Kiedy tylko sprawa obrony życia jest podnoszona publicznie, słyszymy, że przynosi skutki odwrotne od zamierzonych i pomaga aborterom. W rzeczywistości jest dokładnie na odwrót. Badania CBOS pokazują, że akcje pro life odnoszą skutek.
Sondaż Centrum Badania Opinii Społecznej badał tolerancję wobec różnych zachowań – od ściągania na egzaminach poprzez zdradę małżeńską po eutanazję. Na pytanie o aborcję 75 proc. ankietowanych odpowiedziało, że jest ona zawsze zła. To wzrost o 6 punktów procentowych w porównaniu z 2010 r.
Feministki twierdzą, że wyniki wskazujące na brak poparcia dla aborcji biorą się stąd, iż ludzi pyta się, co sądzą o zabijaniu dzieci. Ich zdaniem wystarczy inaczej sformułować pytanie, a słupki będą inne. Tyle że w ankiecie CBOS użyto określenia „przerywanie ciąży” – i to właśnie „przerywaniu ciąży” trzy czwarte Polaków powiedziało zdecydowane nie.
Skąd wziął się wzrost nastrojów pro life? W ciągu kilku ostatnich lat oglądaliśmy kilka dużych akcji związanych z obroną życia: głośną wystawę, inicjatywy ustawodawcze, próbę zablokowania finansowania aborcji i badań na embrionach z budżetu UE. Jak widać zadziałały. Jeśli ktoś z obrońców życia obawiał się wahadła, które po podniesieniu tematu aborcji nieuchronnie spowoduje, że jej zwolennicy złapią wiatr w żagle, może odetchnąć z ulgą.
W ciągu kilku ostatnich lat oglądaliśmy kilka akcji związanych z obroną życia. Jak widać, zadziałały