Dorota Wiland, Robert Biedroń: Zakaz bez wyjątków
Nie do zaakceptowania są język i forma w jakiej część, zwłaszcza zagranicznych, środowisk żydowskich protestuje przeciw podtrzymaniu uboju rytualnego w Polsce. Zdziwienie, zaskoczenie i irytację budzić muszą zwłaszcza formułowane przy tej okazji sugestie o polskim antysemityzmie, a także sposób, w jaki potraktowana została suwerenność polskiego parlamentu. Taki ton i taka reakcja to niestety prosta droga do demontażu relacji polsko-żydowskich, odbudowywanych z trudem po roku 1989. Na szczęście dobrze rozumie to cała polska klasa polityczna – miejmy nadzieję, że szybko zrozumieją to niektórzy autorzy tych ataków.
Ale podkreśliwszy to wszystko, trudno jednak zupełnie zignorować głos obywateli polskich wyznania mojżeszowego i muzułmańskiego, zaniepokojonych tym, że Rzeczpospolita, chlubiąca się słusznie swą niegdysiejszą tolerancją i wielokulturowością, tym razem nie okazała im należytej empatii i uwagi. Trudno też, nawiązując do wspomnianej decyzji, nie zauważyć, że zwłaszcza w dyskusjach nad nią, zignorowano w jakimś sensie obywatelską wolność religijną, tworząc w ten sposób znaczący precedens.
Prawdziwy test
Gdy Polska wchodziła do Unii Europejskiej, wszyscy przypominaliśmy sobie, a także całej Europie, że choć na skutek wojennej tragedii jesteśmy dziś społeczeństwem stosunkowo jednorodnym, to jednak w polskiej kulturze, tradycji i historii Europa może szukać wzorców tolerancji i wielokulturowości. Z dumą wskazywaliśmy tradycję jagiellońską i słowa Zygmunta Augusta: „Nie jestem królem waszych sumień”. Szczyciliśmy się autoprezentacją jednego z XVI-wiecznych krakowskich kanoników, który miał mówić o sobie: „Canonicus cracoviensis, natione Polonus, gente Ruthenus, origine Judaeus”. Podkreślaliśmy, że gdy w Europie trwały wojny i rzezie religijne, nad Wisłą niemal każdy spokojnie mógł wyznawać i praktykować swoją religię.
Dziś wobec garstki polskich Żydów i polskich Tatarów z tej wielkiej tradycji zdajemy w jakimś sensie symboliczny egzamin. To bowiem nie dyplomatyczne gesty, polityczne deklaracje czy kulturalne eventy, ale praktyczne, związane z codziennym życiem, decyzje, takie właśnie jak dostęp do koszernego jedzenia, tworzą społeczną atmosferę wzajemnego szacunku, uznania i tolerancji. I to praktyczne działania państwa oraz empatia jego elit, a nie tylko gesty, dokumenty czy pomniki, wychowują kolejne pokolenia jego obywateli i utrwalają jego obraz na zewnątrz.
Pamiętać o tym powinni wszyscy zwolennicy postępu, tolerancji i nowoczesności, którzy jednocześnie opowiadają się za zakazem rytualnego uboju. I bez względu na to, jak szybko sprawę uda się polubownie rozwikłać, zwłaszcza oni zadać sobie powinni pytanie: co czują dziś obecni w polskiej kulturze niemal od zawsze religijni Żydzi i religijni Tatarzy, gdy dowiadują się, że ich odwieczny sposób oddawania czci jedynemu Bogu to niehumanitarne, nierozumne i anachroniczne okrucieństwo?