Reklama
Rozwiń

Banknoty do ramki

Mistrz olimpijski w triatlonie Alistair Brownlee i jego brat Jonathan, brązowy medalista, otrzymali od nieznanego angielskiego kibica za swoje wyczyny po 10 funtów nagrody.

Publikacja: 21.08.2012 22:54

Stefan Szczepłek

Stefan Szczepłek

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Wiadomo, że darczyńca ma 89 lat i nie chce podać innych informacji o sobie, zapewne dlatego, aby nie stawiać mistrzów w niezręcznej sytuacji, gdyby chcieli te pieniądze zwrócić.

Staruszek dał tyle, na ile było go stać, a w dołączonym do banknotów liście napisał, że dzięki występom braci na igrzyskach przeżył jedne z najwspanialszych chwil w swoim życiu.

Bodajże w VIII klasie, kiedy przerabialiśmy historię starożytną i igrzyska olimpijskie, kazano nam napisać w domu wypracowanie na temat wyższości sportu amatorskiego nad zawodowym. Bo uczono nas wtedy, że starożytni olimpijczycy byli czyści na ciele, duszy i brzydzili się wszelkimi korzyściami materialnymi, jakie mogli otrzymać z racji swoich umiejętności.

Ich spadkobiercami w prostej linii byli nasi, rodzimi sportowcy PRL. Tak przynajmniej pisano w gazetach, a my, wchodzący dopiero w życie młodzi kibice, jeszcze w to wierzyliśmy.

Ich przeciwieństwem byli amerykańscy bokserzy zawodowi, z kryminalną przeszłością. Nie wiedzieć tylko czemu, kiedy zbliżała się kolejna walka o tytuł mistrza świata wszechwag Floyd Patterson - Ingemar Johansson, przed kioskami ustawiały się kolejki ludzi, czekających na piszący o tym „Express Wieczorny", protoplastę tabloidów.

Reklama
Reklama

Ja, świeżo po lekturze książki Bohdana Tomaszewskiego o mistrzu olimpijskim w biegu na 3 km z przeszkodami Zdzisławie Krzyszkowiaku napisałem wypracowanie pełne entuzjazmu dla polskich olimpijczyków.

Po latach wielu z nich poznałem osobiście. Mówili, że ich praca zawodowa była fikcją, że podczas wyjazdów na zagraniczne zawody myśleli, jak zarobić na przemycie. Żyli powyżej krajowej przeciętnej, ale nie dorobili się willi. Trzymali na półkach puchary i medale, ściany ich mieszkań w gomułkowskich blokowiskach zdobiły pożółkłe dyplomy i fotografie.

Ale niemal każdy miał coś osobistego, nieoficjalnego, otrzymanego od serca, a nie podczas pompatycznej gali. Jak te 10 funtów braci Brownlee.

Zdzisław Krzyszkowiak idący w latach 90. Nowym Światem był tylko szarym starszym panem, niewzbudzającym zainteresowania.

Braciom Brownlee to nie grozi, ale banknoty powinni oprawić w ramki.

Wiadomo, że darczyńca ma 89 lat i nie chce podać innych informacji o sobie, zapewne dlatego, aby nie stawiać mistrzów w niezręcznej sytuacji, gdyby chcieli te pieniądze zwrócić.

Staruszek dał tyle, na ile było go stać, a w dołączonym do banknotów liście napisał, że dzięki występom braci na igrzyskach przeżył jedne z najwspanialszych chwil w swoim życiu.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Tylko spokój może nas uratować
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Grok z kapustą, czyli sztuczna inteligencja Krzysztofa Bosaka
felietony
Wolfgang Münchau pokazuje coraz większy problem liberałów
Opinie polityczno - społeczne
Marek Kutarba: Polska wyciąga właściwe wnioski z rosyjsko-ukraińskiej wojny dronowej
Opinie polityczno - społeczne
Mateusz Morawiecki: Powrót niemieckiej siły
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama