Nie możemy siedzieć z założonymi rękami

Chcemy, aby Rosja i Polska zostały gwarantami demokracji i obrony praw wszystkich narodów zamieszkujących Ukrainę – pisze do Polaków pełnomocnik Władimira Putina.

Publikacja: 13.03.2014 00:46

Nie możemy siedzieć z założonymi rękami

Foto: materiały prasowe

Red

W ciągu ostatnich lat stosunki rosyjsko-unijne nabrały niebywałego do tej pory tempa – obroty handlowe między Rosją a Unią Europejską przekroczyły 50 miliardów euro, a współpraca strategiczna w wielu dziedzinach, przede wszystkim w sektorze energetycznym, osiągnęła nowy poziom. Coraz więcej naszych obywateli może podróżować i odwiedzać się nawzajem.

Świadomość współzależności dzisiejszego świata poszerzała horyzont planowania i oferowała perspektywę budowy wspólnej przestrzeni europejskiej od Atlantyku po Pacyfik. Jednakże wydarzenia ostatnich miesięcy i tygodni na Ukrainie zmuszają nas do nowego spojrzenia na te perspektywy.

Derusyfikacja ?i depolonizacja

Po rozpadzie Związku Radzieckiego około 25 milionów naszych rodaków, obywateli podających się za Rosjan, znalazło się poza granicami kraju. Większość z nich – na terenie nowej Ukrainy. Rosja musiała pogodzić się z tym rozpadem. W niektórych nowych państwach, na przykład w Uzbekistanie, Rosjan się pozbyto, w innych, na przykład na Łotwie – nie przyznawano im obywatelstwa. W porównaniu z nimi Ukraina w swojej polityce narodowej nie wyróżniała się szczególną surowością względem mniejszości narodowych. Podejmowano oczywiście niepozbawione sukcesów próby rewizji wspólnej historii za Kuczmy i Juszczenki.

Ale to za prezydentury Janukowycza uchwalono ustawę o językach, która mówi, że w miejscach zagęszczenia Polaków, Rosjan czy innych narodowości językiem urzędowym może być język danej grupy mieszkańców. Mimo to nowe, samozwańcze władze, które dokonały przewrotu w Kijowie i obaliły legalnie wybranego prezydenta Janukowycza, rozpoczęły swoją działalność od wypowiedzenia ustawy o językach mniejszości narodowych. Zatem zarówno Rosjanom, jak i Polakom mieszkającym na Ukrainie będzie teraz trudniej komunikować się w języku ojczystym. Ten krok, według „gorących głów" Majdanu, jest zaledwie początkiem derusyfikacji, depolonizacji i „ukrainizacji" Ukrainy.

Spadkobiercy Bandery

Dla nowych władz Ukrainy głównym przywódcą duchowym jest lider UPA Stepan Bandera, który w swoim wezwaniu do Ukraińców z ?30 czerwca 1941 roku pisał: „Narodzie! Wiedz! Moskwa, Polska, Węgrzy, Żydostwo – to twoi wrogowie. Niszcz ich!". Jak wiadomo, Bandera swoje wezwania popierał czynami, eksterminując Polaków, Żydów i Rosjan na zachodniej Ukrainie.

Niechęć do pokuty za popełnione zbrodnie u kontynuatorów działalności Bandery wyraźnie widać w próbach przemilczenia 70. rocznicy rzezi wołyńskiej oraz demonstracyjnej nieobecności najważniejszych osób podczas wizyty prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego w Łucku. Można zatem skonstatować, że ci, którzy nazywają się nowymi władzami Ukrainy, są nastawieni negatywnie zarówno wobec Warszawy, jak i Moskwy.

Nie chcąc uznać wielonarodowości Ukrainy, zapędzają się w prokrustowe łoże prymitywnego nacjonalizmu graniczącego z rasizmem. Władze Majdanu odpychają od siebie w ten sposób kilkaset tysięcy, a może i miliony rodaków – Rosjan, Polaków, Tatarów, Żydów, Węgrów i Bułgarów. Sztucznie zaostrzona sytuacja na Ukrainie może ostatecznie uderzyć w interesy i Rosji, i Polski.

Każdy kraj ma swoje interesy narodowe, których obrona jest obowiązkiem elity narodowej. Pamiętamy, że historycznie Ukrainę zasiedlali nie tylko Ukraińcy, lecz także Rosjanie i Polacy. Nie mamy zamiaru porzucać swoich rodaków. Dlatego, mając na uwadze fakt, że po władzę sięgnęli spadkobiercy ideologii Stepana Bandery – negatywnie nastawieni  zarówno do Rosjan, jak i Polaków, oraz do innych narodowości – nie możemy siedzieć z założonymi rękami. Nasi rodacy muszą wiedzieć, że Rosja zawsze stoi na straży ich interesów.

Skorumpowana elita

O ile wiem, Polska także prowadzi politykę ochrony interesów Polaków na Ukrainie. W tym przypadku może warto byłoby wymienić się doświadczeniami. Program Karta Polaka oraz Instytut Polski w Kijowie mogłyby efektywnie współpracować z Rossotrudniczestwem i fundacją Russkij Mir.

Media ukraińskie prowadzą dziś wojnę informacyjną przeciwko Rosji, obwiniając mój kraj o coś, co tak naprawdę nie istnieje. Przez wszystkie te lata Moskwa, nie wtrącając się, obserwowała niekonsekwentną politykę Wiktora Janukowycza, deklarującego przystąpienie to do unii celnej, to do Unii Europejskiej. Niejednokrotnie mówiliśmy mu, że do zachowania Ukrainy w jej poradzieckich granicach konieczna jest federalizacja. Większość państw europejskich nie ma unitarnej struktury, łącząc wiele miejscowych tradycji. Ukraina nie mogła być wyjątkiem.

Niestety, nie cała elita to rozumiała. Dziś dużo się mówi o skorumpowaniu władzy ukraińskiej, ale nie zapominajmy o tym, że ta korupcja jest bezpośrednim rezultatem braku poddania się kontroli obywateli, możliwego jedynie w warunkach silnego samorządu lokalnego.

Wojna informacyjna prowadzona przez ukraińskie media przeciwko Rosji jest klasycznym przykładem publikacji czasów zimnej wojny. Dlaczego zajęcie budynków administracji i trzymiesięczny Majdan w Kijowie są demokracją, a analogiczne działania na Krymie, w Odessie czy Charkowie są zagrożeniem dla suwerenności państwa? Dopóki Zachód będzie pobłażał nowym władzom ukraińskim w stosowaniu podwójnych standardów, dopóty Rosja będzie chronić dostępnymi środkami swych rodaków na południu i wschodzie kraju.

Zachować równowagę sił

Nie tak dawno przetoczyła się w ukraińskich mediach analogiczna kampania informacyjna przeciwko Polsce – dotyczyła ofiar rzezi wołyńskiej, braku potrzeby uczczenia ich pamięci oraz usprawiedliwiania tej tragedii. Niektórzy znani politycy ukraińscy zniżyli się do tego, by zamiast słów skruchy i przeprosin, które Rosja przekazała Polsce w związku z tragedią w Katyniu, mówić o „wiejskim charakterze" rzezi wołyńskiej, próbując przedstawić ją jako wojnę o ziemię, a nie ukierunkowane – nazywajmy rzeczy po imieniu – ludobójstwo ludności polskiej.

Dziś szukamy punktów stycznych między Moskwą a Warszawą, aby Rosja i Polska mogły zostać gwarantami demokracji i obrony praw wszystkich narodów zamieszkujących Ukrainę. Czy jest to możliwe przy przestrzeganiu praw mniejszości narodowych i poszanowaniu wzajemnych interesów w ważnych regionach zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie kraju? Jeśli zależy nam na zachowaniu Ukrainy, skoncentrujmy się na perspektywie zachowania równowagi sił w tym kraju.

Referendum na Krymie jest niczym innym, jak odpowiedzią na ekspansję zachodniej Ukrainy na wschód z realnym zagrożeniem banderyzacji całego kraju. Lider Prawego Sektora Dmytro Jarosz, przywołujący na pomoc terroryzm międzynarodowy, oraz uciekający przed rosyjskim sądem Aleksander Muzyczko – jako przywódcy tego przewrotu – lepiej niż ktokolwiek inny uosabiają realność wskazanych zagrożeń.

Autor jest specjalnym przedstawicielem prezydenta Federacji Rosyjskiej ?ds. współpracy z organizacjami rodaków za granicą, członkiem Komitetu Spraw Międzynarodowych Dumy Państwowej FR. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?