Jan Romanowski: PSL nie musiał poprzeć Hołowni. Trzecia Droga powinna wreszcie wziąć rozwód

Popierając Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich, PSL może utracić budowaną od kilku miesięcy tożsamość, tracąc szanse zagospodarowania elektoratu umiarkowanie konserwatywnego i wolnorynkowego. W najbliższym czasie może być im ciężej odcinać się od bardziej progresywnych zmianach forsowanych przez rząd Donalda Tuska, szczególnie tych popieranych przez marszałka Hołownię.

Publikacja: 15.12.2024 17:43

Popierając Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich, PSL może utracić budowaną od kilku miesięcy to

Popierając Szymona Hołownię w wyborach prezydenckich, PSL może utracić budowaną od kilku miesięcy tożsamość

Foto: PAP/Leszek Szymański

W sobotę odbyła się Rada Naczelna PSL, podczas której partia formalnie zadecydowała o poparciu Szymona Hołowni w nadchodzących wyborach prezydenckich. Choć ta decyzja zaskoczeniem nie jest, to może się okazać dużym błędem ludowców.

Przedświątecznej niespodzianki nie było – PSL stawia w wyborach prezydenckich na Szymona Hołownię

Choć ogłoszenie Hołowni jako kandydata PSL-u, a co za tym decyzja o kontynuacji projektu Trzeciej Drogi były tylko formalnością, to ostatnich kilka miesięcy wcale nie owocowało tak dobrą współpracą, na jaką początkowo mogli liczyć liderzy koalicji. W rozmowie ze mną jeden z polityków PSL bliski partyjnej centrali przyznał, że pomimo jednogłośnego zarekomendowania Hołowni jako kandydata przez partyjny Naczelny Komitet Wykonawczy, podczas obrad omawiane i brane pod uwagę były negatywne stanowiska zgłoszone przez niektóre zarządy wojewódzkie wobec kandydatury marszałka Sejmu. 

Czytaj więcej

PSL nie wystawi własnego kandydata w wyborach prezydenckich. Ludowcy poprą Szymona Hołownię

Kampania prezydencka cechuje się skupieniem mediów i opinii publicznej na kandydatach i ich ugrupowaniach, a nie na postulatach partii, które popierają „nieswoich” polityków. To oznacza, że popierając Hołownię, PSL na kilka miesięcy straci (przynajmniej częściowo) zainteresowanie mediów i ludzi, którzy do maja przyszłego roku będą utożsamiać ludowców z liderem Polski 2050. Jest to zwłaszcza problematyczne w okresie, w którym PSL walczy o wybicie się – jak to mówi osoba z otoczenia wicepremiera Kosiniaka-Kamysza – z własną, bardziej konserwatywną tożsamością.

Polska 2050 Szymona Hołowni kolejną przystawką Donalda Tuska

Gdy Hołownia zostawał marszałkiem Sejmu, jego notowania przebijały kolejne, jak dotąd niezdobyte przez politycznych żółtodziobów (takich jak np. Kukiz’15 czy Nowoczesna) sufity poparcia. Jego popularność i poparcie dawały liderowi PL2050 jakąś nadzieję na wejście do drugiej tury, a może nawet zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Ale wraz z biegiem czasu i ostudzeniem się atmosfery powyborczej w Polsce, magia Hołowni i jego „sejmflixu” prysła.

Co więcej, coraz większa liczba wyborców nie dostrzega wartości dodanej partii Hołowni przy obecności Platformy Obywatelskiej na polskiej scenie politycznej. Po roku działalności trzeciego rządu Donalda Tuska nie widać zasadniczej różnicy w postulatach ani działaniach PL2050 i PO. Popularność Hołowni tym bardziej spada, im bardziej konserwatywne głosowania i wypowiedzi polityków PSL są utożsamiane z całą Trzecią Drogą, a nie tylko poszczególnymi politykami ludowców. Ten problem tyczy się zwłaszcza takich spraw, jak aborcja, związki partnerskie czy podejście do Unii Europejskiej (gdzie, cytując Piotra Zarembę, „Hołownia jest euroentuzjastą, wy [PSL] występujecie często w roli eurorealistów). I choć odmienne zdanie na te tematy mogą procentować PSL-owi, o tyle PL2050 one uwłaczają.

Czytaj więcej

Władysław Kosiniak-Kamysz: Czterodniowy tydzień pracy? To byłoby uderzenie w rozwój Polski

Taki mariaż dwóch ugrupowań, które w sprawach skrajnie polaryzujących mają odmienne zdanie, nie pomaga ani jednym, ani drugim. Bez konkretniejszej tożsamości żadna z partii nie może liczyć na wyższe poparcie, szczególnie gdy centrystom z PL2050 przypisuje się łatkę kryptokonserwatystów, a PSL-owi łatkę flirtujących z progresywistami.

Nie wyróżniając się swoimi własnymi postulatami, nie pokazując własnej wizji Polski w tak kluczowej kampanii, konserwatywna tożsamość PSL może być jeszcze bardziej kwestionowana. A co więcej, nawet zapominana. I choć wiele wskazuje na to, że partia Hołowni może niebawem się stać kolejną Nowoczesną, o tyle się wydaje, że PSL, wyróżniając się na tle koalicjantów, ma przepis na to, by takiego losu uniknąć.

Fakt faktem, w rozmowach nieoficjalnych politycy PSL przyznają, że plan na nową konserwatywną tożsamość nie jest jeszcze do końca dopracowany, stąd decyzja o poparciu Hołowni. Natomiast przyszłość pokaże, czy ta decyzja i jeszcze większe skojarzenie PSL-u z Hołownią nie utrudnią stworzenia przekonującego planu „rozsądnego skrętu w prawo”.  

Wybory prezydenckie 2025: Czy PSL powinno postawić na własnego kandydata

Wspomniane wcześniej zarządy wojewódzkie negatywnie zaopiniowały Hołownię nie tylko przez to, że jego czar prysł, ale również dlatego, że uważali, iż PSL ma swoich dobrych kandydatów, którzy mogliby powalczyć w przyszłorocznych wyborach. Bynajmniej nie wynika to z jakiś płomiennych nadziei na to, że przyszłym lokatorem Pałacu Prezydenckiego będzie ludowiec, bo PSL w III RP nie słynie z osiągania świetnych wyników w tych wyborach (jak dotąd najlepszy wynik PSL w wyborach prezydenckich miał w 1990 r., kiedy Roman Bartoszcze otrzymał 7,15 proc. głosów). Kalkulacja ta polega, po pierwsze, na dalszym budowaniu własnej centroprawicowej tożsamości, która może zagospodarować wielkomiejski elektorat chadecki i część elektoratu pisowsko-konfederackiego, ale również na przygotowywaniu się do przyszłorocznych wyborów wewnątrzpartyjnych.

Pomimo zapewnień obu partii o przyjaźni oraz przypomnieniach Władysława Kosiniaka-Kamysza o umowie „do końca sezonu wyborczego”, najlepszym rozwiązaniem dla obu stron może być wcześniejsze zakończenie współpracy

Obecnie Rada Naczelna PSL składa się w dużej mierze z popleczników Waldemara Pawlaka, który zresztą jest przewodniczącym tego ciała. Jak wiadomo, Pawlak nie jest najwygodniejszym partnerem dla obecnych władz PSL na czele z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem i te władze nie miałyby nic przeciwko temu, by przewodniczącego Rady Naczelnej zmienić. Szansą na to było wykorzystanie negatywnego nastawienie zarządów wojewódzkich do Hołowni, gdyż własny kandydat mógłby z dużym rozmachem rozpocząć prekampanię przed przyszłorocznymi wyborami w partii. Nie decydując się na to, obecne władze będą miały w najbliższych miesiącach dodatkowe wyzwanie, by postarać się zawalczyć z partyjną „starą gwardią”.

Rozwód najlepszym rozwiązaniem dla Trzeciej Drogi

Popierając Hołownię, ludowcy mogą utracić budowaną od kilku miesięcy tożsamość (nawet jeżeli nie jest w pełni wyklarowana), tracąc szanse zagospodarowania elektoratu umiarkowanie konserwatywnego i wolnorynkowego. W najbliższym czasie może być im ciężej odcinać się od bardziej progresywnych zmian forsowanych przez rząd, szczególnie tych popieranych przez marszałka Hołownię.

Pomimo zapewnień obu partii o przyjaźni oraz przypomnieniach Władysława Kosiniaka-Kamysza o umowie „do końca sezonu wyborczego”, najlepszym rozwiązaniem dla obu stron może być wcześniejsze zakończenie współpracy. Wtedy zarówno PL2050, jak PSL uwolnią się z wymuszonego związku i będą miały możliwość powalczenia o własną tożsamość, niezależną od siebie i Donalda Tuska.

Autor

Jan Romanowski

Publicysta, student Uniwersytetu Londyńskiego (UCL), przewodniczący stowarzyszenia polskich studentów UCL. Był redaktorem naczelnym portalu MyPolitics

Opinie polityczno - społeczne
Hobby horsing na 1000-lecie koronacji Chrobrego. Państwo konia na patyku
felietony
Życzenia na dzień powszedni
Opinie polityczno - społeczne
Światowe Dni Młodzieży były plastrem na tęsknotę za Janem Pawłem II
Opinie polityczno - społeczne
Co nam mówi Wielkanoc 2025? Przyszłość bez wojen jest możliwa
Opinie polityczno - społeczne
Rusłan Szoszyn: Jak uwolnić Andrzeja Poczobuta? Musimy zacząć działać