Nie przeoczmy sukcesów

Omawiając zmiany w polskim szkolnictwie, warto zwrócić uwagę na to, jakie cele stawiali sobie jego organizatorzy i na ile udaje się je osiągać – pisze była minister edukacji narodowej.

Publikacja: 10.06.2014 02:00

Katarzyna Hall

Katarzyna Hall

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Red

Dokumenty strategiczne Unii Europejskiej traktują wykształcenie jako wartość i wyznaczają cele związane z jego upowszechnieniem, z uczeniem się przez całe życie. W całej Europie uczy się coraz więcej młodzieży i dorosłych. Fakty są takie, że im wyższy mamy poziom wykształcenia, tym łatwiej nam znaleźć pracę, lepiej sobie radzimy i lepiej zarabiamy. Nie zawsze jest to praca zgodna z wykształceniem i aspiracjami, ale im więcej umiemy, tym łatwiej też nauczyć się nowych umiejętności, zmienić zawód, znaleźć nową pracę.

Powody do dumy

Cel upowszechniania wykształcenia średniego i wyższego przyświeca zarządzającym naszym systemem edukacji od lat 90. Bardzo wiele w tej sprawie udało się osiągnąć. Kiedyś większość młodzieży – obecnych 50- i 60-latków – trafiała do szkół zawodowych, licea wybierało około 20 proc., zaś studia kończyło kilka procent z nich. Obecnie do szkół kończących się maturą trafia 80 proc. młodzieży, a ponad połowa podejmuje studia.

Oczywiste jest, że w związku z tym inaczej trzeba kształcić w szkołach średnich i na studiach. Kiedyś zajmowano się tam niewielką grupą najzdolniejszych, a dziś także mniej niż średnio zdolni podejmują studia. Potrzebne są inne programy i inny sposób pracy, aby też ci średnio zdolni zdołali dobrze przygotować się do studiów i sprostać potem ich wymogom. Trzeba już w szkole podchodzić do uczniów bardziej indywidualnie, dawać możliwość pogłębiania wybranych wątków, współpracy i samodzielnej pracy. Wtedy fundament pod studiowanie również u tych mniej zdolnych może być solidniejszy. 

Polscy uczniowie na tle swoich rówieśników z innych krajów wyróżniają się wynikami w podstawowych umiejętnościach

Postulat zamknięcia większości młodzieży drogi do szkół średnich i wyższych jest uzasadniany potrzebą przywrócenia elitarnego charakteru tych szkół. Stawiający go nie dają odpowiedzi, co byłoby dalej z tymi niedopuszczonymi do wyższych etapów edukacji. Postęp technologiczny sprawia, że prostych prac fizycznych jest i będzie coraz mniej, że musimy być w stanie w dorosłym życiu uczyć się i zmieniać sposób pracy. W szkole przygotowujemy do szukania pracy także po 20 latach od jej ukończenia, do pracy w rzeczywistości społecznej i technologicznej, którą z perspektywy szkoły trudno sobie wyobrazić.

Wprowadzenie ponad dziesięć lat temu powszechnych egzaminów zewnętrznych wpłynęło na lepszą powszechną dbałość o niektóre parametry jakościowe edukacji. Spowodowało też zmianę dotyczącą podejścia do uczciwości podczas egzaminowania – faktyczną dbałość szkół o samodzielność uczniów. Polscy uczniowie zaczęli lepiej rozumieć czytany tekst, lepiej rozumować. Stare egzaminy maturalne może dawały większe pole do popisu uczniom twórczym, ale towarzyszyło im dość powszechne przymykanie oka na brak samodzielności lub ewidentne niedouczenie zdających.

Zmiany w polskim systemie edukacji przyniosły efekty mierzalne, m.in. widoczne w międzynarodowych badaniach PISA. W roku 2000 badaniu PISA poddani byli uczniowie szkół ponadpodstawowych, absolwenci ośmioletniej podstawówki, i Polska wypadła wtedy poniżej średniej OECD.

W 2003 roku PISA objęła drugi rocznik uczniów kończących gimnazjum, a Polska znalazła się na poziomie średniej OECD. W latach 2006 i 2009 udało się nam utrzymać obecność w tej grupie dobrych „średniaków”. Dzięki tym wynikom nasz kraj był podawany na świecie jako przykład udanych reform edukacyjnych.

W 2012 roku badanie objęło pierwszy rocznik, który w gimnazjum uczył się według nowej podstawy programowej kształcenia ogólnego, i Polska znalazła się mocno powyżej średniej OECD. To powód do dumy. Ważne, aby ten wynik utrzymać w kolejnych latach.

Zmiana odczuć uczniów

Poprzez ostatnie lata uzyskaliśmy także pewien postęp, jeśli chodzi o samopoczucie uczniów w szkole. Pokazuje go między innymi raport programu „Szkoła bez przemocy” (2011), w którym porównano odpowiedzi uczniów na te same pytania udzielane w 2006 i w 2011 roku. W 2006 roku lubiło chodzić do szkoły, czuło, że się w niej rozwija i że lekcje są interesujące, około 30 proc., zaś pięć lat później około 50 proc. uczniów. Można się cieszyć, że szklanka stała się do połowy pełna, jednak widać też, że była jeszcze przynajmniej w połowie pusta. Porównanie z innymi krajami pokazuje, że mogłoby być zdecydowanie lepiej.

Dane z ankiet wykorzystywanych w badaniu PISA pokazują też słabości polskiej szkoły. Polscy uczniowie mają przekonanie, że szkoła niewiele robi, by pomóc im w rozwoju. Bardzo niskie jest poczucie przynależności uczniów do szkoły. Słabo oceniane są relacje między nauczycielami a uczniami. Oceny tych dwóch ostatnich aspektów życia szkoły są najniższe wśród wszystkich krajów należących do OECD.

Dziedzina Problem Solving (PS) – rozwiązywanie problemów –stanowiła uzupełnienie głównej części badania PISA (brały udział 44 kraje z 64 objętych głównymi badaniami). Z zadaniami testu relatywnie gorzej radzili sobie zarówno uczniowie osiągający niskie, jak i wysokie wyniki w tradycyjnych dziedzinach badania PISA. Polacy podobnie słabo wypadli pod względem poziomu umiejętności także w innych dziedzinach, w których dokonywano pomiaru z wykorzystaniem komputera.

Badania pokazują, ile już się udało i co jeszcze mamy do zrobienia.

Elementami wpływającymi na efekty polskiego systemu edukacji z pewnością były: przekazanie szkół samorządom, wydłużenie okresu kształcenia ogólnego, czyli wprowadzenie gimnazjów, wprowadzenie systemu egzaminacyjnego, wprowadzenie dodatkowych godzin pracy nauczycieli przeznaczanych na zindywidualizowaną pomoc uczniom.

Jednak kluczowe dla efektów systemu są zmiany programów i podręczników. Co pewien czas zmiana programów jest potrzebna. Dokonywane są odkrycia naukowe, powstają nowe książki i technologie. Chcemy, żeby dzieci się o tym uczyły. Inne programy były potrzebne dla liceów, gdy trafiali do nich sami najzdolniejsi, inaczej trzeba uczyć w szkołach obejmujących większość populacji. Gdy do programów coś dodajemy, coś trzeba odjąć. Wybór zawsze jest trudny. Dlatego prace nad podstawą programową wzbudzają takie emocje.

Zmiany w wymaganiach programowych pociągają za sobą zmiany w podręcznikach. Z perspektywy systemu to szansa na zmianę jakościową. Reformy rządu Jerzego Buzka zmieniły bardzo polską rzeczywistość oświatową, były wprowadzane z wieloma kłopotami, obejmowały je różne korekty. Mimo wszystko przyniosły pozytywne efekty. Jednak to wtedy zrodził się pomysł sfinansowania ważnego skoku jakościowego w systemie edukacji w głównej mierze z kieszeni rodziców i stworzono skomplikowane procedury dopuszczania do użytku programów i podręczników szkolnych.

Wiele podmiotów podjęło się zadania przygotowania zreformowanych programów i podręczników dostępnych od września 1999 roku. Wydawcy finansowali również wsparcie metodyczne i szkolenia nauczycieli. Nauczyciele pytani o te zmiany odpowiadali, że ważną dla nich wartością jest wolność wyboru programu i podręcznika.

Zmiana programowa z 2009 roku przebiegała płynniej niż ta w roku 1999. I nauczyciele, i wydawcy korzystali już ze swoich wcześniejszych doświadczeń. Jednym z czynników pomagających osiągać coraz lepsze wyniki naszym gimnazjalistom okazały się z pewnością również zmodernizowane podręczniki. Jednak to, że płaci rodzic, a wyboru dokonuje nauczyciel, okazało się szczególnie niekorzystne na najwcześniejszym etapie edukacji. Pomoce naukowe oraz elementy wyposażenia szkoły, których sporo może się przydać na tym etapie, stały się dodatkowym elementem przetargowym i wpływało to na wzrost cen.

Państwowe e-podręczniki i zmiana dotycząca nabywania podręczników dla uczniów przez szkoły podstawowe i gimnazjalne spowodują kolejne „nowe rozdanie” na polskim rynku edukacyjnym. Dalej będą potrzebne stale modernizowane, nowoczesne materiały edukacyjne, coraz więcej z nich będzie z pewnością pojawiać się w wersji elektronicznej, bo takie są też światowe tendencje.

Nowe reguły

Przyjęta ostatnio ustawa nie tylko zapewnia środki na zapewnienie podręczników przez szkoły – co nie udało się ani w wypadku zmiany programowej z 1999, ani z 2009 roku – ale też daje możliwość przeznaczania tych środków na dowolne materiały wybrane przez nauczycieli. Umożliwia kupowanie i drukowanie materiałów internetowych czy kupowanie książek popularnonaukowych zamiast ministerialnie dopuszczonych podręczników. Po zniesieniu dopuszczania pomocy dydaktycznych i programów nauczania w 2009 roku to kolejny przejaw zaufania nauczycielom, że są w stanie współpracować i wziąć odpowiedzialność również za wybieranie materiałów bez ministerialnego stempla.

Autorzy i wydawcy materiałów edukacyjnych będą dalej potrzebni. Jednak będą się musieli dostosować do nowych reguł. Ci, którzy nauczą się jeszcze lepiej pomagać polskim uczniom i nauczycielom, na rynku pozostaną.

Od 25 lat jesteśmy w drodze. Polscy rodzice, którym zależy na dobrej edukacji swoich dzieci, kupując im nowe podręczniki, pomogli polskiej oświacie stawać się coraz lepszą. Wyróżniamy się na tle innych krajów wynikami naszych uczniów w podstawowych umiejętnościach. Coraz większy odsetek młodych ludzi podejmuje studia. Poprawiamy dostęp do edukacji przedszkolnej. Przed nami zwiększone starania o poprawienie samopoczucia ucznia w szkole, uczenie go kreatywności, współpracy, samodzielności, posługiwania się nowymi technologiami, także starania o zwiększenie liczby dorosłych uczących się przez całe życie. W tej chwili robimy krok bardzo istotny, bo czyniący szkołę właścicielem podręczników i materiałów edukacyjnych, tak jak jest w bardzo wielu krajach.

Autorka jest posłanką Platformy Obywatelskiej, w latach 2007–2011 była ministrem edukacji narodowej

Dokumenty strategiczne Unii Europejskiej traktują wykształcenie jako wartość i wyznaczają cele związane z jego upowszechnieniem, z uczeniem się przez całe życie. W całej Europie uczy się coraz więcej młodzieży i dorosłych. Fakty są takie, że im wyższy mamy poziom wykształcenia, tym łatwiej nam znaleźć pracę, lepiej sobie radzimy i lepiej zarabiamy. Nie zawsze jest to praca zgodna z wykształceniem i aspiracjami, ale im więcej umiemy, tym łatwiej też nauczyć się nowych umiejętności, zmienić zawód, znaleźć nową pracę.

Pozostało 94% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Robert Gwiazdowski: Dlaczego strategiczne mają być TVN i Polsat, a nie Telewizja Republika?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę