Przez lata Wietnam i USA stanowiły dla siebie strony konfliktu, przedłużającej się nieomal w nieskończoność wojny. Choć oficjalnie zakończony przed 40 laty, dopiero w 1995 roku wietnamski konflikt był w stanie odejść na tyle w niepamięć, by oba kraje mogły odnowić relacje dyplomatyczne. 11 lipca przed dwudziestoma laty ówczesny prezydent Bill Clinton ogłosił normalizację kontaktów pomiędzy Waszyngtonem a Hanoi. Pierwsze placówki w randze konsulatów otwarto odpowiednio w San Francisco i Ho Chi Minh, dawnym Sajgonie.
Ważna wizyta
Obecnie wietnamski minister bezpieczeństwa publicznego, Tran Dai Quang, odbył roboczą wizytę w Stanach Zjednoczonych. Spotkał się z wieloma wysokimi urzędnikami z FBI oraz służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo narodowe. Celem Wietnamu jest nawiązanie partnerstwa w zakresie współpracy policyjnej, bezpieczeństwa oraz zwalczania przestępczości. Hanoi chciałoby skorzystać z doświadczenia obecnego sojusznika w zakresie zapewniania stabilności w regionie Azji Południowo-Wschodniej.
Ciągłe usprawnianie standardów działania ma dotyczyć przestępstw transgranicznych, przemytu ludzi oraz cyber ataków. To jednak nie jedyny obszar, co do którego wymagane jest ustalenie nowych, spójnych zasad działania. Tran Dai Quang rozmawiał także z senatorem Johnem McCainem (nota bene byłym więźniem wietnamskiej armii podczas wspominanego konfliktu), który obecnie sprawuje funkcję przewodniczącego Komitetu Sił Zbrojnych w amerykańskim senacie. Dla Wietnamu ważne jest podtrzymanie zapewnień ze strony Waszyngtonu o wsparciu wobec ewentualnego konfliktu z Chinami. W każdej chwili na Morzu Południowochińskim może dojść do incydentu, którego skutki mogą stać się nie do opanowania.
Utrzymać zwrot na Azję
USA podtrzymuje ogłoszoną przed kilkoma laty strategię tzw. zwrotu na Azję, jednak wiadomo, że wraz z końcem kadencji prezydenta Obamy i wewnętrznymi problemami amerykańskiego kongresu poróżnionego narastającym sporem między Republikanami a Demokratami, o ciągłość wcześniejszych deklaracji może być trudno. Gdy Pekin nieoczekiwanie zdecyduje się na zwiększenie terytorialnej aktywność lub gdy w losowym momencie uaktywni nielegalnie budowane bazy wojskowe na wyspach Spratly i Paracelskich, wówczas Stany Zjednoczone mogą nie być tak jednomyślne, jak wynikałoby to z zapewnień o zwrocie w kierunku azjatyckich aliantów. Podobne dylematy ma przed sobą Tokio i japoński premier Shinzo Abe, który przy każdej okazji musi podkreślać wspólny front z największym sojusznikiem, gwarantem stabilności Azji. Z każdym miesiącem można także obserwować coraz większe polityczne i ekonomiczne skłanianie się Seulu w stronę Pekinu, dlatego dbanie o pozycję i poparcie Stanów Zjednoczonych wobec rosnącej potęgi Chin jest zadaniem kluczowym. Przed kilkoma dniami dowódca amerykańskiej VII Floty odpowiedzialnej za stabilność na Pacyfiku i Azji podkreślał konieczność stworzenia wspólnych patroli morskich nadzorowanych przez kraje ASEAN, w tym także Wietnam. Obecnie sekretarzem generalnym Stowarzyszenia Narodów Azji Południowo-Wschodniej jest Wietnamczyk, Le Luong Minh. Amerykanie doceniają wizytę wietnamskiego ministra i także stawiają na wzmacnianie wzajemnego dążenia do partnerstwa.
Przyjaciel na każdą ewentualność
Wietnamski minister poświęcił znaczną część swojej wizyty w USA zacieśnianiu więzów z Waszyngtonem. Nigdy nie wiadomo, jak szybko będą one wymagały sprawdzenia, a lepiej przecież, by przyjaciel okazał się prawdziwym sojusznikiem, gdy nadejdzie gorszy czas. Lepiej, by alians polityczny niósł ze sobą prawdziwą treść, a nie jedynie zewnętrzną otoczkę przyjaźni jak to ma miejscu obecnie na linii Waszyngton – Jerozolima. Ostatnia wizyta izraelskiego premiera Benjamina Netanjahu w Stanach Zjednoczonych przyniosła ze sobą nie tylko wiele niesmaku odnośnie relacji między oboma krajami, ale i nowe słowo: „frenemies". Przyjaciele (z angielskiego friends), którzy są nimi tylko na pozór, wewnątrz pozostając wzajemnymi wrogami (enemies). Wietnam ze wszystkich sił, by relacje z USA były jak najbardziej szczere, a 2015 rok z dwudziestą rocznicą nawiązania stosunków dyplomatycznych jest do tego znakomitą okazją. Podobnie dla Polski, z historią znacznie dłuższą bowiem już w 1950 roku nawiązano oficjalne relacje z Wietnamem.