Maciej Miłosz: Polskie okręty podwodne, czyli honor wicepremiera Kosiniaka

Podpisanie umowy na zakup okrętów podwodnych do końca przyszłego roku będzie dopełnieniem planu modernizacji Marynarki Wojennej w wersji minimum. Można zakładać, że jeśli to się nie uda, minister Kosiniak-Kamysz jako człowiek honoru poda się do dymisji.

Publikacja: 28.11.2024 19:10

Władysław Kosiniak-Kamysz

Władysław Kosiniak-Kamysz

Foto: PAP/Adam Warżawa

– Uczynimy wszystko, aby w przyszłym roku podpisać umowę na dostawy nowoczesnych okrętów podwodnych. Program „Orka” to dla nas sprawa honoru – zadeklarował dziś w Gdyni podczas Święta Marynarki Wojennej wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak na nielubiących twardych deklaracji polityków, te słowa są dosyć jasne i klarowne, a co najważniejsze będzie można z nich szefa PSL w dosyć konkretny sposób rozliczyć: albo umowa zostanie podpisana do 31 grudnia 2025 r., albo nie, co będzie oznaczać, że najwyraźniej ten polityk nie ma sprawczości. Kolejne deklaracje o tym, że „już zaraz, już za momencik” następne postępowanie czy procedura, będą jasnym przyznaniem się do (nie pierwszej już) porażki zakupowej. Sprawa honoru to rzecz poważna.

Czytaj więcej

Szef Sztabu Generalnego przyznaje: Wojna realnie nam zagraża

40 lat minęło…

Przypomnę tylko, że obecnie w służbie Marynarki Wojennej został już tylko jeden okręt podwodny – ORP Orzeł, którego budowa rozpoczęła się nieco ponad 40 lat temu. Jest to konstrukcja stara, sowiecka i dziś ten okręt sporą część swojego czasu spędza w stoczni, a jego wartość bojowa jest, delikatnie rzecz ujmując, ograniczona. W ostatnich latach wycofaliśmy ze służby jeszcze bardziej muzealne okręty Kobben.

Dlaczego więc już teraz nie mamy ich następców? To lata zaniedbań politycznych zarówno ministrów PO, jak i tych z PiS. Program „Orka”, czyli zakup okrętów podwodnych, ciągnie się już od początku ubiegłej dekady. Problem w tym, że jeszcze do niedawna nie mieliśmy środków na ich zakup (wzrost wydatków na obronność na poważnie zaczął się dopiero w 2022 r.), a w kolejnych kierownictwach resortu obrony toczyły się spory dotyczące tego, czy nam taki rodzaj uzbrojenia jest potrzebny.

Wydaje się, że incydenty ostatnich miesięcy, które miały miejsce na Bałtyku, jasno wskazują, że infrastruktura podwodna jest narażona na rosyjskie i chińskie ataki i trzeba jej bronić. A do tego doskonałym narzędziem są właśnie okręty podwodne.

Czytaj więcej

GPS. Śmiertelnie groźna broń Moskwy

W planach jest zakup trzech takich okrętów, a koszt tego zakupu to będzie kilkanaście mld zł. Chętnych do sprzedania ich Polsce nie brakuje – jest to aż siedem podmiotów, a negocjacje na pewno będą trudne.

Słowo się rzekło

Podczas Święta Marynarki Wojennej obok deklaracji o okrętach podwodnych minister Kosiniak-Kamysz stwierdził, że jeszcze do końca grudnia powinniśmy podpisać umowę na okręt Ratownik. Akurat to zadanie wydaje się prawdopodobne i realistyczne.

Polityk zapowiedział także, że doposażony zostanie ORP Ślązak. Ta korweta patrolowa to obok okrętów podwodnych doskonały przykład tego, w jakim stanie jest nasza Marynarka Wojenna. Budowana przez 18 lat jako fregata Gawron stała się korwetą Ślązak, która jest bardzo słabo uzbrojona. I znowu – do tego stanu rzeczy przyczynili się politycy wszystkich opcji.

Czytaj więcej

Czołgi K2 wciąż niepewne. Problemem jest ich spolszczenie

Warto jednak odnotować, że w ostatnich latach można odnieść wrażenie, że i dla marynarzy słońce zaczęło świecić. W ramach programu „Miecznik” zbudowane zostaną w Gdyni trzy fregaty, kończy się także budowy sześciu niszczycieli min Kormoran, a pozyskane ze Szwecji dwa używane okręty rozpoznania Delfin jasno wskazują, że coś się wreszcie ruszyło. To wydarzyło się za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podpisanie umowy na zakup okrętów podwodnych do końca przyszłego roku będzie dopełnieniem planu modernizacji Marynarki Wojennej w wersji minimum. Można zakładać, że jeśli to się nie uda, minister Kosiniak-Kamysz jako człowiek honoru poda się do dymisji.

– Uczynimy wszystko, aby w przyszłym roku podpisać umowę na dostawy nowoczesnych okrętów podwodnych. Program „Orka” to dla nas sprawa honoru – zadeklarował dziś w Gdyni podczas Święta Marynarki Wojennej wicepremier i minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak na nielubiących twardych deklaracji polityków, te słowa są dosyć jasne i klarowne, a co najważniejsze będzie można z nich szefa PSL w dosyć konkretny sposób rozliczyć: albo umowa zostanie podpisana do 31 grudnia 2025 r., albo nie, co będzie oznaczać, że najwyraźniej ten polityk nie ma sprawczości. Kolejne deklaracje o tym, że „już zaraz, już za momencik” następne postępowanie czy procedura, będą jasnym przyznaniem się do (nie pierwszej już) porażki zakupowej. Sprawa honoru to rzecz poważna.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Polska prezydencja w Unii bez Kościoła?
Opinie polityczno - społeczne
Psychoterapeuci: Nowy zawód zaufania publicznego
analizy
Powódź i co dalej? Tak robią to Brytyjczycy: potrzebujemy wdrożyć nasz raport Pitta
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Joe Biden wymierzył liberalnej demokracji solidny cios
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie polityczno - społeczne
Juliusz Braun: Religię w szkolę zastąpmy nowym przedmiotem – roboczo go nazwijmy „transcendentalnym”
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką