Świecki święty, wybitna postać, dobroczyńca polskich dzieci czy zapatrzony w siebie, agresywny egotyk, który rozstawia po kątach wszystkich śmiących wątpić w jego świętość? Jerzy Owsiak konsekwentnie przemieszcza się ku temu drugiemu wizerunkowi. Nie zmienia to bezprecedensowego wsparcia, jakiego polskie państwo udziela wyłącznie jego akcji.
Owsiak kilka dni temu udzielił wywiadu portalowi Wirtualna Polska. Znalazła się w nim odpowiedź skierowana do krytyków, w tym do mnie: „Myślę, że są tacy, którzy z przekory, lenistwa czy innego powodu nie mają szans, by znaleźć się w jakiejś grupie, która podświadomie ich ciekawi, bo jest czymś fajnym. Doskonale to rozumiem, bo gdy pierwszy raz jechałem do Jarocina i miałem 30 lat, też zazdrościłem tym wszystkim artystom, uczestnikom festiwalu. Stałem za płotem i chciałem być taki jak oni. Cztery lata później zostałem dyrektorem artystycznym festiwalu. I myślę, że Warzecha ma podobnie, główkuje: jak ja bym chciał prowadzić taki sztab, powiedzieć coś przez mikrofon na scenie, marzę, by to wszystko działo się wokół mnie. Więc powiem mu tyle: jak bardzo czegoś chcesz, być może to ci się wydarzy".
To bardzo charakterystyczne podejście. Nie ma tu ani słowa odpowiedzi na rzeczową krytykę, płynącą z wielu stron. Przekaz jest natomiast taki: „Kto mnie krytykuje, ten jest niespełnionym frustratem, który tak naprawdę po prostu mi zazdrości". To podejście nie tylko skrajnie infantylne, ale i skrajnie megalomańskie. Tylko osoba z gigantycznym ego może używać takiej pałki w walce z oponentami.
Dyżurny autorytet III RP
Trudno się jednak dziwić. Salony III RP pompują przecież Owsiaka od lat i tak zwyczajnie, po ludzku, bardzo trudno w podobnej sytuacji zachować trzeźwą ocenę samego siebie i samokrytycyzm. Z czasem zaczyna się wierzyć, że jest się niemal mesjaszem. A jeśli ktoś to zakwestionuje, nie dyskutuje się z nim.
Jerzy Owsiak albo obrzuca delikwenta czy instytucję obelgami na swoim wideoblogu (jak to uczynił z Telewizją Republika), albo wspomaga się sądem, jak w przypadku blogerów Pawła Rybickiego i Piotra Wielguckiego, znanego jako Matka Kurka. Przy czym warto zauważyć, że w obu przypadkach Owsiak sięgnął po najcięższy i wyjątkowo paskudny środek, jakim jest prywatny akt oskarżenia z artykułu 212 kodeksu karnego, zamiast złożyć cywilny pozew o naruszenie dóbr osobistych.