Głośny wywiad z gen. Piotrem Pytlem, opublikowany w „Gazecie Wyborczej”, ochoczo podchwycony przez wielu przeciwników władzy, jest jednym z najbardziej antypaństwowych i szkodliwych tekstów, jakie ukazały się w ostatnich latach. Jego destrukcyjną siłę dostrzegli również niektórzy liderzy opozycji czy publicyści bynajmniej niesprzyjający PiS, tacy jak Bianka Mikołajewska z OKO.press czy Witold Jurasz z Onetu.
O tym, że mający prywatnie na pieńku z PiS generał rzuca najcięższe oskarżenia bez śladu dowodu – powielając zresztą w ten sposób metody stosowane nieraz przez tych, których sam w wywiadzie oskarża – już dużo napisano. Nie będę tego referował. Z punktu widzenia państwa ważniejsze jest co innego: wywiad z gen. Pytlem sprowadza praktycznie każdą istotną debatę o kierunku polskiej polityki do prymitywnej licytacji na rzekomą, czysto deklaratywną antyrosyjskość. Przypomina to nieco sytuację sprzed paru miesięcy, gdy Donald Tusk nagrał filmik na tle jadących węglarek, oskarżając rząd, że pozwala na kupowanie „ruskiego węgla”. Rząd posłusznie zareagował i węgla kupować zakazał niemal natychmiast – z widocznymi dzisiaj w całej grozie konsekwencjami.
Czytaj więcej
Wpływy Rosji w Polsce są znacznie większe, niż mogłoby nam się wydawać - mówił w rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem wiceszef PO, były minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Gen. Pytel swoje rozważania – zresztą mętne i trudne do przebrnięcia niczym strumień świadomości w „Ulissesie” Joyce’a – wpisuje w ulubiony schemat twardych zwolenników opozycji. Zgodnie z nim Putinowi służy wszystko to, co wykracza poza najbardziej euroentuzjastyczną, federalistyczną wizję UE. Każda próba podważenia tego kierunku, każda krytyka obecnego kursu UE, każde napomknienie, że to kurs może wątpliwy – wszystko to, zdaniem entuzjastów tez pana Pytla, z automatu kwalifikuje daną osobę czy grupę jako sojuszników Putina. Pytania, jak w takim razie zakwalifikować prowadzoną latami politykę Angeli Merkel z budową obu nitek Nord Stream na czele, pozostają bez odpowiedzi. Nic dziwnego – trzeba by uznać, zgodnie z logiką gen. Pytla, że poza Polską największym sukcesem Rosji jest CDU.
Jeśli przyjęlibyśmy optykę generała, jakakolwiek debata zostałaby sparaliżowana, ale też nie istniałby żaden realny wybór polityczny. Polityka zaś nie jest nigdy zerojedynkowa. Tak może to wyglądać tylko w przypadku prymitywnej gry na emocjach, w ramach której można być tylko „za Europą” albo „przeciw Europie”, „za Ukrainą” albo „przeciw Ukrainie”. Niestety, publiczna polityka w większości ma właśnie taki, prymitywnie emocjonalny wymiar.