Wszystkie ręce na pokład

Jeśli nie wykorzystamy potencjału młodych bezrobotnych, wkrótce obudzimy się z problemem przez gigantyczne „P” – pisze ekonomista.

Publikacja: 12.12.2012 18:15

Jan Gmurczyk

Jan Gmurczyk

Foto: Rzeczpospolita, Dorota Czarniak Dorota Czarniak

Red

Wyczekiwane ożywienie gospodarcze do Europy najpewniej nieprędko zawita. A jak już zawita, może nie być trwałe, bo trudno o wzrost w systemie, który z jednej strony żywi rosnącą liczbę emerytów, a z drugiej niewiele oferuje takiemu odsetkowi młodzieży, jak obecnie. Oczyszczone sezonowo dane Eurostatu wskazują, że bezrobocie w grupie wiekowej 15–24 lat sięga w UE już 23,4 proc., a w Polsce 27,8 proc.

Zasupłany system

Jak w takich warunkach oczekiwać odbicia? To głównie młodzi ludzie nakręcają popyt w gospodarce. Doceniam osoby starsze, lecz obawiam się, że tzw. konsument 55+ daleko koniunktury nie pociągnie. Nie pomoże też ani drukowanie pieniędzy, ani wznoszenie modłów do statystyk PKB.

Dzisiejsza sytuacja zakrawa na absurd. Z jednej strony bijemy na alarm, bo społeczeństwo się starzeje, a z drugiej potencjał co czwartego młodego Europejczyka leży odłogiem. Zamiast pracować i płacić podatki, które pomogłyby państwu finansować emerytury, prowadzić inwestycje czy zbijać rozbuchane zadłużenie publiczne, młodzi bezrobotni sami absorbują zasoby państwa w postaci zasiłków i szkoleń.

Nasz system ekonomiczno-społeczny zasupłał się. Kryzys tylko przyspieszył i obnażył pewne procesy. W wielu państwach starsze pokolenia zapewniły sobie przywileje kosztem młodszych. Nierzadko na kredyt, którego spłata spadnie na barki generacji w dużej mierze bez pracy.

Jak uporać się z wyzwaniem rzuconym nam przez demografię? Paradoksalnie, zwiększenie dzietności może nie rozwiązać sprawy. Głównym problemem starzejącego się społeczeństwa jest przecież presja na finanse publiczne w związku z zaburzeniem proporcji między liczbą osób pracujących i niepracujących.

Jeśli do tego dojdzie jeszcze wyż demograficzny, to pojawi się nam kolejna wielka grupa pasywna zawodowo – tym razem dzieci, którym przez około 20 lat państwo będzie musiało fundować edukację i opiekę zdrowotną. Czy napięte do granic bólu budżety są na to gotowe?

Potencjału imigracji też nie należy przeceniać. Pomyślmy, ilu cudzoziemców musiałyby wchłaniać poszczególne państwa, by realnie zmniejszyć problem starzejącego się społeczeństwa. W skali całej Europy mowa o dziesiątkach, o ile nie setkach tysięcy osób rocznie.

Skąd ściągać takie tłumy imigrantów? Czy cudzoziemcy do pracy powinni przyjeżdżać sami, czy może chętnie przyjęlibyśmy także ich rodziny, np. niepracujące dzieci i schorowane osoby starsze? Czy potrafimy zasymilować tak liczną grupę? Czy jesteśmy gotowi rozważać podobne pytania?

Skrót myślowy

Spójrzmy prawdzie w oczy: mamy wyrwę w strukturze ludności, której naprędce i tanio zasypać się nie da. Stąd odpowiedź na wyzwania demograficzne tkwi przede wszystkim w mobilizacji społeczeństw do jak największej aktywności ekonomicznej. Młodzież musi zaczynać pracę możliwie wcześnie, a starsi obywatele przechodzić na emeryturę możliwie późno. Należy przy tym dążyć do tego, by każda podatna na wykluczenie zawodowe osoba mogła pracować choćby w minimalnym zakresie. Słowem, wszystkie ręce na pokład!

Jeśli nie pójdziemy tą drogą i nie wykorzystamy potencjału młodych bezrobotnych, wkrótce obudzimy się z problemem przez gigantyczne „P”. Finanse publiczne ostatecznie pękną, a obywatelom – nie tylko młodym – standard życia zapikuje w dół. Zegar tyka. Trzeba czym prędzej zacząć rozbrajać tę systemową bombę.

Każdy kraj ma oczywiście swoją specyfikę i musi szukać własnych reform. W Polsce borykamy się z hipertrofią wyższego wykształcenia humanistycznego. Cieszy, że nowe roczniki młodzieży zaczynają rozumieć problem i już rozsądniej wybierają ścieżkę kształcenia niż poprzednicy.

Powinniśmy jednak dalej promować kierunki ścisłe i podjąć w końcu debatę nad jakością systemu edukacji. W międzynarodowych rankingach wypadamy nieźle, ale nie dajmy ukołysać naszej czujności. Polska szkoła wymaga zmian.

Warto przy tym rozważyć wprowadzenie ulg w składkach ZUS dla firm zatrudniających absolwentów, np. w okresie pierwszego roku pracy. Jeśli ktoś powie, że taka ulga obniży młodym emerytury, to odpowiem, że nic tak nie obniża emerytury jak kilka lat bezrobocia, zwłaszcza na wstępie życia zawodowego. Wtedy kariera może ulec trwałemu upośledzeniu, o wysokości przyszłych pensji – a zatem i składek – nie wspominając.
Odejdźmy jednocześnie od stygmatyzacji młodego pokolenia. Sztandarowym przykładem jest tu nazywanie umów cywilnoprawnych „śmieciowymi”. W większości przypadków to zbytni skrót myślowy, który rodzi poczucie krzywdy. Umowa o pracę na czas określony też może być śmieciowa. Wszystko zależy od rodzaju wykonywanej pracy i warunków zatrudnienia.

Przywróćmy równowagę

Faktem jednak jest, że realia gospodarcze wyprzedziły polskie prawo. Pracodawcy polubili umowy cywilnoprawne, bo są one tanią i elastyczną formą zatrudnienia. Dążmy zatem do zmniejszenia różnic w kosztach i elastyczności między umowami o pracę a cywilnoprawnymi, przywróćmy tu równowagę.

Wreszcie, kontynuujmy wysiłki zmierzające do ułatwienia życia firmom. To sektor prywatny zatrudnia większość Polaków. Możemy pompować kolejne środki na aktywizację bezrobotnych, ale nic to nie da, jeśli nie będzie komu ich zatrudnić. Postawmy na małe i średnie firmy, bo dla wielu bezrobotnych to jedyna szansa na podjęcie aktywności. Dziś nie stać nas już ani na marnotrawstwo zasobu pracy, ani przedsiębiorczości.

Autor jest ekonomistą, ekspertem Instytutu Obywatelskiego, think tanku Platformy Obywatelskiej

Wyczekiwane ożywienie gospodarcze do Europy najpewniej nieprędko zawita. A jak już zawita, może nie być trwałe, bo trudno o wzrost w systemie, który z jednej strony żywi rosnącą liczbę emerytów, a z drugiej niewiele oferuje takiemu odsetkowi młodzieży, jak obecnie. Oczyszczone sezonowo dane Eurostatu wskazują, że bezrobocie w grupie wiekowej 15–24 lat sięga w UE już 23,4 proc., a w Polsce 27,8 proc.

Zasupłany system

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?