Urodziny, kancelaria świata i zakazany makaron - felieton Rafała Tomańskiego

Gdy Chińczycy wyjeżdżają na wakacje, potrafią się dziać różne rzeczy. Gdy w podróż udaje się prezydent Chin, też można spodziewać się atrakcji.

Publikacja: 17.09.2014 14:59

Rafał Tomański

Rafał Tomański

Foto: Fotorzepa

Prezydent Chin, Xi Jingping zaczyna w środę trzydniową wizytę w Indiach. Można powiedzieć, że podąża śladami swojego japońskiego odpowiednika, premiera Shinzo Abe, ponieważ to właśnie z Japonii niedawno wrócił przywódca indyjskiego rządu Narendra Modi. Indiom z Japonią po drodze, najważniejsi politycy się lubią, spodziewany jest spory transfer technologii z Tokio do Delhi. Chiny nie mogą stać na uboczu i udawać, że nie widzą starań japońskiego rywala o przejmowanie swoich stref wpływów.

Początek długich rozmów

Xi Jingping zatem będzie rozmawiał z Modim o szybkich kolejach produkcji chińskiej i o planach budowy nowych dworców i lotnisk. Od uzyskania niepodległości Indie rozbudowały swoją czwartą co do wielkości na świecie sieć kolejową o 11 tys. kilometrów. Dla porównania Chiny położyły 14 tys. km nowych torów między 2006 a 2011 rokiem. Szykowana jest także dalsza faza rozmów na temat parków technologicznych w zachodniej części stanu Gudźarat, którym do niedawna zarządzał obecny premier Indii. Chińskie inwestycje mają przekroczyć 5 mld dolarów i stworzyć dobry grunt do dalszej ekspansji przedsiębiorców z Państwa Środka na subkontynent. Poprawy wymagają kwestie terytorialne, na granicy chińsko-indyjskiej wciąż dochodzi do incydentów. Chiny roszczą sobie prawa do indyjskiego stanu Arunachal Pradesh o wielkości 84 tys. kilometrów kwadratowych, który nazywają południowym Tybetem, Indie zaś zarzucają północnym sąsiadom zagarnięcie terenu Aksai Chin o rozmiarach 37 tys. km2. Wreszcie Chiny muszą przebić ofertę japońskiego kapitału, który ma popłynąć do Indii strumieniem o wartości 35 mld dolarów (w ciągu 5 lat). Jest to zadanie z jednej strony trudne, ale gdy spojrzeć na fakt, że Indie z Chinami tworzą rynek o wielkości 2,5 mld ludzi, wtedy możliwości ekonomicznych jest co niemiara.

Moment rozpoczęcia wizyty jest znamienny, 17 września Modi kończy 64 lata, dlatego wszystko, co przywiezie prezydent Xi można będzie potraktować jako urodzinowy prezent. Początek wizyty miał miejsce w Ahmedabadzie, mieście o dużym znaczeniu dla indyjskiego premiera. To była stolica stanu, którym kierował przez 12 lat. Xi zostanie zaproszony na uroczystą kolację przy świecach, przyjęcie odbędzie się nad rzeką Sabarmati, przewidzianych jest ponad 150 dań (według niektórych źródeł ponad 100). Wcześniej obaj politycy będą mieli chwilę na prywatną rozmowę tylko w 4 oczy.

Fabryka rozmawia z urzędem

Spotkanie Chin i Indii określa się jako dialog pomiędzy największą fabryką świata a jego największym biurokratycznym zapleczem. W tle rozmów jest chwilowo niekorzystny bilans handlowy Chin z połudiowym sąsiadem i konieczność zwiększenia wymiany gospodarczej. Xi gości w Indiach po raz pierwszy, dla Modiego to obecnie gorący politycznie czas, po niedawnych rozmowach z premierem Japonii, za 2 tygodnie ma gościć w USA i rozmawiać z prezydentem Obamą. Chiny nie są zadowolone z ostatnich negocjacji indyjsko-wietnamskich, które przyznały indyjskiej firmie ONGC (Oil and Natural Gas Corporation) prawo do postawienia dwóch kolejnych platform wiertniczych na spornych z Chinami wodach morza Południowochińskiego. Modi jest jednak ponad takimi problemami i z właściwą sobie dozą filozofii i spokoju mówi o tym, że relacje pomiędzy oboma państwami powinny wznieść się ponad „zwykłą arytmetykę" i że jest szansa na pisanie nowych rozdziałów historii. Każe myśleć o współpracy między państwami jako o pokonywaniu kolejnych cali na drodze o długości wielu mil. Pierwsze zdjęcia z powitania obu polityków nie pokazują jednak takiego samego ładunku serdeczności i przyjacielskich objęć jak to miało miejsce podczas podróży Modiego do Japonii.

Zakazany makaron

Chiński prezydent prawdopodobnie będzie próbował części z tych 150 (czy też 100) dań, które dzisiaj zaserwuje mu Modi. Jest spora szansa, że wśród szykowanych potraw nie będzie zupek błyskawicznych, ponieważ wtedy przed Xi byłby spory problem. Niedawno bowiem chiński polityk apelował do swoich rodaków, by na wyjazdach nie wybierali do jedzenia makaronu instant, ale by sięgali po lokalne owoce morza. Chińczycy jeżdżą wszędzie, tych najbogatszych można spotkać nawet w brazylijskich slumsach i w okolicach elektrowni w Czarnobylu, ale za zbyt obytych w podróżowaniu nie uchodzą. Podczas zakończonej przed wyjazdem do Indii wizyty na Malediwach Xi Jingping żartował, że musi nauczyć swoich obywateli manier, by mogli godnie reprezentować kraj. Radził, by nie rzucali pustych butelek po wodzie, gdzie popadnie, by nie niszczyli raf koralowych i nie jedli ciągle wspominanych klusek.

Ta ostatnia uwaga nawiązywała do niedawnej decyzji jednego z malediwskich hoteli, który usunął z pokoi zajmowanych przez chińskich turystów elektryczne czajniki, by wspomóc lokalną gastronomię. Inaczej przybysze z Chin wracaliby do hotelu, by zalać sobie wrzątkiem kolejny kubek makaronu. Zdarza się, że chiński turysta potrafi przywieźć na wakacje bagaż pełen rodzimych, tańszych niż lokalne produktów i tym samym nie nakręcać lokalnej gospodarki. Dla nas wyjazd z kilkoma pasztetami czy konserwami w plecaku, nie jest szokującą perspektywą, ale dla prezydenta ogromnego kraju, łączenie jego narodu ze szkodzeniem lokalnej gospodarki nie jest już połączeniem korzystnym.

Jeżeli Chińczycy mają nie jeść zupek instant, jest duża szansa, że nie spotkają na swojej drodze najnowszej serii japońskich makaronów od firmy Nissin. Na wprowadzanych pod koniec wrześnie na rynek opakowaniach umieszczono sponsorowanego przez korporację o wieloletniej tradycji najsłynniejszego w historii japońskiego tenisistę, Kei Nishikoriego. Na początku września doszedł do finału prestiżowego turnieju US Open, przegrał, ale dla wielu fanów stał się symbolem sukcesu. Nishikori stał się tym samym nie tylko pierwszym japońskim finalistą turnieju Wielkiego Szlema, ale także trzecią osobą, która na takich opakowaniach się znalazła. W 1971 zupki firmował swoją twarzą Arnold Schwarzenegger, obecnie na kubkach od Nissin znajdzie się młody tenisista, jego podpis i motto „głodny zwycięstw". Chińscy turyści zdecydowanie będą musieli obejść się smakiem. Prezydent nie pozwala.

Prezydent Chin, Xi Jingping zaczyna w środę trzydniową wizytę w Indiach. Można powiedzieć, że podąża śladami swojego japońskiego odpowiednika, premiera Shinzo Abe, ponieważ to właśnie z Japonii niedawno wrócił przywódca indyjskiego rządu Narendra Modi. Indiom z Japonią po drodze, najważniejsi politycy się lubią, spodziewany jest spory transfer technologii z Tokio do Delhi. Chiny nie mogą stać na uboczu i udawać, że nie widzą starań japońskiego rywala o przejmowanie swoich stref wpływów.

Pozostało 92% artykułu
Opinie polityczno - społeczne
Łukasz Adamski: Donald Trump antyszczepionkowcem? Po raz kolejny igra z ogniem
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
felietony
Jacek Czaputowicz: Jak trwoga to do Andrzeja Dudy
Opinie polityczno - społeczne
Zuzanna Dąbrowska: Nowy spot PiS o drożyźnie. Kto wygra kampanię prezydencką na odcinku masła?
Opinie polityczno - społeczne
Artur Bartkiewicz: Sondaże pokazują, że Karol Nawrocki wie, co robi, nosząc lodówkę
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Opinie polityczno - społeczne
Rząd Donalda Tuska może być słusznie krytykowany za tempo i zakres rozliczeń