Jak mierzyć dobrobyt

PKB jest podstawą wielu kluczowych decyzji podejmowanych przez polityków, choć nie daje możliwości ujęcia wielu ważnych czynników – pisze prezes PAN.

Publikacja: 08.05.2014 02:13

Prof. Michał Kleiber

Prof. Michał Kleiber

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński Robert Gardziński

Red

Chyba wszyscy czujemy, że jakość naszego życia i nasze samopoczucie, wprawdzie silnie skorelowane z naszymi dochodami, nie do końca od nich zależy. Liczy się także ilość wolnego czasu, czystość otaczającego nas środowiska, jakość świadczonych nam usług, zwłaszcza w zakresie ochrony zdrowia i edukacji, czy brak deprymujących objawów skrajnej biedy u współobywateli.

Potrzeba refleksji

Dzisiaj za podstawowy, w istocie jedyny formalny miernik rozwoju kraju przyjmowany jest produkt krajowy brutto opisujący zagregowaną wartość dóbr i usług finalnych wytworzonych na terenie kraju w ustalonym okresie (najczęściej w ciągu roku). Z samej definicji wynika niemożność ujęcia w PKB niczego, co nie ma ustalonej ceny, np. pracy we własnym gospodarstwie domowym, wartości wytworzonych przez wolontariuszy, tzw. efektów zewnętrznych produkcji (zanieczyszczenie środowiska!) czy społecznego dyskomfortu powodowanego nierównościami społecznymi. PKB uwzględnia natomiast – paradoksalnie, bo przecież mówimy o rozwoju – produkcje tzw. antydóbr (np. używki), wyrównywanie strat spowodowanych katastrofami naturalnymi czy wydatki na zbrojenia.

PKB jest w pewnych sytuacjach wskaźnikiem sensownym, jego wzrost oznacza bowiem zazwyczaj ogólnie dobry stan gospodarki – wzrost produkcji przemysłowej, przypływ inwestycji zagranicznych, wzrost eksportu. Utrzymywanie tego wskaźnika jako jedynej miary całościowej oceny sytuacji w kraju wydaje się jednak wymagać solidnej refleksji. Tym bardziej że PKB jest podstawą wielu kluczowych decyzji podejmowanych przez polityków.

Problem znajduje zrozumienie już od dawna, choć żadna z zaproponowanych „lepszych" miar nie znalazła dotąd szerokiej akceptacji w oczach świata gospodarki i instytucji nim rządzących. Do grupy takich wskaźników zaliczyć można na przykład wskaźnik SEDA (Sustainable Economic Development Assessment) zaproponowany niedawno przez Boston Consulting Group. Mierzy on jakość życia w dziesięciu wymiarach: PKB na głowę, stabilność ekonomiczną, poziom zatrudnienia i bezrobocia, zróżnicowanie dochodów, poziom aktywności społecznej i łatwość awansu społecznego, efektywność instytucji rządowych i poziom korupcji, jakość systemu edukacji, dostępność do opieki zdrowotnej, zaangażowanie w sprawy ochrony środowiska oraz stan infrastruktury transportowej i telekomunikacyjnej.

Wskaźnik rozwoju ludzkiego (HDI – Human Development Index) to inny miernik opisujący efekty w zakresie społeczno-ekonomicznego rozwoju.  System ten został opracowany w roku 1990 i stosowany jest w celach porównań międzynarodowych w corocznych raportach oenzetowskiej agendy ds. rozwoju (UNDP). Po pewnych zmianach od roku 2010 do pomiaru służą tu następujące dane: oczekiwana długość życia, przeciętna długość edukacji czekająca dzieci rozpoczynające proces kształcenia oraz posiadane wykształcenie mieszkańców po 25. roku życia oraz PKB na głowę liczony według parytetu nabywczego waluty.

Może należałoby pomyśleć o nadaniu rangi podobnej do PKB paru innym wskaźnikom?

Jeszcze innym wskaźnikiem jest światowy wskaźnik szczęścia (HPI – Happy Planet Index) opracowany w roku 2006 przez New Economics Foundation w celu mierzenia dobrostanu społecznego. HPI mierzy nie tyle efekty materialnego bogacenia się, ile zdrowie i (subiektywne) poczucie zadowolenia z życia, próbując promować kraje przestrzegające wysokie standardy ochrony środowiska i ograniczające wykorzystywanie zasobów naturalnych.

Pomiar szczęścia

Odmienny, choć o tym samym skrócie angielskiej nazwy, jest wskaźnik ubóstwa społecznego (HPI – Human Poverty Index) uważany w wielu kręgach za miarodajną miarę ludzkiej niedoli, charakteryzujący biedę i takie cechy jak analfabetyzm czy długotrwały brak zatrudnienia.

Bardzo „proekologiczny" jest wskaźnik wydajności środowiskowej (EPI – Environmental Performance Index) mierzący szeroko rozumiany stan środowiska naturalnego danego kraju.

Z kolei bardzo „prospołeczny" jest wskaźnik postępu społecznego (SPI – Social Progress Index) uwzględniający szeroką i różnorodną gamę informacji takich jak podstawowa opieka medyczna, dostęp do wiedzy, bezpieczeństwo osobiste, czystość wody, dostęp do informacji cyfrowej czy sytuacją mieszkaniowa.

Spośród wielu innych prób oceny sytuacji poszczególnych krajów wymienić można miernik dobrobytu ekonomicznego (MEW – Measure of Economic Welfare), miernik dobrobytu krajowego (NNW – Net National Welfare), wskaźnik trwałego dobrobytu ekonomicznego (ISEW – Index of Sustainable Economic Welfare), wskaźnik jakości życia (QLI – Quality of Life Index) czy wskaźnik zadowolenia z życia (SLI – Satisfaction with Life Index).

Być może najbardziej rozbudowaną miarą pomyślności kraju jest miernik krajowego szczęścia (GNH – Gross National Happiness) stosowany tylko w Bhutanie i składający się z 33 wskaźników, obejmujących – poza kryteriami standardowymi – takie elementy, jak wykorzystanie czasu wolnego, różnorodność kulturową czy aktywność społeczności lokalnych.

Specyficznym, choć bez wątpienia ciekawym wskaźnikiem jest GPI (Global Peace Index) odzwierciedlający poziom pokojowego nastawienia poszczególnych państw świata do rozgrywających się zewnętrznych i wewnętrznych konfliktów.

Nie trzeba dodawać, że rankingi państw układane na podstawie różnych wskaźników bywają zasadniczo różne od siebie, co wydaje się potwierdzać pilną potrzebę szerszej refleksji na temat ich przydatności. Konkluzją z powyższego przeglądu mogłoby więc być stwierdzenie, że PKB jest wprawdzie wskaźnikiem ważnym i przydatnym, ale niewyczerpującym współczesnych potrzeb w zakresie oceny sytuacji społeczno-ekonomicznej w poszczególnych krajach.

Paradoksalność sytuacji polega na tym, że absolutna dominacja PKB jest w dużym stopniu dziełem przypadku, bowiem wprowadzając go ponad 60 lat temu, nie było ze względu na brak danych żadnej innej konkurencyjnej alternatywy. Sprawa, poza oczywistym wymiarem ekonomicznym, ma dzisiaj także ewidentny wymiar etyczny – czy naprawdę nie dałoby się lepiej oceniać sytuacji aktualnej i potencjału rozwoju ponad miliarda mieszkańców globu żyjących za mniej niż 1 euro dziennie, prawie 2 miliardów osób niemających dostępu do powszechnych gdzie indziej źródeł energii, w istocie nas wszystkich na Ziemi zagrożonych konsekwencjami zbrojnych konfliktów czy zmian klimatu?

Oczywiście złudne jest przekonanie, że jakikolwiek pojedynczy wskaźnik mógłby opisać całość sytuacji gospodarczej. Może więc należałoby pomyśleć o nadaniu rangi podobnej do PKB paru innym wskaźnikom i uwzględniać w analizach, zależnie od okoliczności  większą ich liczbę?

Nowe pole do dyskusji

Wbrew pozorom problem wydaje się dzisiaj istotny także w przypadku krajów rozwiniętych, w których zdecydowana większość społeczeństwa żyje na poziomie znacznie przekraczającym podstawowe potrzeby materialne. Indywidualna percepcja życiowej pomyślności ma przecież w tych krajach znaczne odniesienie do jakości stosunków międzyludzkich, bezpieczeństwa i jakości szeroko rozumianego środowiska naturalnego, a nie tylko do wysokości zarobków. To te kraje powinny w pierwszej kolejności realizować zasadę niepodporządkowywania zdrowia i zadowolenia z życia różnym, często enigmatycznym, interesom gospodarczym.

Tyle że to z kolei otworzyłoby nowe pole do różnych trudnych dyskusji, na przykład na temat zakresu pomocy najbardziej potrzebującym czy globalnej odpowiedzialności i angażowania się w procesy ograniczania emisji gazów cieplarnianych...

Chyba wszyscy czujemy, że jakość naszego życia i nasze samopoczucie, wprawdzie silnie skorelowane z naszymi dochodami, nie do końca od nich zależy. Liczy się także ilość wolnego czasu, czystość otaczającego nas środowiska, jakość świadczonych nam usług, zwłaszcza w zakresie ochrony zdrowia i edukacji, czy brak deprymujących objawów skrajnej biedy u współobywateli.

Potrzeba refleksji

Pozostało 95% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Izrael atakuje Polskę. Kolejna historyczna prowokacja
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Zwierzęta muszą poczekać, bo jaśnie państwo z Konfederacji się obrazi
Opinie polityczno - społeczne
Tomasz Grzegorz Grosse: Europejskie dylematy Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Konrad Szymański: Polska ma do odegrania ważną rolę w napiętych stosunkach Unii z USA
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?