Konserwatywni liberałowie: Ofensywa ko-librów

Socjalizm partii Kaczyńskiego i mało ambitny program ugrupowania Tuska to najlepsi sprzymierzeńcy koalicji środowisk konserwatywno- liberalnych – uważa publicysta „Rzeczpospolitej”.

Publikacja: 20.06.2013 21:55

Bartosz Marczuk

Bartosz Marczuk

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Konserwatywno-liberalny elektorat, nazwany ostatnio przez lidera PJN Pawła Kowala „ko-librami”, nie ma przedstawiciela politycznego. Wyznawcy wolności, własności, sprawnego, ale ograniczonego państwa, prymatu pracy nad świadczeniami, szacunku dla rodzin i tradycyjnych wartości są politycznymi sierotami. I tęsknią za reprezentacją.

Uświadamiają to sobie szczególnie boleśnie teraz – po ostatnich woltach Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Pierwszy brnie w socjalistyczne pomysły, ścigając się w radykalizmie z szefem NSZZ „Solidarność” Piotrem Dudą. Drugi staje się „socjaldemokratą”, co gorsza leniwym. Premierowi nie marzą się wielkie projekty uzdrawiania naszej rzeczywistości.

W sytuacji braku podaży i istniejącego popytu może urodzić się nowy polityczny towar. W tym duchu trzeba czytać aktywność Jarosława Gowina, Przemysława Wiplera, Pawła Kowala czy Janusza Korwin-Mikkego. To oni mają szansę zagospodarować „ko-librowe” głosy. Pytanie, czy będą w stanie się porozumieć.

Platformersko- pisowski klincz

PO i PiS skręcają w lewo. Szczególnie jest to widoczne w przypadku największej partii opozycyjnej. Postulaty PiS o wyższym PIT dla najbogatszych, obniżeniu wieku emerytalnego, wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie OFE, jego wizja uzdrawiania rynku pracy, a ostatnio podpisanie strategicznej współpracy z „Solidarnością”, która chce m.in. nałożyć składki ZUS na wszystkie formy zatrudnienia – to ewidentny dowód na powrót do retoryki „Polski Solidarnej” walczącej z „Polską liberalną”. Teraz zabarwionej wręcz czerwoną gwiazdą. Jarosław Kaczyński, o czym pisał w „Do Rzeczy” Wojciech Wybranowski, zdaje sobie sprawę, dysponuje takimi badaniami, że tylko skręt w lewo daje mu szanse na wyborcze zwycięstwo. Polacy są zmęczeni kryzysem, bezrobociem, niskimi płacami i są w stanie uwierzyć, że rząd może im coś dać.

Także premier Tusk nie ma ambicji przeprowadzania wielkich projektów reformatorskich. Na razie jeszcze, na szczęście, blokuje lewicowe żądania związków zawodowych – domagały się one na przykład przy okazji debaty o przyszłorocznym budżecie m.in. 7-procentowych podwyżek dla sfery budżetowej, wyższej waloryzacji emerytur i rent, wyższej płacy minimalnej, nie wyjaśniając, skąd wziąć na to pieniądze.

Niezależnie jednak od tego premier uprawia politykę ścibienia. Zrezygnował na przykład z reform: emerytur górników, KRUS, Karty nauczyciela. Konserwuje przywileje, nie chce narażać się na zwarcie z wpływowymi grupami nacisku. Ale budżet państwa się nie spina, więc jego prawa ręka, minister finansów Jacek Rostowski, przeprowadza z kolei podatkową ofensywę – nowe pomysły zawarte w ordynacji podatkowej trącą, wręcz marksistowską, niechęcią do kapitalistów.

Gospodarz gmachu przy ulicy Świętokrzyskiej jest też głównym architektem „skoku na OFE”. Obecnie wybrzmiewa propagandowa nuta, że to II filar odpowiada za długi państwa. Mimo że to oczywista nieprawda. Jak wylicza Maciej Bukowski, prezes Instytutu Badań Strukturalnych, za manko w systemach emerytalnych odpowiadają przywileje, a nie OFE. „Łączny deficyt w publicznych systemach emerytalno-rentowo-zasiłkowych, którego w żadnym stopniu nie można połączyć z OFE, sięgnął 3,8 proc. PKB. Był zatem siedmiokrotnie wyższy niż rzekomo rujnująca finanse państwa składka do OFE. Ci, którzy twierdzą, że OFE generują dług publiczny, wprowadzają więc opinię publiczną w błąd” – czytamy w opublikowanym 12 czerwca opracowaniu. W swoim tekście „Emerytalne trupy w szafie” także pisałem, że OFE odpowiadają za zaledwie 17 proc. emerytalnego manka, które w tym roku wyniesie ponad 60 mld złotych.

W tej sytuacji „ko-librowy” elektorat tęskni za własną reprezentacją.

Wyborcy z utopii czy realna siła

Ilu nas jest? – zastanawiają się zapewne konserwatywno-liberalni wyborcy. Patrząc realnie, refleksja nad ich liczebnością nie może być dla nich szczególnie miła. Biorąc pod uwagę zarówno poparcie poszczególnych partii, jak i stosunek Polaków do wolnego rynku czy państwa socjalnego, nie wydaje się, by ugrupowanie reprezentujące ich wizję świata przekroczyło 10 proc. poparcia. Paweł Kowal w swoim tekście „Dwa warianty Ko-libra” ocenia to poparcie na 8 proc. „Więcej być, moim zdaniem, w naszej części Europy nie może” – pisze Kowal.

Trudno w tym miejscu zgodzić się jednak z Filipem Memchesem („Gowinowi i innym do sztambucha”), który twierdzi, że ludzie wyznający poglądy konserwatywno-liberalne to osoby ogarnięte jakąś utopijną wizją świata i że „w Polsce trudno jest znaleźć znaczący elektorat składający się z ludzi hołdujących tradycyjnym wartościom w sferze kultury, obyczajów, moralności, a zarazem będących zwolennikami ekonomicznej wolnoamerykanki, a więc zwolennikami czegoś, co w żadnym cywilizowanym państwie na świecie nie występuje”.

Tak po prostu nie jest. Dowodzi tego chociażby liczba osób, które nie biorą udziału w wyborach, oraz tych, którzy są niezdecydowani, czy rosnące poparcie dla Kongresu Nowej Prawicy Korwin-Mikkego. Uderza także liczba stowarzyszeń, fundacji, ruchów, które powstają lub aktywizują się wokół idei wolności i wartości.

To te tęsknoty i ruchy stanowią tło odejścia z PiS Przemysława Wiplera. Z kolei niebawem z PO odejdzie zapewne Jarosław Gowin.

Kluczowy jest lider

Od czego zależy los Wiplera, Gowina, PJN, a także KNP? Tak naprawdę od jednej rzeczy – umiejętności znalezienia zgody. Program właściwie już jest, ale w sytuacji braku zaplecza organizacyjnego, finansowego, struktur kluczowy jest lider i przekaz do ludzi. Jeśli szefem będzie chciał być każdy z nich, „ko-librowy” ruch skazany jest na porażkę. Partie kanapowe zbierają zwykle negatywną, a nie pozytywną premię. Decyduje o tym zarówno ordynacja wyborcza, jak i dotychczasowe doświadczenia secesjonistów. Polacy nie lubią politycznych awanturników, drażni ich przerost ambicji nad zasługami.

„Dzisiaj naturalnym przywódcą, który może być przez wszystkich zaakceptowany i ma świeży tytuł wynikający z ostatniej aktywności w rządzie (deregulacja, prawa rodziny), jest Jarosław Gowin. Gdyby on stanął na czele ko-librowego ruchu, powinien dostać wsparcie całej flotylli ko-librowych łodzi. Teraz tylko taki wariant ma sens, inaczej mamy konkurs próżności i nieznośną dla obserwatorów pianę” – uważa Kowal. Trudno się z tym nie zgodzić. Tylko Jarosław Gowin jest w stanie zmobilizować wyborców Platformy rozczarowanych miałkością PO, jest też do przyjęcia przez elektorat PiS, który nie chce socjalnych rewolucji. To Gowin jest też politykiem kalibru przywódcy.

Przyszłość „ko-librowego” ruchu zależy od wewnętrznych decyzji i umiejętności zawierania kompromisów. Jeśli w tym układzie personalnym nie powstanie wolnościowa koalicja, wyborcy skazani będą na dotychczasowy klincz platformersko-pisowski z ewentualnymi przystawkami.

Konserwatywno-liberalny elektorat, nazwany ostatnio przez lidera PJN Pawła Kowala „ko-librami”, nie ma przedstawiciela politycznego. Wyznawcy wolności, własności, sprawnego, ale ograniczonego państwa, prymatu pracy nad świadczeniami, szacunku dla rodzin i tradycyjnych wartości są politycznymi sierotami. I tęsknią za reprezentacją.

Uświadamiają to sobie szczególnie boleśnie teraz – po ostatnich woltach Jarosława Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Pierwszy brnie w socjalistyczne pomysły, ścigając się w radykalizmie z szefem NSZZ „Solidarność” Piotrem Dudą. Drugi staje się „socjaldemokratą”, co gorsza leniwym. Premierowi nie marzą się wielkie projekty uzdrawiania naszej rzeczywistości.

Pozostało 91% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?