Dawniej teki ministrów powierzano profesorom lub technokratom z wiedzą, jak rządzić państwem. Obecnie funkcje ministrów pełnią liderzy partii, których wiedza na temat służby zdrowia, obronności czy finansów jest powierzchowna, mówiąc delikatnie.
Rząd Tuska inwestuje w Tarczę Wschód. Dlaczego nie w leczenie nowotworów?
Oczywiście panuje wolna wymiana myśli i możliwość niezależnej krytyki. Gdy jednak mamy wojnę za miedzą czy galopującą inflację, to pole krytyki się zawęża i dominują emocje. Polaryzacja też nie sprzyja trzeźwemu myśleniu, bo trudno krytykować „swoich”. Jednak mądre rządzenie państwem wymaga dyskusji o alternatywach. Na przykład czy lepiej wydać pieniądze na służbę zdrowia, czy też inwestować w Tarczę Wschód. Wybór jest trudny, bo pieniądze nie spadają z nieba. W Polsce rocznie na raka umiera przeszło 100 tys. osób i trudno przekonać kogoś, kto ma w rodzinie osobę chorą na nowotwór, iż wydatki na hipotetyczną wojnę z Rosją są ważniejsze niż te na ochronę zdrowia.
Pytanie również, czy program wydatków na obronę państwa ma ręce i nogi. Doświadczenie Ukrainy nie jest modelem dla Polski, która jest członkiem NATO i gdzie obowiązuje doktryna obrony zbiorowej opartej na nuklearnym odstraszaniu. Czy projekt budowy wałów obronnych na naszej granicy wschodniej zakłada, że doktryna NATO jest błędna? Czy tarcza wzmocni, czy osłabi gotowość sojuszników do obrony Polski? Czy spodziewamy się ataku Rosji czołgami i dronami, czy rakietami z nuklearnymi głowicami? Bez odpowiedzi na tego typu pytania możemy rzucić w błoto duże pieniądze, tworząc obronę dość iluzoryczną.
Czytaj więcej
Wybór do podjęcia pomiędzy 6 a 9 czerwca jest między tymi, którzy chcą zintegrowanej Europy, a tymi, którzy chcą europejskiej mozaiki suwerennych państw narodowych. Wiemy, po jakiej stronie w tej debacie stoi PiS, zaś postawa PO i Donalda Tuska jest dosyć mglista.
Czy będziemy przestrzegać prawa człowieka na granicy polsko-białoruskiej, gdy Rosja upadnie?
Niestety dyskusji merytorycznej brakuje, bo trwa kolejna kampania wyborcza. A strach przed atakiem Rosji jest elementem mobilizującym wyborców do głosowania na tę czy inną partię. Zresztą Rosja jest dziś używana dla uzasadnienia tak dwuznacznych posunięć, jak nieludzkie traktowanie migrantów na granicy polsko-białoruskiej, ręczne sterowanie publiczną telewizją czy blokada unijnego Zielonego Ładu. Dominuje uproszczone myślenie w stylu: „lepiej, by ludzie umierali na astmę niż od rosyjskich dronów”. Albo: „gdy Rosja prowadzi wojnę hybrydową, nie stać nas na niezależne media”. I: „będziemy przestrzegać praw człowieka, gdy Rosja upadnie”.