Świadectwo pokolenia dziadków

Film „Nasze matki, nasi ojcowie” pokazuje związek istniejący między niemiecką winą i wynikającymi z niej konsekwencjami – pisze ambasador Niemiec w Polsce.

Publikacja: 24.06.2013 20:09

Rüdiger von Fritsch

Rüdiger von Fritsch

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Red

Emisja filmu ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie” w TVP ponownie wywołała trudną i bolesną debatę. Rozumiem, jak dotkliwie wielu Polaków do głębi poruszył ukazany w tym filmie wizerunek żołnierzy Armii Krajowej. Z drugiej strony cieszę się jednak, że taka otwarta debata jest w Polsce, ale też między obydwoma naszym krajami, możliwa. Przez dłuższy czas było bowiem nieco inaczej. Uważam za słuszne, że emitując ten serial, TVP umożliwiła polskim widzom wyrobienie sobie własnego poglądu i że temat ten stał się przedmiotem wielu felietonów i dyskusji prowadzonych w studiach telewizyjnych, w ramach których zaprezentowane zostały różne perspektywy. W uzupełnieniu do tej debaty chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów.

Po pierwsze: nikt w Niemczech nie przypisuje współodpowiedzialności za Holokaust żadnemu innemu narodowi, w tym narodowi polskiemu. To, jak my, Niemcy, postrzegamy naszą odpowiedzialność, widać wyraźnie na przykładzie znajdującego się w Berlinie pomnika Holokaustu. W samym sercu stolicy wznieśli Niemcy pomnik swojej winy i upadku. Ogromną świadomość własnej, przytłaczającej winy ma dzisiaj także młode pokolenie.
Po drugie: problem, jak mi się wydaje, tkwi gdzie indziej – w gruncie rzeczy zbyt mało wiemy o sobie nawzajem i o historii drugiego kraju.

Każdy Niemiec uczy się w szkole, że druga wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku niemiecką napaścią na Polskę i że Polska była przez sześć lat okupowana. Niemcy wiedzą też o zainicjowanej przez „Solidarność” walce o wolność i o ogromnym wkładzie Polski w przezwyciężenie podziału Europy. Ale co poza tym wiadomo w Niemczech na temat okresu okupacji oraz walki Armii Krajowej? Reagując na krytykę z Polski, telewizja ZDF wyprodukowała film dokumentalny poświęcony Polsce pod okupacją niemiecką, który został pokazany w niedzielę 23 czerwca oraz zostanie powtórnie wyświetlony w poniedziałek 24 czerwca.

Z drugiej strony cieszę się na przykład, że w tych dniach wiele mediów w Polsce przypomniało o 17 czerwca 1953 roku, kiedy to w NRD miało miejsce pierwsze w bloku socjalistycznym powstanie ludowe, które ogarnęło swym zasięgiem cały kraj.

Po trzecie: nie chcę się utożsamiać z filmem „Nasze matki, nasi ojcowie”, jednak aby oddać mu sprawiedliwość, trzeba uczciwie przyznać, że w sposób bardzo wyraźny wielokrotnie pokazuje on związek istniejący między niemiecką winą i wynikającymi z niej konsekwencjami. Film nie rości sobie też pretensji do przedstawienia kompleksowego i pełnego obrazu historii, lecz ukazuje grozę rozpętanej przez Niemcy wojny i na przykładzie pojedynczych losów ludzi opowiada o przeżyciach, o których zbyt wielu przedstawicieli pokolenia dziadków dzisiejszego młodego pokolenia nie mogło lub nie chciało mówić.

Po czwarte: z doświadczenia wynikającego z mojej codziennej pracy w służbie stosunków niemiecko-polskich wiem, że wizerunek Polski, jaki mają moi rodacy, ulega dzisiaj trwałej pozytywnej zmianie. Mistrzostwa Europy w Piłce Nożnej w roku 2012 – ale nie tylko one – stworzyły w niemieckich mediach okazję do wielu relacji na temat Polski. Ich wymowa była zawsze ta sama: spójrzcie na to pasmo sukcesów! Te sukcesy, jak również ogromne osiągnięcia i niezwykła gotowość do wyrzeczeń, jakich dowiodła Polska na przestrzeni minionego ćwierćwiecza, spotykają się po drugiej stronie Odry z wielkim podziwem i – bardzo słusznie – w coraz większym stopniu decydują o dzisiejszym nastawieniu Niemców do Polaków.

Emisja filmu ZDF „Nasze matki, nasi ojcowie” w TVP ponownie wywołała trudną i bolesną debatę. Rozumiem, jak dotkliwie wielu Polaków do głębi poruszył ukazany w tym filmie wizerunek żołnierzy Armii Krajowej. Z drugiej strony cieszę się jednak, że taka otwarta debata jest w Polsce, ale też między obydwoma naszym krajami, możliwa. Przez dłuższy czas było bowiem nieco inaczej. Uważam za słuszne, że emitując ten serial, TVP umożliwiła polskim widzom wyrobienie sobie własnego poglądu i że temat ten stał się przedmiotem wielu felietonów i dyskusji prowadzonych w studiach telewizyjnych, w ramach których zaprezentowane zostały różne perspektywy. W uzupełnieniu do tej debaty chciałbym zwrócić uwagę na kilka aspektów.

Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę