Reklama

Demokracja niepraktykowana

Historię niedoszłego studenta gdańskiej ASP, który nie chciał ślubować wierności ideałom demokracji i humanizmu, więc nie będzie miał na uczelnię wstępu, opisała „Rzeczpospolita"

Publikacja: 24.10.2012 19:49

Demokracja niepraktykowana

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala Waldemar Kompala

Pamiętam własne ślubowanie socjalizmowi w roku 1982. Jak jeden mąż (i żona) nie wypowiedzieliśmy formułki, w sali rozległ się mamrot. Ale to była dyktatura.

Czy taki incydent dziś to przejaw nadgorliwości? Nie miałbym nic przeciw ślubowaniu powiązanemu z etycznymi wyzwaniami własnej specjalności. Ale czy wplatać w nie politykę? Przekonania filozoficzne? Nie szkodziłoby się pokłonić Bogu. Ale kto nie chce, powinien mieć możliwość pominięcia odnoszącej się do sumienia strofy.

Owszem, słowa o demokracji i humanizmie są ogólnikowe. Ale czy ktoś, kto w demokrację nie wierzy, nie może być studentem? To fascynujący problem: jak daleko może się posuwać system demokratyczny, aby bronić swojego rządu dusz? Na pewno nie powinien pozwalać obalać się siłą. Ale co jeszcze?

Dramatyzm tego dylematu jest większy, gdy „demokracja" przestaje być zbiorem procedur, a staje się ideologią. Czy godzi w demokrację ktoś, kto uważa, że homoseksualiści nie powinni zawierać małżeństw? Albo kto sądzi, że kobieta powinna raczej wychowywać dzieci, niż robić karierę? Czy jest demokratą ktoś, kto uważa, że instytucje religijne mają prawo rządzić się własnymi prawami? Dziś w teorii jeszcze tak. Coraz trudniej jednak przekonywać innych do takich poglądów. Coraz częściej wyłącza się je z debaty. Demokracja staje się swoim przeciwieństwem.

Dopiero co znany dziennikarz przekonywał polskiego premiera przed kamerami, że ktoś, kto chce delegalizować aborcję, godzi w prawa człowieka. Jutro dowiemy się, że godzi w demokrację. Z „humanizmem" może być podobnie. To chyba już dziś coś więcej niż deklaracja, żeby być człowiekiem dla człowieka. Więc pan Gilewicz ma prawo się niepokoić. Nawet jeśli deklaracja, że jest monarchistą, mnie odrobinę bawi.

Reklama
Reklama

Najzabawniejsze jest zresztą coś innego. Oto uczelnia odmówiła opisującej historię gazecie komentarza. Używając przepisów ustawy o dostępie do informacji, która pozwala odpowiadać po czasie, kiedy tekst już powstanie. To sprzeczne z zasadą przejrzystości, której publiczna instytucja powinna być wierna. Gdańska ASP, jak wiele instytucji, demokrację wyznaje, ale jej nie praktykuje.

Autor jest jest publicystą „Uważam Rze"

Pamiętam własne ślubowanie socjalizmowi w roku 1982. Jak jeden mąż (i żona) nie wypowiedzieliśmy formułki, w sali rozległ się mamrot. Ale to była dyktatura.

Czy taki incydent dziś to przejaw nadgorliwości? Nie miałbym nic przeciw ślubowaniu powiązanemu z etycznymi wyzwaniami własnej specjalności. Ale czy wplatać w nie politykę? Przekonania filozoficzne? Nie szkodziłoby się pokłonić Bogu. Ale kto nie chce, powinien mieć możliwość pominięcia odnoszącej się do sumienia strofy.

Reklama
Opinie polityczno - społeczne
Joanna Napierała: Po co nam dziś IPN i polityka historyczna
Opinie polityczno - społeczne
Kiedy pękają tamy – jak budować odporność społeczną na kryzysy?
Opinie polityczno - społeczne
Jarosław Kuisz: Pułapka fasadowego nacjonalizmu
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: A może czas na reset w sprawie edukacji zdrowotnej?
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Analiza
Jacek Nizinkiewicz: Kaczyński jest dziś w gorszej sytuacji niż Tusk
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama