Lektura tekstu Tomasza Pietrygi „Trzeba będzie ekshumować wszystkie ciała" sprawia przykrość. Rzeczywiście, zgodnie z art. 209 § 1 k.p.k., jeżeli zachodzi - czytajmy uważnie - podejrzenie przestępnego spowodowania śmierci, przeprowadza się oględziny i otwarcie zwłok. Prawdą jest też, że w myśl § 2 i 4 tego artykułu w postępowaniu przygotowawczym pierwszą czynność wykonuje, co do zasady, prokurator z udziałem biegłego lekarza, w miarę możliwości z zakresu medycyny sądowej, a drugą biegły w obecności prokuratora.
Jeśli są wątpliwości
Ani te przepisy, ani żadne inne nie obligują jednak polskich prokuratorów do powtórzenia tychże czynności, gdy organ państwa obcego, właściwy ze względu na miejsce znalezienia zwłok, już je wykonał. Nie ma również zakazu ponownych oględzin oraz sekcji po sprowadzeniu ciała do kraju. O ile zajdą uzasadnione wątpliwości co do prawidłowości przeprowadzenia lub udokumentowania danej czynności przez organ państwa obcego, będzie to wręcz konieczne.
Niepewność taka może się zrodzić nawet po pogrzebie, przekładając się na zarządzenie ekshumacji na podstawie art. 210 k.p.k. Tak więc wbrew temu, co pisze Pan Redaktor, „własne widzimisię" prokuratora, nie wyłączając wojskowego, nie może przesądzać nie tylko o odstąpieniu od obu czynności, ale i o ich ponowieniu.
Tekst przedstawia nadto zniekształcony obraz cech „dwutorowego" postępowania w sprawie o tę samą zaszłość zaistniałą poza granicami kraju, tzn. prowadzonego równolegle przez organy ścigania miejscowe i nasze. Problem w tym, że każdy z tych organów ma prawo i powinien działać suwerennie, lecz może to czynić bez przeszkód jedynie na swoim terytorium. Stąd udział jednego z nich w czynnościach drugiego wymaga sięgnięcia po pomoc prawną. Z tego samego powodu nieobecność organu państwa obcego nie wstrzymuje danej czynności, chyba że gospodarz sprawy zobowiązał się do czegoś innego.
Fakty uszanujmy ciszą
Żeby zrozumieć powyższe reguły w oderwaniu od emocji, dość sobie wyobrazić katastrofę na terenie Polski, w której ginie obywatel antypodów. Nikogo wszak by nie dziwiło, że śledztwo wdrożyłyby tu polskie organy ścigania, z respektem dla rodzimego prawa i niezależnie od tego, jak na tę samą wiadomość zareagowano w ojczystym państwie ofiary.