Skandaliczne porównania historyczne prezydenta Andrzeja Dudy

W 150. rocznicę urodzin Wincentego Witosa prezydent Andrzej Duda porównał Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do międzywojennych polityków skazanych w procesie brzeskim. A przecież politycy PiS ani nie zostali pobici, ani nie trafili do twierdzy wojskowej.

Publikacja: 15.01.2024 17:15

Andrzej Duda

Andrzej Duda

Foto: PAP/Łukasz Gągulski

Niedzielne przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy było pełne sprzeczności, nacechowane emocjami i elementami teatru. W swym niezwykle temperamentnym wystąpieniu podkreślał olbrzymią rolę Wincentego Witosa w polskiej historii, jej tragizm związany z osadzeniem przywódcy ludowców w twierdzy brzeskiej, a następnie skazanie go wraz z innymi liderami opozycji w procesie politycznym. Andrzej Duda przyznał, że jako zwolennik Józefa Piłsudskiego uznaje, iż ten „popełnił błąd polityczny”, podejmując tamtą decyzję. Dla historyków sympatyzujących z obozem piłsudczykowskim gorzko zabrzmiały słowa prezydenta o nonsensowności alternatywy, która niekiedy pojawia się w debacie publicznej: albo demokracja albo niepodległość. „Nie wiem, czy był taki jednoznaczny wybór, raczej chyba nie, skoro Rzeczpospolita upadła na skutek tych kłótni, bezhołowia, arogancji politycznej”.

Czytaj więcej

Prezydent Andrzej Duda: Dziś mamy do czynienia z terrorem tak zwanej praworządności

Andrzej Duda mówił również o tych, którzy uciekli w obliczu napaści Niemiec na Polskę w 1939 roku, zostawiając obywateli na pastwę losu. Przywołał przy tym przykład prezydenta Ukrainy, który wykazał się heroizmem i w lutym 2022 r. został z rodakami, dzięki czemu w dużej mierze dodał im ducha walki w obronie własnej niepodległości.

„Wincenty Witos nigdy by się na to nie zgodził”. Czyżby?

Następnie prezydent przeszedł do ataku na znajdujące się w koalicji rządzącej współczesne Polskie Stronnictwo Ludowe. Dowodził, iż w 1930 roku szukano wytrychu, aby uwięzić byłych posłów i osadzić ich w więzieniu. Następnie porównał bezprawne aresztowania, które dokonało się wyłącznie na rozkaz ówczesnego szefa MSW za zgodą marszałka Józefa Piłsudskiego, z aresztowaniem byłych posłów PiS, choć przecież oni nie zostali porwania na rozkaz szefa MSW, polskich służb czy partyjnej bojówki. Nie, Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali skazani prawomocnym wyrokiem sądu w wolnej i demokratycznej Polsce.

Oburzenie prezydenta sięgnęło zenitu pod koniec wystąpienia, gdy pytał: „Gdzie jest dzisiaj PSL? Uczestniczy w rządzącej koalicji, która zamyka posłów do więzienia”. Problem w tym, że w demokratycznym państwie prawa to sądy wydają wyroki, a nie politycy, choć niektórzy marzyli, aby prokuratura była podporządkowana rządowi. Andrzej Duda mówił o „terrorze tak zwanej praworządności”, podając tym samym w wątpliwość zarówno samo aresztowanie jak i skazanie byłych posłów PiS. Z przemówienia prezydenta wynikało, iż Wincenty Witos „nigdy by się na to nie zgodził”. Tego oczywiście nie wiemy, a samo stwierdzenie jest nieuprawnione.

Czytaj więcej

Ludowcy odpowiadają prezydentowi: Witosa wsadzili do więzienia sanacyjni idole PiS

Przemówienie prezydenta zwiastujące kampanię wyborczą i walkę o być albo nie być PiS z PSL

Całe to porównanie historyczne jest skandaliczne, bowiem porwanie i osadzenie byłych posłów we wrześniu 1930 roku odbyło się w urągających ludzkiej godności okolicznościach. Bez żadnej podstawy prawnej byli parlamentarzyści zostali wówczas wywiezieni do wojskowej twierdzy, a po drodze na niektórych znęcano się w okrutny sposób. Zemsta dosięgnęła m.in. Hermana Liebermana, byłego posła PPS, jednego z oskarżycieli ministra skarbu przed Trybunałem Stanu. Bijąc i poniżając zasłużonego dla państwa posła, grożono mu, że zostanie zabity za sprzeciwianie się marszałkowi Piłsudskiemu. Wypomniano mu również w niewybrednych słowach żydowskie pochodzenie. Po latach wielu byłych więźniów brzeskich, z Wincentym Witosem na czele, zgodnie przyznawało, iż doświadczyli oni na własnej skórze, czym jest polityczna zemsta i z czym się wiąże obrona praworządności. Tymczasem byli posłowie PiS nie zostali pobici, ani po drodze do więźnia, ani na miejscu, a także nie trafili do twierdzy wojskowej. Tu wyrok wydał niezawisły sąd.

PiS, w tak bezpardonowy sposób atakując ludowców, zamyka sobie drogę do współpracy, koniecznej w dłuższej perspektywie politycznej

Jeżeli pierwszy obywatel Rzeczypospolitej, strażnik Konstytucji, prawnik, były wiceminister sprawiedliwości, kwestionuje wyrok sądu, to może to robić każdy. To nie buduje zaufania do instytucji publicznych i państwa polskiego, a przy tym urąga również urzędowi prezydenta. Ostre wystąpienie Andrzeja Dudy może być zapowiedzią nadchodzącej kampanii, w której bój o samorząd między PiS a PSL będzie polityczną walką o wszystko dla PiS, któremu niezwykle trudno będzie powtórzyć wynik z 2018 r. Dla obozu PiS i prezydenta ostatnie wydarzenia to „terror bezprawia”. Dla opozycji z kolei ostatnie osiem lat rządów PiS to „bezprawny terror”. Tylko że PiS, w tak bezpardonowy sposób atakując ludowców, zamyka sobie drogę do współpracy, koniecznej w dłuższej perspektywie, bowiem obecnie partia Jarosława Kaczyńskiego znajduje się w politycznej izolacji. Boleśnie się o tym przekonali po 15 października.

O autorze

Przemysław Prekiel

Jest publicystą, politologiem, autorem biografii Stanisława Dubois i Ludwika Cohna

Niedzielne przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy było pełne sprzeczności, nacechowane emocjami i elementami teatru. W swym niezwykle temperamentnym wystąpieniu podkreślał olbrzymią rolę Wincentego Witosa w polskiej historii, jej tragizm związany z osadzeniem przywódcy ludowców w twierdzy brzeskiej, a następnie skazanie go wraz z innymi liderami opozycji w procesie politycznym. Andrzej Duda przyznał, że jako zwolennik Józefa Piłsudskiego uznaje, iż ten „popełnił błąd polityczny”, podejmując tamtą decyzję. Dla historyków sympatyzujących z obozem piłsudczykowskim gorzko zabrzmiały słowa prezydenta o nonsensowności alternatywy, która niekiedy pojawia się w debacie publicznej: albo demokracja albo niepodległość. „Nie wiem, czy był taki jednoznaczny wybór, raczej chyba nie, skoro Rzeczpospolita upadła na skutek tych kłótni, bezhołowia, arogancji politycznej”.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Michał Szułdrzyński: Każdy może być Marcinem Kierwińskim. Tak zmieniła się debata
Opinie polityczno - społeczne
Marek A. Cichocki: Emmanuel Macron w swych deklaracjach jawi się jako wizjonerski lider Europy
Opinie polityczno - społeczne
Michał Matlak: Czego Ukraina i Unia Europejska mogą nauczyć się z rozszerzenia Wspólnoty w 2004 r.
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Wolność słowa w kajdanach, ale nie umarła
Opinie polityczno - społeczne
Jacek Nizinkiewicz: Jak Hołownia może utorować drogę do prezydentury Tuskowi i zwinąć swoją partię