Portale i prasa kolorowa piszą na razie tylko o Bogusławie Lindzie jako generale, wiadomo jednak, że to tylko pierwsza z ważkich decyzji obsadowych, jakie czekają reżyserkę. Coraz głośniej mówi się o tym, że w postać Mieczysława F. Rakowskiego wcielić się może, nie tylko ze względu na bujne brwi, ale i odkryte w sobie pokłady lewicowej wrażliwości, sam Daniel Olbrychski. W gronie młodych aktorek gotują się zaś emocje na myśl o tym, komu przypadnie rola tajemniczej i uwodzicielskiej Zofii Grzyb, pierwszej kobiety członka Biura Politycznego KC PZPR...
Te wybory są jeszcze tajemnicą: można już jednak z dużym prawdopodobieństwem przewidzieć kształt filmu zgodny z narracją, nad którą pracowało wielu: Wiesław Górnicki i Daniel Passent, Tadeusz Zalewski i Władysław Pożoga, Adam Michnik i Zbigniew Hołdys.
Scena pierwsza: pogrzeb ojca, Władysława, w błocie Syberii. Mróz, nędzna lepianka zesłańców, obojętny strażnik z NKWD z pudowym ryjem: cała szpetota komunizmu, którą na tym etapie jeszcze można pokazać. Na pierwszym planie chłopiec: delikatny, zabiedzony, może w przemyconej jeszcze z Polski rogatywce harcerskiej? Gorąca łza spływająca po usmolonym policzku i wyszlochane „Tato, tato”. Nikt nie pozostanie obojętny. (Na motywach „Oliviera, Oliviera”).
Scena druga: pusty gabinet towarzysza pierwszego sekretarza, 10 grudnia. Ślepy ekran telewizora i banalny regał wyglądają w szarym świetle niemal demonicznie. Wystudiowany kadr: polakierowany blat stolika wiernie odbija kanciasty kształt magazynku i pojedynczy, postawiony na sztorc nabój. Dłoń sięgająca w męce po pistolet i głos z offu, po chwili: „Nie. Tak byłoby… łatwiej”. (Na motywach „Gorączki”).
Scena trzecia: tłuszcza manifestująca pod murem generalskiej willi. Łyse, bezzębne twarze pijanego piwem motłochu – wiadomo, kim są Jego przeciwnicy. Przyśpiewki, brzęk tłuczonego szkła, ręce wznoszone w naziolskim pozdrowieniu: no tak, „prawdziwi Polacy”. Stojący za zasłoną cień patrzy na nich w milczeniu, potem odwraca się, sięga do półki po jeden z ulubionych tomów. „Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu / Gniazdo na szczytach orła...” – wąskie wargi machinalnie powtarzają wersy Słowackiego. (A to już na motywach TVN 24).