Terlikowski: Zwierzęta lepiej traktowane niż ludzie

Nie opluła mnie lama w zoo ani nie podrapał kot w domu.

Aktualizacja: 04.01.2015 21:24 Publikacja: 04.01.2015 20:43

Tomasz P. Terlikowski

Tomasz P. Terlikowski

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Tymczasem, zdaniem części obrońców zwierząt, musiało mi się coś takiego przytrafić, gdyż po moim tekście w „Plusie Minusie" uznali, że cierpię na antyzwierzęcą fobię, a ta nie bierze się przecież znikąd.

Wracam więc do tego tematu, ale tylko dlatego, że mam dość nierównych standardów rozmawiania o zwierzętach i dzieciach. Zwierzęta są w debacie publicznej – i w pewnych przypadkach w polskim prawie – traktowane lepiej niż dzieci, a to dowód na kompletne pomieszanie porządków.

Zacznijmy od debaty publicznej. Jeszcze przed sylwestrem w internecie rozkręciła się wielka akcja przeciw strzelaniu z petard, bo to straszy i krzywdzi biedne czworonogi. I dobrze, że doszło do takiej akcji, bo nie ukrywam, że ja też uważam walenie o północy z petard i używanie innych środków wybuchowych za skandaliczne.

Proszę jednak zadać sobie pytanie, co by się działo, gdyby jako powód protestu podano... dobro i spokojny sen noworodków i niemowlaków? Usłyszelibyśmy o przewrażliwionych rodzicach, którzy chcą dobro swoich bachorów narzucić wszystkim dookoła. A jeśli ktoś nie wierzy, że rzeczywiście by tak było, to niech przeczyta sobie zainicjowaną przez Agnieszkę Kublik serię tekstów w „Gazecie Wyborczej" o pieluszce i restauracji.

Poziom niechęci do dzieci i ich rodziców, którzy wszędzie ciągają ze sobą swoje pociechy, sięga w nim zenitu. Czy Kublik i jej amerykańska przyjaciółka odważyłyby się napisać tekst o tym, że mają dość właścicieli psów ciągających je ze sobą na spacery, i niezważających na to, że ich pupile robią „niespodzianki", gdzie popadnie, a także właścicieli kotów sikających do piaskownic? Nie słyszałem też nigdy wyliczeń, ile to kosztować ma nas utrzymanie jednego psa, za to o tym, ile kosztują dzieci, i jak to jest ich dużo, słyszę nieustannie.

Ale przejdźmy jeszcze do prawa. Kilka dni temu media poinformowały o tym, że kobiecie, która prowadziła organizację opieki nad zwierzętami, i która doprowadziła do śmierci kilku psów, grozi do ośmiu lat więzienia. I znowu trudno nie przypomnieć, że za nielegalną aborcję do 24. tygodnia ciąży (a to oznacza za zabicie człowieka na takim etapie rozwoju) grozi lekarzowi w Polsce do... trzech lat więzienia. Zamęczenie psa jest zatem zbrodnią większą niż zamęczenie człowieka. I to mówi wszystko o podwójnych standardach.

Czy wynika z tego, że mamy męczyć zwierzęta? Broń Panie Boże. Oznacza to tylko tyle, że – zgodnie z dość oczywistą w myśleniu klasycznym hierarchią obowiązków – najpierw i poważniej powinniśmy zatroszczyć się o ludzi, a dopiero potem o zwierzęta. Niestety, obecnie sytuacja jest postawiona na głowie! A to nigdy nie kończy się dobrze.

Autor jest redaktorem naczelnym telewizji Republika

Opinie polityczno - społeczne
Jędrzej Bielecki: Wybór Friedricha Merza może przynieść Europie nadzieję
Opinie polityczno - społeczne
Jerzy Surdykowski: O wyższości 11 listopada nad 3 maja
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Polityczna intryga wokół AfD
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Umowa surowcowa Ukrainy z USA. Jak Zełenski chce udobruchać Trumpa
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Fotka z Donaldem Trumpem – ostatnia szansa na podreperowanie wizerunku Karola Nawrockiego?
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku