Pisarski świat żyje chwilowo sporem pomiędzy sklepem Amazon a pisarzami stowarzyszonymi w wydawnictwie Hachette. Firma Jeffa Bezosa zaczęła domagać się od jednego z największych wydawnictw na świecie większej prowizji za e-booki. Francuzi z Hachette nie chcieli zgodzić się na nowe warunki, w efekcie czego oferowane przez nich książki zaczęły znikać ze stron Amazonu, nie można było przy informacjach o nich klikać przycisku „kupuję", a jeżeli mieliśmy szczęście, że dana pozycja nie znikała całkowicie z oferty, czas realizacji dostawy mógł przeciągać się nawet do 3 tygodni.
Walka
Dla Amazonu taki czas to wieczność. Bezos stawia sobie za punkt honoru jak najszybsze dostawy towarów zamawianych w swoim imperium. Odsuwanie dostaw od Hachette to skazywanie wydawnictwa i jego tytułów na zapomnienie. Spór toczy się dalej, poszkodowani pisarze wysłali do amerykańskiego przedsiębiorcy list otwarty z prośba o zakończenie procederu, który szkodzi nie tylko bilansom handlowym, ale przede wszystkim sztuce. Ich pisaniu. Na razie odpowiedzi brak.
Rynek księgarski nie jest nudny i nie pozwala na chwilę uśpienia uwagi. Nowe zasady gry wprowadzane przez wszechobecny e-handel zmieniają realia. Nie wiadomo, czy jakkolwiek słuszne oburzenie pisarzy będzie w stanie wygrać z bezdusznością walki o zyski z Krzemowej Doliny. Zawsze jednak jest jakieś inne wyjście.
Można pisać tylko w wersji online. Niekoniecznie jako dostępny dla wszystkich blog czekający na reklamodawców, ale jako autor publikujący tylko w formie elektronicznej. Bez tradycyjnej dystrybucji, czekania na rozruch maszyn drukarskich, nie martwiąc się o odpowiednie łamanie tekstu, które nie sprawi problemów przy druku. Wszystko w sieci, na urządzeniach mobilnych, dostępne na żądanie. Eksperymenty z takim nowym rodzajem pisania rozpoczynali już kilka lat temu Japończycy pisząc powieści przeznaczone na smartfony. Komórki nie musiały nawet być smart-, wystarczyło, żeby były. Takimi utworami tworzonymi prostym, szybkim językiem, zaczytywano się w japońskich pociągach. W metrze, w kolejce, w pociągach – Japończycy zawsze przemieszczali się z jednego miejsca na drugie, czasami podróżując 2 godziny w jedną stronę z domu do pracy. Czas był, w kraju literaturę się szanuje, stwarzało to zatem idealne warunki do kolejnej formy pisania.
Miliony w sieci
Następni w kolejce stali się Chińczycy. Zaoferowali swoim coraz bardziej pogrążonym w mobilnym świecie mieszkańcom pisarzy online. Okazało się, że pomysł szybko chwycił, a literaci nowej ery zaczęli zarabiać miliony. Ich czytelnikami stawali się młodzi Chińczycy, którzy poprzez wydanie drobnych sum za kolejne rozdziały czy całe powieści, mogli choć na chwilę oderwać się od szarej rzeczywistości. Na kolejnych stronach na ekranie bohaterowie dawali sobie radę z każdym problemem, nie tak jak czytelnicy pogrążeni we włąsnej beznadziei.