Prezydent Chin, Xi Jingping zaczyna w środę trzydniową wizytę w Indiach. Można powiedzieć, że podąża śladami swojego japońskiego odpowiednika, premiera Shinzo Abe, ponieważ to właśnie z Japonii niedawno wrócił przywódca indyjskiego rządu Narendra Modi. Indiom z Japonią po drodze, najważniejsi politycy się lubią, spodziewany jest spory transfer technologii z Tokio do Delhi. Chiny nie mogą stać na uboczu i udawać, że nie widzą starań japońskiego rywala o przejmowanie swoich stref wpływów.
Początek długich rozmów
Xi Jingping zatem będzie rozmawiał z Modim o szybkich kolejach produkcji chińskiej i o planach budowy nowych dworców i lotnisk. Od uzyskania niepodległości Indie rozbudowały swoją czwartą co do wielkości na świecie sieć kolejową o 11 tys. kilometrów. Dla porównania Chiny położyły 14 tys. km nowych torów między 2006 a 2011 rokiem. Szykowana jest także dalsza faza rozmów na temat parków technologicznych w zachodniej części stanu Gudźarat, którym do niedawna zarządzał obecny premier Indii. Chińskie inwestycje mają przekroczyć 5 mld dolarów i stworzyć dobry grunt do dalszej ekspansji przedsiębiorców z Państwa Środka na subkontynent. Poprawy wymagają kwestie terytorialne, na granicy chińsko-indyjskiej wciąż dochodzi do incydentów. Chiny roszczą sobie prawa do indyjskiego stanu Arunachal Pradesh o wielkości 84 tys. kilometrów kwadratowych, który nazywają południowym Tybetem, Indie zaś zarzucają północnym sąsiadom zagarnięcie terenu Aksai Chin o rozmiarach 37 tys. km2. Wreszcie Chiny muszą przebić ofertę japońskiego kapitału, który ma popłynąć do Indii strumieniem o wartości 35 mld dolarów (w ciągu 5 lat). Jest to zadanie z jednej strony trudne, ale gdy spojrzeć na fakt, że Indie z Chinami tworzą rynek o wielkości 2,5 mld ludzi, wtedy możliwości ekonomicznych jest co niemiara.
Moment rozpoczęcia wizyty jest znamienny, 17 września Modi kończy 64 lata, dlatego wszystko, co przywiezie prezydent Xi można będzie potraktować jako urodzinowy prezent. Początek wizyty miał miejsce w Ahmedabadzie, mieście o dużym znaczeniu dla indyjskiego premiera. To była stolica stanu, którym kierował przez 12 lat. Xi zostanie zaproszony na uroczystą kolację przy świecach, przyjęcie odbędzie się nad rzeką Sabarmati, przewidzianych jest ponad 150 dań (według niektórych źródeł ponad 100). Wcześniej obaj politycy będą mieli chwilę na prywatną rozmowę tylko w 4 oczy.
Fabryka rozmawia z urzędem
Spotkanie Chin i Indii określa się jako dialog pomiędzy największą fabryką świata a jego największym biurokratycznym zapleczem. W tle rozmów jest chwilowo niekorzystny bilans handlowy Chin z połudiowym sąsiadem i konieczność zwiększenia wymiany gospodarczej. Xi gości w Indiach po raz pierwszy, dla Modiego to obecnie gorący politycznie czas, po niedawnych rozmowach z premierem Japonii, za 2 tygodnie ma gościć w USA i rozmawiać z prezydentem Obamą. Chiny nie są zadowolone z ostatnich negocjacji indyjsko-wietnamskich, które przyznały indyjskiej firmie ONGC (Oil and Natural Gas Corporation) prawo do postawienia dwóch kolejnych platform wiertniczych na spornych z Chinami wodach morza Południowochińskiego. Modi jest jednak ponad takimi problemami i z właściwą sobie dozą filozofii i spokoju mówi o tym, że relacje pomiędzy oboma państwami powinny wznieść się ponad „zwykłą arytmetykę" i że jest szansa na pisanie nowych rozdziałów historii. Każe myśleć o współpracy między państwami jako o pokonywaniu kolejnych cali na drodze o długości wielu mil. Pierwsze zdjęcia z powitania obu polityków nie pokazują jednak takiego samego ładunku serdeczności i przyjacielskich objęć jak to miało miejsce podczas podróży Modiego do Japonii.
Zakazany makaron
Chiński prezydent prawdopodobnie będzie próbował części z tych 150 (czy też 100) dań, które dzisiaj zaserwuje mu Modi. Jest spora szansa, że wśród szykowanych potraw nie będzie zupek błyskawicznych, ponieważ wtedy przed Xi byłby spory problem. Niedawno bowiem chiński polityk apelował do swoich rodaków, by na wyjazdach nie wybierali do jedzenia makaronu instant, ale by sięgali po lokalne owoce morza. Chińczycy jeżdżą wszędzie, tych najbogatszych można spotkać nawet w brazylijskich slumsach i w okolicach elektrowni w Czarnobylu, ale za zbyt obytych w podróżowaniu nie uchodzą. Podczas zakończonej przed wyjazdem do Indii wizyty na Malediwach Xi Jingping żartował, że musi nauczyć swoich obywateli manier, by mogli godnie reprezentować kraj. Radził, by nie rzucali pustych butelek po wodzie, gdzie popadnie, by nie niszczyli raf koralowych i nie jedli ciągle wspominanych klusek.