Kody dostępu a wiatr w etoli

Jeżeli chcesz poczuć typowy „wiadwewłosach" zachwalany w reklamie przez „Jurka", nie musisz mieć lat piętnastu i nabierać się na Wódstok. Wystarczy trafić na odkurzoną w audycji „Kod dostępu" redaktor Czajkowską, co jak dziś w twarzowej kolii, niegdyś w muszce pod brodą okupowała tematykę aktualną.

Publikacja: 03.01.2014 17:36

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Anna Kozicka–Kołaczkowska

Foto: archiwum prywatne

Samo jednak szeplenienie pani redaktor, które nie daje zapomnieć o problemie polskiej mowy w TVP, to jeszcze piwo mniejsze. Po latach wolności widać, że w TVP okrągłe stoły nic nie pomogą i czas na rewolucję, czyli masowe egzaminy językowe na poziomie elementarnym, ale dekada genderowej muszki mogła zrobić swoje. Seksowne, pieszczotliwe szepleniaki na pewno niejednemu, jak guma balonowa, kojarzą się z młodością. Nostalgia napaść zdolna jest człowieka nawet na widok Gierka podczas spustu surówki w hucie Katowice. Jednak, gdy szumiący kunszt wywiadowczy redaktor Czajkowskiej połączyć w dwugłos z zasobami niedawno upieczonego magistra sztuki Olbrychskiego Daniela, to włos już staje dęba jak w trakcie przejażdżki harleyem bez użycia kasku.

Myślałby kto, że wykoncypować w miarę dostępne pytania do faceta, którego lepiej nie indagować o tematykę dopiero co obronionej pracy magisterskiej, to niełatwa robota. Ale autorski program w państwowej telewizji nie byłby przecież czymś tak pięknym, gdyby trzeba było się wytężać. Przygłup prośbą i groźbą zmuszony do abonamentowego haraczu musi od ukochanego medium otrzymać głównie porcję problematyki katolickiej. Z wizją ślepej uliczki, w której znalazł się wraz ze swoim Kościołem na czele. Z przytoczeniem jakże udatnej zasady, że im więcej religii w szkole, tym mniej ludzi na mszy. Z zauroczeniem „czyszczeniem z grzechów Kościoła". Bez wspominania o porażce błazeństwa proboszcza Lemańskiego, oczywista. Handel kartoflami na placu jest zajęciem dla kreatywnego intelektualisty w porównaniu z tym mieleniem oklepanych, prymitywnych grepsów jako naczelnej tematyki politycznej frapującej ponoć kraj.

„Wydaje się na naszych oczach padło pewne tabu niemówienia źle, w ogóle niemówienia źle o Kościele" – zapładniała więc szare komórki gościa redaktor w kolii, której urok, przywodził marzenie o elegancji mojej babci w postaci zestawu kolia plus etola z sobola.

„Za dużo tej nienawiści również w Kościele polskim" – bezbłędnie, z poziomu palikociej żenady, dołączył się magister sztuki do śpiewki zatroskanych losem wiernych ( 27.12.13).

Resztówkę dysputy poświęcono utyskiwaniom na społeczeństwo, które, jak doniosły kończące rok ankiety, w zbyt niskich podskokach raduje się miliardami wtopionymi w drogi. I słusznie, bo istnieje możliwość, że biedzi się ono nad zagadką, kto, kiedy i w jakiej kwocie zakosił kasę z OFE.

Okazało się również, że magistra sztuki w 2013 roku wprost uskrzydliła wieść, że maestro Penderecki skończył 80 lat. Niedostateczna fascynacja społeczeństwa sukcesami władzy i przedkładanie przez nie zajść z OFE ponad występ słynnego aktora na urodzinach mistrza uwypukliły wielki sens zapraszania pięknych umysłów do programów politycznych. Trudno było nie zastygnąć w podziwie dla heroicznych wysileń magistra. Zagranie kabotyńskiego komedianta samemu z siebie, bez tekstu do wykucia, jedynie postronnym wydaje się łatwe. W chwilach postojów pamięci można ratować się przecież tylko machaniem rąk oraz równie wyrazistą mimiką. Inaczej z roli kabotyna wychodzi już kompletny idiota.

Za tę sporą porcję kultury można było odczuć prawdziwą wdzięczność. Zwłaszcza, gdy redaktor Czajkowska z satysfakcją zabijała słowem i ironią „triumfującego chama" – jak powtarzała - w kulturze polskiej. Triumfujący cham, niczym mrożkowski Edek zmuszał ją bowiem w minionym roku do tańca "który se ( czyli - sobie ) ukochał" – twierdziła. W roli triumfującego chama obsadziła kontestatorów artystycznego seksu stymulowanego scenografią z ludzkich czaszek na deskach teatru narodowego oraz równie ociekającego talentem ekshibicjonisty kultywującego ocieractwo w sztukach wizualnych.

Zgodny duet pięknoduchów sprawy kultury języka własnego pozostawił jednak odłogiem. Może odstąpił je pogrobowcom Edka. Magister sztuki i, bodajże, wykładowca warszawskiej szkoły teatralnej w jednej osobie, szarżował:

„Wskazujoł (czyli - wskazują), że coś się dzieje", „Poszed (czyli - poszedł) jeszcze dalej, „Czszeba (czyli – trzeba) się umieć dzielić", „Czszeba (czyli – trzeba ) być pokornym", „To jes (czyli – jest) smutne", „Paczszę (czyli – patrzę) wstecz", „Soł (czyli - są) pełne teatry", „Jes (czyli – jest) bardzo wysoki poziom", „Zawsze jes (czyli – jest) łatwo ponarzekać" ,

„W teaczsze" (czyli - w teatrze). Wyrażając się. Zapasiewiczem nie będąc, o nie. Na takie dictum wyroczni kultury i mistrza (czyli chyba „miszcza") nowych pokoleń teatru polskiego włosy prostują się nawet bez walki o życie na rozpędzonym harleyu.

Któremu to dictum sekundowała redaktor Czajkowska:

„Co jes (czyli – jest) pana numerem jeden?". „Piersza (czyli – pierwsza) piątka". Wyrażając się. Z antyinteligencką swadą „tą (czyli – tę) tęczę" wspominając. Grubą, zawstydzającą maniery mojej babci propozycją zaskakując, żeby na coś tam wzruszyć ramionami.

W błyszczącej kolii. Gdyby redaktor intuicyjnie nie zrezygnowała z etoli do kompletu, to jej własny sobol zjeżyłby się na tak solidną porcję kultury nawet bez odpalania harleya.

Kody dostępu ludzi gadających do abonamentowej kamery TVP są zatem, jak widać, niezgłębioną tajemnicą. Jedyne wytłumaczenie, jakie przychodzi mi do głowy, to duch niespodziewanej, a jasnej puenty audycji, czyli przestroga magistra sztuk Olbrychskiego, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest niekonstruktywna i „oby to wielu ludzi zrozumiało". Magister tytułem emerytury dostaje gołe 1200 na rękę – jak rozgłosił przy okazji. Jeśli więc to jest ów kod dostępu, to ja za wszystko przepraszam. Rzeczywiście, wiatr w etoli bez wsiadania na harleya i wyprostowane włosy, w końcu można jakoś wytrzymać.

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?