może doprowadzić do efektów zbrodniczych (powodowane szowinizmem mordy) czy autodestrukcyjnych (jak np. powstanie styczniowe).

Kutz dobrze o tym wszystkim wie, dlatego sądzę, że prawdziwy klucz do jego wypowiedzi leży nie w słowie „martyrologia" i nie w kwestii, czy obchody rocznicy klęski „budzą pozytywną energię". Klucz - to niepozorne słówko „polski".

Bo we współczesnym świecie próba wyeliminowania tego, co Kutz raczy nazywać martyrologią, jest po prostu próbą wyeliminowania polskiego patriotyzmu. Nie skorygowania go w stronę mniej insurekcyjną (swoją drogą, jakie niby niebezpieczeństwa ma we współczesnym świecie rodzić ów insurekcyjny kształt polskiego patriotyzmu? Bo w XIX wieku czy w czasie II wojny światowej mógł prowadzić do przedwczesnych powstań, ale dziś...?), tylko de facto zlikwidowania go.

Przesada? Jeśli chodzi o Kutza, miotającego wobec obecnej Polski oskarżenia o „kolonializm" na Górnym Śląsku, wielbiciela Palikota, autora artykułów tytułowanych „Polska, czyli Iran" - nie sądzę.

Najczęstszą alternatywą wobec polskiego, tradycyjnie rozumianego patriotyzmu nie jest żadna „pozytywna energia". Alternatywą tą jest nihilizm. Taka jest logika współczesności. A nihilizm nigdy nie jest źródłem czegokolwiek pozytywnego. Ani dla jednostki, ani dla zbiorowości.

To prawda - powstanie styczniowe było nieszczęściem. Ale tym, którzy dziś żonglują tym hasłem, nie podoba się nie lekkomyślność powstańczych przywódców, tylko ich patriotyzm.

Senator Kazimierz Kutz jest człowiekiem dzielnym. Po smoleńskiej tragedii potrafił brawurowo zdemaskować czarny strój dyskutującej z nim w telewizji Elżbiety Jakubiak jako oczywisty przejaw pisowskiej agresji i „manier Mao Tse-tunga". Działania tego trudno nie uznać za przejaw odwagi zarówno zwykłej, jak i intelektualnej. Spowodowało to falę nieuzasadnionej krytyki ze strony sił czarnosecinnych, która to fala z kolei uczyniła Kutza przedmiotem zasłużonej adoracji świata ludzi Pięknych, Mądrych i Dobrych.

Pozostało 88% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA