Miara oczekiwań

Debata o euro to okazja, by w polskiej polityce większą rolę zaczął odgrywać kalkulator – pisze europoseł PiS

Aktualizacja: 12.02.2013 23:44 Publikacja: 12.02.2013 23:35

Konrad Szymański

Konrad Szymański

Foto: Fotorzepa, Rafał Guz rg Rafał Guz

Red

Filip Memches zarzucił

sympatykom brytyjskich wysiłków, by zreformować Unię Europejską, marzycielskie oczekiwania, że oto Londyn wyrwie nas z geopolitycznych kleszczy między Rosją a Niemcami. Zarzuca, że skłonny do zdrady Albion jest złym adresatem oczekiwań, które zrodziły się z antyniemieckich fobii PiS. Mogłyby to być zarzuty trafne, gdyby takie były oczekiwania.

Nie zauważyłem ich ani w tekście Łukasza Warzechy („Brytyjczycy przełamują tabu", „Rz" z 4 lutego 2013), ani w swoich własnych dociekaniach nad wystąpieniem Davida Camerona („Stanowisko Wielkiej Brytanii jest proeuropejskie", „Rz" z 5 lutego).

Moja sympatia do planów brytyjskiego premiera dotyczy wyłącznie regulacyjnej gry w obszarze gospodarki, jaka toczy się w Unii w związku z reformami strefy euro. Koncentrowanie władzy w obszarach gospodarczych ma oczywiście dalej idące konsekwencje, które stawiają pytania o demokratyczną legitymizację tego procesu. Wraz z postępującymi zmianami w architekturze Unii byłoby naiwnością nie zapytać o suwerenność, samowładztwo, w końcu o to, czy polski Sejm i Senat nadal będą sprawować w Polsce władzę zwierzchnią.

Szans dla Polski upatruję w brytyjskim poluzowaniu systemu władzy w Unii, przy zachowaniu niedyskryminacyjnego dostępu do wspólnego rynku dla państw spoza strefy euro. Podobnie jak David Cameron jestem przekonany, że państwa chcące uczestniczyć w głęboko zintegrowanej strefie euro z elementami wspólnego zarządzania polityką strukturalną, fiskalną, podatkową powinny mieć swobodę manewru. Ich sprawa. Jedyne, czego oczekuję, to zachowanie integralności, a nawet pogłębienia wspólnego rynku w Unii, także dla tych, którzy są poza unią walutową.

Fakt, że ktoś jest przyjacielem drogim w jednej sprawie, nie oznacza w realiach unijnych, że jesteśmy związani ze sobą kordialnym aliansem. Unia jest systemem zmiennej geometrii. Są sprawy, które łatwiej załatwimy z Berlinem (np. polityka przemysłowa), są takie, których zrozumienie znajdziemy w Rzymie i Paryżu (sąsiedztwo), a są też takie, których adwokatem może być Londyn (gaz łupkowy, wspólny rynek). Szukanie wyboru na całe życie w warunkach unijnych to gruby nonsens.

Dziś kolejny raz proponuje się nam odłożenie na bok nudnych i trudnych rachunków zysków i strat, by oddać się politycznym fantasmagoriom o podmiotowości UE w relacjach międzynarodowych i architekturze europejskiego bezpieczeństwa. Co ciekawe, żarliwość tej argumentacji popycha polityków więcej niż ostrożnych w ocenach polityki rosyjskiej wobec Europy i Polski do zwykłego „straszenia Ruskim".

Debata nad euro powinna się stać okazją do tego, by w polskiej polityce większą rolę zaczął odgrywać kalkulator a nie wyobrażenia wojny rosyjsko-unijnej.

Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Dwie drogi Ameryki i Europy
Opinie polityczno - społeczne
Daria Chibner: Propozycja Rafała Trzaskowskiego dla polskiej nauki. Bez planu, ładu i składu
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Krzyżak: Biskupi pod ścianą. Może w kwestii pedofilii trzeba dać im jeszcze czas?
Opinie polityczno - społeczne
Jan Zielonka: Mityczny zdrowy rozsądek otwiera politykom furtkę do arbitralnych działań
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: 15 lat po Smoleńsku PiS oddala się od dziedzictwa Lecha Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń